Oceń
Po roku i jednym miesiącu od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji na Ukrainę mało kto mówi o zakończeniu konfliktu czy zawieszeniu broni. Obecnie główne walki koncentrują się w Bachmucie w Donbasie, ale strona ukraińska przymierza się do kontrofensywy. Dlatego prezydent Wołodymyr Zełenski zaapelował o szybsze dostawy zachodniego uzbrojenia.
Z kolei Władimir Putin, wobec którego Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania za zbrodnie wojenne, nadal eskaluje sytuację. W sobotę oświadczył, że wojsko rosyjskie rozmieści na Białorusi taktyczną broń jądrową. Nie bez znaczenia była również ostatnia trzydniowa wizyta w Moskwie prezydenta Chin Xi Jinpinga.
Dr Michta: Europa się rozbroiła
- Ta wizyta była dla mnie sygnałem, że Chińczycy starają się wykorzystać wojnę w Ukrainie do tego, żeby jeszcze bardziej uzależnić od siebie Rosję, a jednocześnie odgrywać jeszcze większą rolę w Europie – tłumaczy dr Andrew Michta, dziekan College of International and Security Studies, działający w ramach George C. Marshall European Center for Security Studies.
Zapytany o konsekwencje wojny w Ukrainie dla europejskiego bezpieczeństwa odpowiedział, że w ciągu ostatniego roku doszło do „potwierdzenia przywódczej roli USA w obronie NATO i obszaru transatlantyckiego”. - Tylko Stany Zjednoczone mają możliwości logistyczne do przeprowadzenia takiej operacji, jak militarne wsparcie dla Ukrainy. Również tylko USA mają zapasy broni i amunicji na taką skalę – dodał.
Jego zdaniem „w ciągu ostatnich 30 lat Europa się rozbroiła”. - Przede wszystkim Europa musi przejść de facto na wojenną produkcję amunicji i odbudować swoje siły zbrojne – komentuje.
- Niemcy są dobrym przykładem. Bundeswera w okresie zimnej wojny była kluczową siłą konwencjonalną w Europie. Obecnie jest bladym cieniem tego, czym była pod względem sztuk broni i wyposażenia. Niemcy wciąż nie mają samolotów piątej generacji. Mimo to, że mieli je robić z Francuzami, to zdecydowali się kupić F-35 od USA – mówi gość podcastu „Współrzędne Świata”.
W ocenie dr Michty najważniejszą zmianą w transatlantyckim systemie bezpieczeństwa w tym roku będzie pełna akcesja Finlandii i Szwecji do NATO. Na razie bliżej tego jest rząd w Helsinkach, bo członkostwo Szwecji nadal blokuje Turcja.
- To zupełnie zmieni głębię strategiczną Sojuszu – od głębokiej północy po Skandynawię i państwa bałtyckie. Praktycznie cały Bałtyk zostanie okrążony siecią państw NATO. Wprowadzi istotne siły lotnicze do Sojuszu. Tylko dodam, że Finlandia kupuje 60 myśliwców F-35. Szwecja też dodaje swoją siłę wojskową, co zmienia całą dyskusję na temat położenia państw bałtyckich – ocenia Michta.
„Wojska Rosji są w stopniu rozkładu”
Dr Michta nie przecenia znaczenia tzw. przesmyku suwalskiego, jak w nomenklaturze NATO nazywa się jedyne połączenie lądowe między Polską i Litwą, blisko obwodu kaliningradzkiego i Białorusi. Nie spodziewa się również prowokacji ze strony armii Putina w tym regionie.
- Wojska lądowe Rosji są w dużym stopniu rozkładu i mocno poturbowane przez wojska ukraińskie. W zależności od tego, jak Rosjanie będą prowadzić bitwy, odbudowa tego potencjału zajmie im od 3 do 5 lat. Jednocześnie marynarka i lotnictwo są prawie nietknięte.
Dodał, że „Rosjanie są w trakcie ofensywy i udowodnili, że są w stanie atakować i odbudować siły jednocześnie”, nawet jeśli są słabej jakości. - Sięgają po swoje zasoby. Nawet każdy czołg T-62 (produkowany w latach 60. i 70. XX wieku – red.) wymaga Javelina czy pocisku przeciwpancernego, który kosztuje kilka tysięcy dolarów – komentuje.
Ekspert jest „pod dużym wrażaniem, jak Ukraińcy przeformowali swoje siły zbrojne”. - Ukraina ma w tej chwili najmocniejszą armię w Europie, nie ma żadnej wątpliwości. Jednak ta armia też się zużywa – dodaje dr Michta.
Podkreśla, że każdy konflikt ma swoje momenty, kiedy możliwa jest zmiana sytuacji na froncie. Dlatego, jego zdaniem, dostawy zachodniej broni na Ukrainę powinny być znacznie szybsze. - Ukraina musi prowadzić wojnę na swoich zasadach, do czego potrzebuje szybkiej dostawy zachodnich czołgów. Również potrzebuje sięgnąć głębiej w głąb Rosji i samolotów wojskowych. Piloci myśliwców F-16 potrzebują więcej szkolenia. Myślę, że dojdziemy do momentu, w którym ten sprzęt zostanie dostarczony, ale kiedy? Gdyby latem ubiegłego roku Ukraina dostała czołgi zachodnie, mogłoby dojść w mojej ocenie do strategicznego przełamania wojsk rosyjskich – tłumaczy.
„Chiny pełzającym zagrożeniem”
Jego zdaniem „jesteśmy w momencie, w którym USA może rozważać stworzenie permanentnych instalacji wojskowych w Finlandii, Polsce i Rumunii”. Jednak dużo zależy od infrastruktury. - Potrzebujemy pełnego i zagwarantowanego dojścia do linii kolejowych, mostów i dróg. Armia amerykańska dowozi amunicje do pola bitwy, więc każdy most musi być wydolny na 70 ton – dodaje.
Dr Michta ocenia, że do strategicznego przełamania na froncie dojdzie przy zwiększonych dostawach amunicji dla Ukrainy. - W czasie szczytu ofensywy letniej Rosjanie wstrzeliwali z haubic do 60 tys. pocisków dziennie, Ukraińcy odpowiadali 5 czy 6 tysiącami. A w tym czasie produkcja amunicji do haubic w USA wynosiła 15 tys. miesięcznie. Czyli Ukraińcy wystrzeliwali te limity w ciągu trzech dni. Musimy produkować wystarczająco dużo amunicji, żeby mieć ją w razie potrzeby – komentuje.
Politolog przypomina, że w USA nie brakuje analityków i polityków, którzy wzywają do skupienia się na Chinach, a nie Ukrainie. - W naszym dokumentach Rosja jest nazywana poważnym zagrożeniem, ale Chiny są określane „pełzającym zagrożeniem, które chce nam dotrzymać kroku”. USA muszą operować na Atlantyku i Pacyfiku, bo inaczej zamkną się w swojej sferze, czego bardzo chce Rosja i Chiny – podsumował.
RadioZET.pl
Oceń artykuł