,

Policja groziła ciężarnej kajdankami. "Zmusili mnie do zabiegu"

14.03.2023 12:03

23-latka z Australii twierdzi, że została zmuszona do porodu przez cesarskie cięcie, mimo że chciała urodzić dziecko w sposób naturalny. Do szpitala odwiozła ją policja. Funkcjonariuszka miała jej zagrozić, że jeśli nie uda się do placówki medycznej dobrowolnie, zostanie zakuta w kajdanki. 

Australia: Kobieta zmuszona do zabiegu cesarskiego cięcia
fot. Rex Features/East News (zdj. ilustracyjne)

Lekarze, którzy prowadzili ciążę 23-letniej kobiety mieli ocenić, że jeśli spróbuje urodzić w sposób naturalny, syn może tego nie przeżyć. Matka czwórki dzieci nie chciała jednak, by jej kolejny potomek przyszedł na świat poprzez cesarskie cięcie. W rozmowie z "Daily Mail" tłumaczyła, że rodziła tą metodą już dwukrotnie i za każdym razem doświadczała depresji poporodowej. Media zaznaczają, że do sytuacji doszło w 2021 roku, jednak dopiero teraz kobieta zdecydowała się o niej opowiedzieć.

Medycy nie zgodzili się na poród metodą naturalną, a w domu kobiety pojawili się pracownicy socjalni w eskorcie policji. Mieli jej wyjaśnić, że "są tu, by doprowadzić ją do szpitala". "Według władz decyzja została podjęta ze względu na dobro pacjentki i jej dziecka" - podał "Daily Mail". Jednym z czynników, które miały się przyczynić do jej podjęcia była duża odległość dzieląca dom 23-latki i najbliższy szpital. 

- Policjantka opowiedziała mi historię swojej krewnej, która zaczęła rodzić i straciła dziecko, ponieważ nie zdążyła dojechać do szpitala. Czułam, że to tylko kolejna próba zastraszenia mnie - mówiła kobieta. Dodała, że policjantka powiedziała jej, że "jeśli nie pojedzie do szpitala dobrowolnie, zostanie zakuta w kajdanki". - Myślałam tylko o tym, żeby nie zobaczyły tego moje dzieci - twierdziła. 

Zmusili kobietę cesarskiego cięcia. "To było niezgodne z prawem"

Ostatecznie kobieta uległa, wsiadła do samochodu pracownika socjalnego i pojechała do szpitala. Tam, gdy tylko pojawił się lekarz, "błagała go, o poród drogą naturalną". W odpowiedzi miała usłyszeć, że jeśli tego chce, to będzie musiała udać się innego szpitala. Zasugerował przy tym, że "to doprowadziłoby do odebrania jej praw do opieki nad pozostałymi dziećmi i batalię sądową z władzami". Kobieta, mimo niechęci wyraziła zgodę na poród poprzez zabieg.

- Czułam, jakbym była tylko obserwatorką, nikt ze mną nie rozmawiał, a wszystko działo się dookoła. Byłam zmęczona, po prostu płakałam - mówiła. Zabieg odbył się bez komplikacji, a dziecko 23-latki urodziło się zdrowe. Kobieta twierdzi jednak, że cała sytuacja wywołała u niej poważną traumę, z którą nie może sobie poradzić. Dodała, że korzysta z pomocy psychologa. 

W sprawie wypowiedział się prawnik specjalizujący się w prawach człowieka Bashi Kumar. W jego ocenie służby w tym wypadku przekroczyły swoje uprawnienia. - To, co zrobiono jest niezgodne z prawem, a służby działały w tym wypadku poza swoimi uprawnieniami. Należy złożyć skargę do odpowiednich instytucji zajmujących się prawami człowieka - mówił. 

RadioZET.pl/"Daily Mail"

Logo radiozet Dzieje się