Oceń
Władimir Putin najprawdopodobniej nie zrezygnował z planów zajęcia Kijowa. Komentatorzy wskazują, że ponowna próba rosyjskiego ataku na ukraińską stolicę może się wydarzyć zimą lub wczesną wiosną 2023 roku. Może temu służyć m.in. "tajna mobilizacja", którą Kreml ma rozpocząć 10 grudnia w Rosji i na okupowanych terenach Ukrainy.
Putin znów ruszy na Kijów? Ekspert o "zapleczu" Rosji
Czy faktycznie dyktator może się do tego posunąć, wykorzystując jednocześnie nowych poborowych? Zdaniem Mariusza Cielmy kolportowanie takich informacji przez Kreml służy przede wszystkim zastraszaniu Ukraińców, "żeby cały czas czuli zagrożenie". Mówił o tym w rozmowie z Wirtualną Polską. Wskazał na jeszcze jedną rzecz.
- Wydaję mi się, że to zgrupowanie wojsk rosyjskich, które jest na Białorusi, to w dużej mierze rezerwiści. To właśnie Białoruś jest traktowana jako zaplecze szkoleniowe. Ci żołnierze trafią później gdzieś pod Donbas, czy w inne rejony linii frontu - stwierdził redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej".
Cielma nie wykluczył, że to właśnie północ Ukrainy i Białoruś mogą być kluczowym obszarem dla ponownej rosyjskiej ofensywy. Dodał, że "z Białorusi wywożony jest sprzęt białoruskiej armii", który "trafia tam, gdzie ten front jest bardzo chłonny".
- Na dziś bym bardziej się spodziewał, że to Białoruś ciągle stanowi zaplecze szkoleniowe, ale i materiałowe - podsumował rozmówca WP.
RadioZET.pl/Wirtualna Polska
Oceń artykuł