Oceń
Chcesz wiedzieć wszystko pierwszy? Dołącz do grupy Newsy Radia ZET na Facebooku
– Głęboko współczujemy rodzinom ofiar. Nie mogę myśleć o niczym innym – powiedział w niedzielę wuj Tarranta, Terry Fitzgerald, w wywiadzie dla australijskiej telewizji Channel Nine.
Jego babka Marie Fitzgerald przyznała, że była „zszokowana i zdruzgotana”, kiedy zobaczyła w ubiegły piątek w telewizji pierwsze doniesienia o masakrze.
Oboje rozmawiali z dziennikarzami w swoim domu w Grafton, w stanie Nowa Południowa Walia, w którym mieszkał i wychowywał się Tarrant.
Marie Fitzgerald powiedziała, że w okresie nauki w szkole średniej Tarrant spędzał większość czasu, grając w gry komputerowe i zgłębiając ich budowę oraz programy.
Sam Tarrant w tekście opublikowanym w internecie stwierdził, że „w szkole otrzymał niewiele wykształcenia i ledwo przechodził z klasy do klasy”. Zrezygnował z nauki na uniwersytecie na rzecz handlu kryptowalutą, który przynosił mu spore dochody. Napisał też, że w latach 2016-18 wiele podróżował, w tym do Europy Zachodniej, Turcji i Bułgarii.
Zdaniem jego babki to właśnie podróże za granicę zmieniły go.
– Całkowicie się zmienił, nie przypominał chłopca, którego znaliśmy – powiedziała.
Jak jednak dodała, w minionym roku odwiedził on Grafton z okazji urodzin jego siostry „i wydawał się całkowicie normalny”.
Tymczasem policja australijska przeprowadziła w poniedziałek w związku z masakrą w Christchurch rewizje w dwóch domach w miejscowościach Sandy Beach i Lawrence, w stanie Nowa Południowa Walia. Nie ujawniono żadnych szczegółów. Poinformowano jedynie, że rewizje mają pomóc w śledztwie nowozelandzkiej policji.
Właściciel jednego ze sklepów z bronią w Christchurch, David Tipple, oświadczył, że Tarrant kupił u niego cztery sztuki broni palnej oraz amunicję. Nie były to jednak karabiny półautomatyczne użyte podczas masakry.
Tipple podkreślił też, że broń sprzedał po standardowej policyjnej weryfikacji Tarranta.
– Nie wykryliśmy niczego podejrzanego, jeśli chodzi o tego właściciela licencji (na posiadanie broni – red.). Kupował broń po raz pierwszy, miał niedawno wyrobione pozwolenie – powiedział.
Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern po piątkowej masakrze już zapowiedziała zmiany w prawie o dostępie do broni palnej.
– W ciągu 10 dni od tego strasznego aktu terroru ogłosimy reformy, które w moim przekonaniu zwiększą bezpieczeństwo naszej społeczności – oświadczyła Ardern na konferencji prasowej.
Wcześniej ogólną decyzję w tej sprawie podjął jej rząd. W najbliższym czasie ustalane mają być szczegóły.
RadioZET.pl/PAP/JŚ
Oceń artykuł