Oceń
Pochodząca z Konga kobieta po przybyciu do Stanów Zjednoczonych odwiedziła lekarza, skarżąc się na bóle żołądka i niestrawność. Badania wykazały, że przyczyną jej dolegliwości jest niezwykle rzadki przypadek tzw. kamiennego dziecka. To efekt ciąży pozamacicznej, w którą 50-latka zaszła 9 lat wcześniej. Specjaliści zaproponowali jej operację, na którą się jednak nie zgodziła - jak się okazało, z powodu przeżytej wcześniej traumy, której doznała w obozie dla uchodźców.
Nosiła "kamienne dziecko". Zmarła z niedożywienia
W całej historii medycyny udało się zarejestrować mniej niż 300 przypadków podobnego schorzenia. Polega ono na tym, że płód rozwijający się poza macicą obumiera i nie jest wydalany z organizmu kobiety. Z czasem dochodzi do jego zwapnienia. Lekarze są jednogłośni w kwestii tego, że może to doprowadzić do wielu śmiertelnych powikłań zdrowotnych. Zgon może być spowodowany degradacją tkanek, która doprowadzi do zatrzymania akcji serca, infekcją wywołaną przez osłabienie układu odpornościowego czy arytmią.
W przypadku tej 50-latki, do śmierci doprowadził fakt, że "kamienne dziecko" uciskało jelita. To doprowadziło do blokady, w wyniku której jej organizm nie był w stanie przyswajać niezbędnych składników odżywczych. Zmarła z powodu ciężkiego niedożywienia.
Trauma doprowadziła do skrajnej decyzji
Czasopismo "Women's Health" opisało tragiczną historię 50-latki. Kobieta we wczesnych latach swojego życia dwukrotnie była wysiedlana. Najpierw z Konga do Burundi, a następnie do Tanzanii. Tam osiedliła się i urodziła ośmioro dzieci, troje z nich zmarło w młodym wieku.
W trakcie dziewiątej ciąży zwróciła uwagę, że jej dziecko przestało się ruszać. Odwiedziła więc obóz dla uchodźców. Tamtejsi medycy zapewnili ją, że wszystko jest w porządku i zalecili poród naturalny. Powiedzieli też, że jeśli ten nie nastąpi w ciągu dwóch tygodni, powinna się zgłosić ponownie.
"Nie boję się śmierci"
Kobieta postąpiła zgodnie z instrukcjami, jednak kiedy wróciła do lekarzy, została oskarżona o zabicie dziecka. To doprowadziło ją do szoku. "Pobiegła do domu, modliła się i przysięgła, że nie będzie już więcej szukać pomocy medycznej" - pisze "Women's Health". Być może dlatego nie przyjęła później oferty pomocy od amerykańskich lekarzy, miała też sugerować, że ktoś nałożył na nią klątwę. - Dam wam znać, jeśli będę gotowa. Nie boję się śmierci - powiedziała specjalistom.
Lekarzom udało się przekonać kobietę, by zaczęła stosować antybiotyki, które pomagały w dolegliwościach żołądkowych oraz tabletki regulujące ciśnienie krwi. Nigdy nie zdecydowała się jednak na operację. Po 14 miesiącach od przybycia do USA kobieta zmarła.
RadioZET.pl/Daily Mail/Women's Health
Oceń artykuł