Oceń
Kosowska policja podała, że zamknęła w niedzielę dwa przejścia graniczne w północnej części kraju, gdzie mieszkają Serbowie. Miejscowe media podały informacje o serii strzałów z karabinów oraz syrenach alarmowych dla cywilów. Najnowsze niepokoje na linii Belgrad-Prisztina dotyczą nowego prawa, które w Kosowie wchodzi w życie od poniedziałku.
We wsiach Jarinje i Bernjak, które znajdują się na terenie Kosowa i tuż przy terenach kontrolowanych przez Serbię, mieszkańcy zablokowali główne drogi. W ten sposób uniemożliwiono przejazd w stronę Kosowa, dlatego miejscowa policja zamknęła przejścia. Miejscowe media poinformowały o serii wystrzałów z karabinów na granicy serbsko-kosowskiej (do tej pory nieuregulowanej przez obydwa państwa) oraz syrenach alarmowych dla cywilów. W serwisach społecznościowych opublikowano nagrania z alarmami.
Najnowsze niepokoje związane są z nowym prawem dotyczącym dowodów osobistych i tablic rejestracyjnych na terenie Kosowa. Serbowie, którzy wjadą do Kosowa, otrzymają tylko 90-dniowe pozwolenie na pobyt. To wywołuje sprzeciw m.in. mniejszości serbskiej w Kosowie, która zamieszkuje głównie na północy kraju.
Strzały na granicy Serbii i Kosowa
W niedzielę pojawiły się również spekulacje, że serbskie siły i wojsko wkroczyły na teren Kosowa, w odpowiedzi na niepokoje przy granicy. W oświadczeniu serbskie Ministerstwo Obrony stanowczo temu zaprzeczyło i spekulacje na ten temat nazwało "fake newsem rozpowszechnianym przez Prisztinę".
W odpowiedzi na nowe prawo prezydent Serbii Aleksander Vucic powiedział, że "Serbowie zwyciężą" i nie pozwoli na "prześladowanie" rodaków w Kosowie. Negocjacje pomiędzy władzami Serbii i Kosowa nie posuwają się naprzód. Uznanie przez władze w Belgradzie niezależności byłej prowincji to jeden z warunków prowadzenia dalszej akcesji Serbii do Unii Europejskiej. Formalnie Serbia uznaje Kosowo za swoją prowincję, pomimo że w 2008 r. ogłosiła on niepodległość uznaną przez większość państw zachodnich.
RadioZET.pl/Balkan Insight
Oceń artykuł