Oceń
Izrael odpowiedział na atak Hamasu ze Strefy Gazy. Sytuacja wciąż się zaognia. W przeprowadzonych przez izraelską armię i służby specjalne Szin Bet operacjach zginęło w środę 16 członków palestyńskiej organizacji. Siły specjalne Izraela podały, że w gronie zabitych jest sześciu wysokich rangą przywódców ruchu.
Hamas potwierdził śmierć dowódców, zwłaszcza Bassem Issy, dowodzącego działaniami w Gazie. We wcześniejszych atakach w środę zginął jeden z szefów wywiadu Hamasu i dowódca odpowiedzialny za dostarczanie sprzętu do produkcji amunicji, w tym pocisków, którymi Hamas bombardował Izrael.
Izrael: Zabiliśmy 16 członków Hamasu, w tym sześciu liderów
W oświadczeniu Hamasu przekazano, że Issa został zabity podczas walk "wraz z kilkoma swoimi braćmi -przywódcami i innymi świętymi bojownikami". Premier Izraela zapowiedział, że po zmasowanym bombardowaniu to nie koniec uderzenia. "Wyeliminowaliśmy wyższych rangą dowódców Hamasu, ale to dopiero początek" - skomentował premier Benjamin Netanjahu. "Zadamy im cios, którego nawet nie mogą sobie wyobrazić" - zapowiedział.
Palestyńczycy wysłali we wtorek nad Tel Aviw ponad 1000 rakiet, z których ok. 850 spadło na terytorium Izraela lub zostało przechwyconych przez obronę przeciwlotniczą. Napięcie eskalowało już wcześniej, po zamieszkach między Palestyńczykami a izraelskim służbami bezpieczeństwa we Wschodniej Jerozolimie.
Siły izraelskie będą kontynuowały naloty na Strefę Gazy tak długo, jak długo będzie trwał ostrzał rakietowy w kierunku izraelskiej ziemi - ostrzegł w środę minister obrony Izraela Beni Ganc. "Armia będzie nadal atakować, aby zapewnić całkowity i trwały spokój" - oświadczył Ganc podczas wizyty w izraelskim mieście Aszkelon, w pobliżu Strefy Gazy. "Dopiero gdy osiągniemy ten cel, możemy mówić o rozejmie" - zaznaczył.
W odwecie za ataki Hamasu izraelska armia uderzyła na cele w Gazie. Według tamtejszych władz zginęły co najmniej 53 osoby, w tym 14 dzieci i trzy kobiety. Ponad 320 osób odniosło obrażenia.
RadioZET.pl/PAP/AFP
Oceń artykuł