Oceń
Rosja ostrzelała w ostatnich dniach z rakiet teren Zaporoskiej Elektrowni Atomowej w Enerhodarze. Pociski trafiły bezpośrednio w plac przed elektrownią, w pobliżu jednego z bloków, w którym mieści się reaktor jądrowy. Poważnie uszkodzono m.in. instalację azotowo-tlenową.
Zdaniem Waldemara Skrzypczaka, jest to kolejny przejaw nuklearnego terroru wojsk Putina. Elektrownia jest okupowana przez Rosjan, ale znajduje się blisko frontu, pobliskie Zaporoże pozostaje we władaniu Ukraińców.
Rosja ostrzelała elektrownię atomową. "Bez prądu miasta będą umierały"
- Rosja prowadzi brudną i ryzykowną grę. Terror nuklearny stosowany przez Władimira Putina służy dwóm celom. Jednym z nich jest ciągłe podsycanie stanu zagrożenia i straszenie wybuchem elektrowni. Druga kwestia to sparaliżowanie południa Ukrainy - wyjaśnił w Wirtualnej Polsce generał Waldemar Skrzypczak.
Ekspert wyjaśnił, co oznacza zwłaszcza drugi z niszczycielskich celów Putina. - Awaria, większe uszkodzenie czy zniszczenie elektrowni uderzy w całe południe Ukrainy. Miasta, zakłady i ludzie zostaną bez energii, a bez tego nie da się przeżyć jesieni czy zimy. Chersoń i obwody: chersoński, zaporoski, mikołajowski zostaną bez zasilania, bo nie ma tam mowy o alternatywnych źródłach energii. Bez prądu miasta będą umierały, a ludzie uciekali - powiedział były dowódca Wojsk Lądowych w polskiej armii.
Ukraińska agencja Energoatom, operator tamtejszych elektrowni atomowych, przekazała, że trafione zostały także pojemniki z niebezpiecznym zużytym paliwem jądrowym, które jest wysoce radioaktywne. Ukraińskie media powołały się z kolei na oświadczenie rosyjskiego generała, dowodzącego wojskiem okupującym Zaporoską Elektrownię Atomową. Miał stwierdzić, że teren elektrowni został zaminowany i może zostać wysadzony, a docelowo elektrownia "pozostanie rosyjska albo niczyja".
RadioZET.pl/Wirtualna Polska
Oceń artykuł