"Tragedia", "sprzęt nie dociera". Polki opowiadają, co się dzieje w Turcji po trzęsieniu ziemi

08.02.2023 09:52

Zaczęło się w pół do piątej. Obudziło nas trzęsienie łóżka i żyrandoli. Zabraliśmy dzieci i uciekliśmy - relacjonowała w rozmowie z Wirtualną Polską Barbara Szota-Erdogan, Polka, która od lat mieszka w Turcji. Jak z kolei przyznała inna nasza rodaczka, także mieszkająca nad Bosforem Emilia Temizkan, akcję ratunkową utrudniają warunki pogodowe i jest "wiele miejsc, do których pomoc nie dociera".

Turcja
fot. PAP/EPA

Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii spowodowało śmierć łącznie ponad 8700 osób. Kilkadziesiąt tysięcy zostało rannych. W obu krajach trwa dramatyczna akcja ratunkowa w poszukiwaniu poszkodowanych pod gruzami budynków, a tragiczny bilans ofiar śmiertelnych oraz poszkodowanych rośnie niemal z każdą godziną.

Trzęsienie ziemi w Turcji. Relacja mieszkającej tam Polki

O tym, jak wygląda sytuacja w Turcji, opowiedziały w rozmowie z Wirtualną Polską Polki zamieszkałe w tym kraju. - Zaczęło się w pół do piątej. Obudziło nas trzęsienie łóżka i żyrandoli. Zabraliśmy dzieci i uciekliśmy. Dwa dni temu spadł śnieg, więc na szczęście mieliśmy przygotowane ciepłe kurtki - relacjonowała Barbara Szota-Erdogan.

Kobieta mieszka w mieście Sanliurfa (południowo-wchodnia Turcja), gdzie prowadzi aptekę. To właśnie tam doszło m.in. do zawalenia się budynku, którego nagranie można znaleźć w sieci. - Nasza dzielnica nie wygląda źle, ale ona ma 15 lat. [...] Kilka starszych budynków się zawaliło. Natomiast, przejeżdżając przez starsze dzielnice, jest tragedia. Mnóstwo gruzu, szczególnie w centrum - opowiadała.

Przyznała, że stara się pozostawać w kontakcie z innymi Polkami, które mieszkają w regionie najbardziej dotkniętym przez kataklizm. - Część mówiła że ma się dobrze. Jedna z Kahraman Maraş, gdzie było najgorzej, nie odezwała się, ale zakładam, że zwyczajnie nie ma czasu i nic jej nie jest - przyznała. Dodała, że "dużo ludzi wyjechało na swoje wsie i pozbierało ludzi". - Nie otworzyliśmy naszej apteki, bo miasto jest słabo przejezdne, a nasz główny technik miał atak paniki - podsumowała. 

"Jest dużo miejsc, do których ratownicy nie dotarli"

Swoją historią podzieliła się też w rozmowie z WP Kobieta Emilia Temizkan, mieszkająca nad Bosforem od 20 lat i prowadząca na Instagramie profil "Moja Turcja od Kuchni". Ona akurat stacjonuje w Izmirze (zachodnia Turcja), ale z jej relacji wynika że wstrząsy dość mocno odczuli jej teściowe, mieszkający w położonym w środkowej części kraju Sivasu.

Drugie trzęsienie odczuli zdecydowanie mocniej. W Sivasie trzęsienie ziemi to rzadkość, tym bardziej aż tak silne, więc mieszkańcy boją się wrócić do domów. Moja rodzina spędzi noc w domku na wsi. Nie wiedzą, czy tam będzie bezpiecznie, ale lepiej być w jednopiętrowym, małym domku, niż w bloku na czwartym piętrze Emilia Temizkan

Przytaczała relację znajomego ratownika, który uczestniczy obecnie w akcji ratunkowej w Hatay w południowo-wschodniej części kraju. W ostatniej wiadomości przekazał, że jest jeszcze dużo miejsc, do których nie dotarli. W tureckiej telewizji nie mówią za dużo o Adıyaman, bo tam jeszcze nie dojechały profesjonalne ekipy ratunkowe. Drogi są zakorkowane, warunki pogodowe bardzo trudne, bo śnieżyce i mróz. Sprzęt nie dociera. Ratownicy są przerażeni - powiedziała.

- Warunki pogodowe są bardzo trudne, mamy najzimniejszy okres, mróz i śnieg. Nawet tu w Izmirze, gdzie mieszkam, pierwszy raz od sześciu lat spadł śnieg. Kahramanmaraş, Malatya, tam jest jeszcze zimniej. Niektórzy wyjeżdżają do rodzin. Inni po prostu uciekają i spędzą noc w samochodzie - mówiła. Podkreśliła, że towary pierwszej potrzeby (żywność, ubrania środki czystości) są wykupowane ze sklepów. Ludzie zanoszą je później do punktów zbiórek dla ofiar wstrząsów.

Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Na miejsce dotarli m.in. polscy strażacy

Epicentrum trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8, które w poniedziałek nad ranem uderzyło w region znajdowało się w tureckiej prowincji Kahramanmaras. Niecałe 12 godzin później, kilkadziesiąt kilometrów na północ, nastąpiło drugie trzęsienie o magnitudzie 7,7. Trzęsieniom towarzyszyła seria ponad 100 wstrząsów wtórnych.

W rejonie dotkniętym kataklizmem trwa walka z czasem. Akcję ratunkową utrudniają zimowe warunki i temperatura poniżej zera w nocy. Na miejscu są już strażacy z polskiej grupy poszukiwawczej HUSAR, którym udało się m.in. uratować 13-letnią dziewczynkę, a także 4-osobową rodzinę. 

RadioZET.pl/Wirtualna Polska/kobieta.wp.pl/PAP