,

Łukaszenka dostał "prezent" od Putina. Może budzić obawy w Polsce

27.03.2023 16:55

Władimir Putin zapowiedział rozmieszczenie rosyjskiej taktycznej broni jądrowej na Białorusi. "Są trzy powody, dla których chce to zrobić" – uważa profesor stosunków międzynarodowych w Hertie School Marina Henke, która jest też szefową Centrum Bezpieczeństwa Międzynarodowego.

Putin i Łukaszenka w Mińsku
fot. AA/ABACA/Abaca/East News

Zgodnie z zapowiedziami Władimira Putina, rosyjska taktyczna broń jądrowa trafi na Białoruś "w najbliższych miesiącach", prawdopodobnie na początku lipca. Według Mariny Henke pierwszym powodem decyzji zbrodniarza z Kremla jest odstraszanie. "To argument w wojnie psychologicznej. Putin chce siać niepewność, angażując Białoruś […]. Na Zachodzie może to zwiększyć obawy przed eskalacją nuklearną" – tłumaczy.

"Drugi powód to zapewnienia Alaksandra Łukaszenki, że pozostanie bliski Putinowi. Łukaszenka od dawna chciał tej broni jako ubezpieczenia i wielokrotnie prosił o nią Putina. W tej sytuacji to dla niego prezent, mimo że Rosja nadal będzie kontrolować tę broń" – wyjaśnia Henke w wywiadzie dla portalu RND.

Łukaszenka dostał broń nuklearną. "Putin kalkuluje"

Jak twierdzi prof. Henke, umieszczając broń nuklearną na terenie Białorusi "Rosja sztucznie wzmacnia kartę przetargową przyszłych negocjacji pokojowych z Ukrainą". "Sekretarz stanu USA Antony Blinken zapowiedział już, że negocjacje są brane pod uwagę […]. Putin najwyraźniej kalkuluje, że może przekonać stronę ukraińską do wynegocjowania lepszych warunków, jeśli zaoferuje wycofanie taktycznej broni jądrowej z terenu Białorusi" – uważa ekspertka. Przypomina, że podobny sposób myślenia "miał miejsce w latach 80., gdy Stany Zjednoczone próbowały przekonać Związek Sowiecki do wycofania pocisków średniego zasięgu".

Zdaniem prof. Henke są też inne konsekwencje zapowiedzi Putina – głowice jądrowe znajdą się bliżej Ukrainy, Polski i krajów bałtyckich. "Ale to nie jest tak naprawdę istotne, […] kilkaset kilometrów nie robi wielkiej różnicy. Decydującym czynnikiem nie jest zasięg, ale siła wybuchu, czyli rozmiar zniszczeń i skażenia jądrowego" – wyjaśnia ekspertka.

Jeśli chodzi o groźby nuklearne Putina, to "eksperci byli nimi bardzo zaniepokojeni na początku wojny". "Z czasem te groźne gesty stają się coraz mniej wiarygodne i groźne. […] Po ponad roku wojny coraz mniej jestem przekonana, że Putin rzeczywiście użyje taktycznej broni nuklearnej. Zbyt dobrze wie, że straci wtedy poparcie Chin i wielu innych krajów" – oświadczyła ekspertka. Zauważyła przy tym, że w pewnym stopniu groźby nuklearne Putina odniosły sukces. To one są "jedynym powodem niechęci USA i innych członków NATO” do dostaw broni, w tym myśliwców, na Ukrainę" – podkreśliła prof. Henke.

RadioZET.pl/rnd.de/PAP

Logo radiozet Dzieje się