Oceń
Nicola Bulley zaginęła pod koniec stycznia. Ostatni raz widziano ją 27 stycznia na spacerze z psem nad rzeką Wyre w St Michael’s on Wyre w hrabstwie Lancashire w Wielkiej Brytanii (północno-zachodnia część Anglii). Wcześniej 45-latka zawiozła swoje córki w wieku 6 i 9 lat do szkoły.
Nicola Bulley nie żyje. Poszukiwano jej od końca stycznia
Ustalono, że krótko przed godz. 9 wysłała maila do swojego szefa, a kilka minut po 9 zalogowała się na spotkanie służbowe w trybie zdalnym. Pół godziny później - po tym, jak zauważono jej psa błąkającego się samotnie po okolicy - wpłynęło już zgłoszenie na policję. Telefon komórkowy Nicoli znaleziono natomiast na ławce niedaleko rzeki.
Służby od początku podejrzewały, że najprawdopodobniej doszło do utonięcia, a do ewentualnej śmierci kobiety nie przyczyniły się osoby trzecie. W niedzielę 19 lutego policja hrabstwa Lancashite przekazała druzgocącą wiadomość, że Nicola nie żyje. Jej ciało wyłowiono z rzeki Wyre, ok. 1,5 km od miejsca, gdzie widziano ją po raz ostatni.
Oficjalnie nie ma jeszcze wyników sekcji zwłok, procedura identyfikacji wciąż trwa, ale informację o śmierci przekazano już rodzinie. "W tej chwili brakuje słów, jest tylko rozpacz" - napisał Paul Ansell, partner zmarłej, w specjalnym oświadczeniu dla stacji Sky News. "Jesteśmy razem, musimy być silni" - dodał.
Sprawa zaginięcia Nicoli wzbudziła ogromne poruszenie na Wyspach Brytyjskich. W mediach pojawiły się teorie spiskowe, m.in. na temat rażących uchybień ze strony służb w działaniach poszukiwawczych.
Szczególnie kontrowersje i oburzenie wywołał niedawny komunikat policji w Lancashire, w którym można było przeczytać o rzekomych "problemach alkoholowych" Bulley, które miały być z kolei spowodowane "problemami z menopauzą". Policja uznała wówczas poszukiwaną za "osobę wysokiego ryzyka".
RadioZET.pl/Sky News/Lancashire Police
Oceń artykuł