Oceń
Trzęsienie ziemi o magnitudzie 5,6 nawiedziło we wtorek środkową Turcję, poinformowało Europejsko Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne (EMSC). Epicentrum trzęsienia, które nastąpiło w poniedziałek o godz. 4.17 czasu lokalnego (godz. 2.17 w Polsce), znajdowało się na głębokości 10 km, 37 kilometrów na północny zachód od liczącego ok. 2 mln mieszkańców tureckiego miasta Gaziantep, położonego blisko granicy z Syrią.
W rejonie dotkniętym kataklizmem trwa walka z czasem. Akcję ratunkową utrudniają zimowe warunki i temperatura poniżej zera w nocy. Na miejscu są już strażacy z polskiej grupy poszukiwawczej HUSAR.
Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii
Tureckie media, służby oraz organizacje pozarządowe szacują najnowszy bilans tragedii na 4300 zabitych i kilku tysięcy rannych, łącznie z poszkodowanym w Syrii. Oficjalnie turecka rządowa agencja ds. sytuacji nadzwyczajnych i klęsk żywiołowych (AFAD) potwierdziła śmierć 2921 osób i poinformowała o 15834 rannych.
Wcześniej wiceprezydent Turcji Fuat Oktay powiedział, że z gruzów uratowano łącznie 7840 osób. W terenie kataklizmu pracuje 11 022 ekip poszukiwawczo-ratowniczych. Dodał, że 338 tys. osób, które straciły dach nad głową, zostało zakwaterowanych w akademikach, uniwersytetach i schroniskach.
Z kolei władze Syrii i miejscowe służby ratunkowe poinformowały o co najmniej 1451 zabitych i ponad 2400 rannych. Część obszaru dotkniętego trzęsieniem jest kontrolowanych przez syryjską opozycję i rebeliantów. To utrudnia ustalenie rozmiaru tragedii.
Akcja ratunkowa po trzęsieniu ziemi
Ratownicy ścigają się z czasem i z kilkoma innymi czynnikami, które utrudniają akcję poszukiwawczą. Dr Richard Edward Moon, ekspert medycyny ekstremalnej z Duke University w rozmowie z BBC News, powiedział, że brak wody i tlenu to krytyczne bariery dla przetrwania.
Każdy dorosły człowiek traci dziennie do 1,2 litra wody. - To mocz, wydechy, para wodna i pot, jeśli się pojawia. W momencie, w którym utracono około ośmiu litrów, taka osoba staje się krytycznie chora – powiedział dr Moon.
Dodaje, że przeciętna dorosła osoba może tolerować temperatury do około 21 stopni Celsjusza bez utraty zdolności organizmu do utrzymywania ciepła. - W tym momencie (w zimie - red.) temperatura ciała zasadniczo podąża za temperaturą otoczenia. A tempo, w jakim może to nastąpić, zależy od izolacji, jaką może mieć dana osoba, lub od tego, ile może mieć schronienia pod ziemią. Ale ostatecznie wielu z tych nieszczęśliwych ludzie może wpaść w hipotermię – powiedział dr Moon.
RadioZET.pl/PAP/BBC News
Oceń artykuł