,

„Doskonała okazja dla Trumpa”. Ekspert o zarzutach dla byłego prezydenta USA

01.04.2023 12:08

Zarzuty karne mogą wzmocnić pozycję Donalda Trumpa – mówi w podcaście „Współrzędne Świata” amerykanista Piotr Tarczyński. Autor książki „Rozkład. O niedemokracji w Ameryce” alarmował, że polaryzacja za oceanem może doprowadzić do „pełzającej wojny domowej”.

Donald Trump
fot. ED JONES/AFP/East News

Amerykańska polityka płynie w nieznanym dotąd dla siebie kierunku. Powodem są zarzuty, które we wtorek w nowojorskiej prokuraturze ma usłyszeć były prezydent USA Donald Trump. O tym, że w ogóle do tego dojdzie, w czwartek zdecydowała wielka rada przysięgłych. Media w USA podają, że Trump może usłyszeć nawet ponad 30 zarzutów o oszustwa gospodarcze.

Dotąd żaden urzędujący i były prezydent USA nie został oskarżony w postępowaniu karnym. - To nie będzie klasyczne aresztowanie, jak sam Trump zapowiadał. Nie spodziewam się wyprowadzenia go w kajdankach. Oczywiście Trump obawia się tej sprawy, ale to też doskonała okazja, żeby skonsolidować poparcie wokół niego – komentuje Piotr Tarczyński z „Podcastu Amerykańskiego”.

Zarzuty wobec Trumpa mogą go wzmocnić

Podkreśla, że w obliczu zarzutów dla Trumpa żaden polityk, zwłaszcza republikański, nie może być obojętny. - Republikanie będą zmuszeni stanąć w jego obronie – mówi Tarczyński. Po ponad 2,5 roku od przegranej w wyborach prezydenckich Trump wciąż jest aktywny na scenie politycznej i rozdaje karty w Partii Republikańskiej.

- Zazwyczaj byli prezydenci nie odgrywają po zakończeniu swoich kadencji aż takiej roli na scenie politycznej. A Trump podczas ostatnich wyborów do Izby Reprezentantów wskazywał często palcem konkretnych republikańskich kandydatów. Pomimo że byli wybierani w prawyborach, to niejako już mieli „namaszczenie” od Trumpa. Problem dla niego był taki, że zazwyczaj wybierał kiepskich kandydatów, który nie dostawali się do Kongresu.

Tarczyński dodał, że Trump „namaszczał” zbyt radykalnych kandydatów dla centrowego elektoratu. - W Partii Republikańskiej narasta frustracja i przekonanie, że Trump ciągnie partię w dół. Dlatego rosną w siłę politycy tacy, jak Ron DeSantis, który jest młodszy i sprytniejszy od Trumpa. Fox News pompuje DeSantisa, bo rodzina Murdocha (właściciele Fox News – red.) ma już dość Trumpa – mówi ekspert.

Ron DeSantis, obecny gubernator Florydy, wydaje się najpoważniejszym rywalem Trumpa w walce o republikańską nominację. Ostatnie sondaże wskazywały, że ma on nawet lekką przewagę nad Joe Bidenem, który prawdopodobnie będzie walczył o reelekcję. Jednak Piotr Tarczyński przestrzega, że na rok przed prawyborami, które de facto wskazują potencjalnych liderów w prezydenckim wyścigu, trudno cokolwiek przewidywać.

Dodaje, że Trumpa i DeSantisa łączy jeden punkt w polityce zagranicznej – sprzeciw wobec dalszego wspierania Ukrainy przez USA. Wyjaśnia: - Zawsze podają te same argumenty – że nas na to nie stać, że to jakiś spor terytorialny na drugim końcu świata itp. Trump za to mówi, że rozwiązałby ten konflikt rach-ciach z ustępstwami terytorialnymi dla Rosji. To nie jest dobry prognostyk.

Wojna domowa w USA? „Niepokojące trendy”

W ostatnich latach wzrosła nie tylko polaryzacja polityczna w Stanach Zjednoczonych, ale także liczba ataków na tle politycznym. Najpoważniejszym był szturm na Kapitol 6 stycznia 2021 r., kiedy zwolennicy Donalda Trumpa chcieli uniemożliwić zatwierdzenie wyboru Joe Bidena na prezydenta. Dramatyczne wydarzenia poprzedziła tyrada Trumpa, który uważał głosowanie za sfałszowane.

- Po wydarzeniach z 6 stycznia nie doszło do żadnego otrzeźwienia. Demokraci mówią, że to był zamach na demokrację, a wśród republikanów dominuje przedstawianie tych wydarzeń jako spokojny więc z incydentami, albo nawet całkowite negowanie tych wydarzeń. Wielu konserwatystów w to wierzy – komentuje Piotr Tarczyński.

Wojna domowa w USA? Gość podcastu „Współrzędne Świata” odpowiada: - To nie jest już tylko fantazja z popkultury. Taki rozwój wypadków już rozważają już na poważnie eksperci i naukowcy. Zdaniem Tarczyńskiego nie będzie to jednak druga wojna secesyjna, ale „pełzająca wojna domowa”, podobna do konfliktu politycznego w Irlandii Północnej.

- Obecne podziały nie są geograficzne. Odnoszą się raczej do różnic pomiędzy miastem i wsią, rasowych czy pokoleniowych. Nie wszędzie, ale są takie trendy. To, co jest niepokojące, to zagrożenie, że jakaś część kraju podniesie bron i ktoś zacznie strzelać, a tej broni w USA jest bardzo dużo.

Przypomniał sondaże mówiące o tym, że 20 proc. Amerykanów popiera pogląd „patrioci mają prawo użyć przemocy, aby uratować kraj”. - To niepokojące liczby. Problem z podziałem jest taki, że zwaśnione grupy nie maja ze sobą styczności. Nie wchodzą nawet w związki małżeńskie. Przynależność partyjna stała się w USA quasi tożsamością – podsumowuje.

loader

RadioZET.pl

Logo radiozet Dzieje się