Oceń
Chcesz wiedzieć wszystko pierwszy? Dołącz do grupy Newsy Radia ZET na Facebooku
Miasto Paradise (z ang. Raj) w północnej części stanu, położone w odległości 280 km na północ od San Francisco u stóp wzgórz Sierra, zostało praktycznie całkowicie strawione przez pożar.
Paradise liczyło przed atakiem żywiołu 27 tys. mieszkańców. 9 tys. domów zostało zupełnie spalonych, a dalsze kilka tysięcy częściowo. Nie nadają się one jednak do odbudowy.
Dalszych kilka tysięcy budynków w okolicy jest zagrożonych, a 50 tys. osób otrzymało nakaz ewakuacji. Lokalny szeryf Kory Honea wezwał krewnych ofiar śmiertelnych do dostarczenia próbek DNA w celu przyspieszenia identyfikacji.
Władze oceniają, że jest to najbardziej niszczycielski pożar w historii USA od początku tego stulecia. Walczy z nim ponad 5100 strażaków ściągniętych często z odległych stanów.
W południowej Kalifornii szaleje pożar, który spowodował co najmniej 3 ofiary śmiertelne i zniszczył ponad 500 budynków (w tym wiele luksusowych rezydencji celebrytów) w rejonie kurortu Malibu.
Ogień strawił ponadto wiele popularnych terenów turystycznych. Ocenia się, że spopielonych zostało ponad 83 proc. terenów rekreacyjnych w górach Santa Monica.
Pożar wybuchł w ubiegły czwartek po południu w pobliżu miejscowości Thousand Oaks, gdzie niedawno napastnik zastrzelił w barze 12 osób, głównie studentów.
W całym stanie ponad 300 tys. osób musiało opuścić swoje domy. Tysiące osób ewakuowanych w południowej Kalifornii wróciły już do domów, ale zagrożenie nie minęło.
Powodowane przez zmiany klimatyczne wyższe temperatury i oddawanie kolejnych terenów leśnych pod zabudowę sprawiły, że sezonowe pożary lasów i zarośli w Kalifornii przybrały na sile. Rozpoczynają się przy tym wcześniej i trwają dłużej.
RadioZET.pl/PAP/PTD
Oceń artykuł