Aleksandra Degórska: Z pani książki „7736 km pomiędzy Koreą Południową a Polską” dowiedziałam się, że przejście na „Ty” dla Koreańczyka jest nieco krępujące. Koreańczycy na początku rozmowy pytają o wiek drugiej osoby, żeby wiedzieć, jak się do niego zwracać – koreańska gramatyka zmienia się w zależności od wieku rozmówcy. Zdradzę zatem, że ja mam 31 lat.
Mijin Mok: Ja mam 30 lat, ale rozumiem, że Polacy do swoich rówieśników nie mówią „Pan/Pani” i nie mam z tym problemu, gdy zwracają się do mnie na „Ty”. Z drugiej jednak strony trochę krępuję się, gdy mam mówić do starszych osób na „Ty” – to wynika z kultury koreańskiej.
Szczerze mówiąc pod tym względem bliżej mi do Koreańczyków – wolę do starszych osób zwracać się „Pani/Pan”. Okazuje się, że pod niektórymi względami Polaków i Koreańczyków wiele łączy i już kilka razy o tym słyszałam od różnych osób. Skąd narodził się pomysł na napisanie książki, w której porównuje pani obie kultury?
Popularne w magazynie
Nigdy wcześniej nie myślałam, że napiszę książkę po polsku – bardziej myślałam nad podręcznikiem do nauki języka koreańskiego, bo tym się zajmuję na co dzień. Mój wydawca w pewnym momencie zapytał, czy mam ochotę napisać książkę o Korei, pomyślałam: „Jaka książka? W dalekiej przyszłości planowałam tylko podręcznik, z tym dałabym radę!”. Długo się zastanawiałam nad tą propozycją. Czy mi się uda? Ostatecznie stwierdziłam, że warto spróbować. Sporo teraz pojawia się książek o Korei, ale nie wydaje mi się, by powstała w takim stylu, gdzie pokazane są różnice między Polską a Koreą. Jestem Koreanką i mieszkam w Polsce, znam dobrze obie kultury, dlatego mogę pokazać dwie strony. Nie wiedziałam, że tak to się potoczy z tą książką, ale miałam odwagę, żeby spróbować i się udało.
W książce porusza pani wiele aspektów – m.in. historię, edukację, jedzenie, zwyczaje, popkulturowy fenomen Korei Płd. Ile czasu zajęło pisanie książki i czy pisała ją pani od razu po polsku?
Zaczęłam ją pisać we wrześniu 2021, ale dopiero w styczniu 2022 zaczęłam pracę pełną parą. Na początku pisałam książkę po koreańsku. Ciężko byłoby mi od razu wszystko poprawnie napisać po polsku – czasami mój mąż Polak nie do końca rozumiał, co chciałam przekazać. Dlatego najpierw pisałam w swoim ojczystym języku, a mąż pomagał mi w tłumaczeniu. Jeden rozdział całkowicie od podstaw napisałam sama po polsku. Jednak wymagał on sporych poprawek.
Jestem Koreanką i mieszkam w Polsce, znam dobrze obie kultury, dlatego mogę pokazać dwie strony
Podziwiam panią, bo to przecież ogrom pracy – najpierw napisać, a potem to wszystko przetłumaczyć!
W języku koreańskim możemy skracać wyrazy i przez to dużo szybciej się pisze. Trudno się wtedy taki zapis tłumaczy na język polski – czasami jedno słowo koreańskie to kilka w języku polskim. Mąż mi zwracał uwagę, że coś nienaturalnie brzmi czy żeby nie powtarzały się wyrazy (co w języku angielskim czy koreańskim jest uznawane za normalne) – a w języku polskim np. słowo Polska musisz zastąpić określeniem kraj nad Wisłą aby nie było „powtórzenia”. Po co sobie tak utrudniać pisanie?! (śmiech)
Czytając książkę dowiedziałam się wiele nowych rzeczy o Korei Płd, którą zainteresowałam się przez koreański pop – pewnie jak większość Polaków. Czy jednak piękne k-popowe teledyski i koreańskie seriale nie mydlą obcokrajowcom oczu?
Koreańska muzyka, seriale i filmy dobrze promują Koreę. Jest to idealne narzędzie do promowania kultury, turystyki, koreańskich produktów i firm. W tych produkcjach nasz kraj wydaje się być idealny, ale oczywiście życie tak nie wygląda. Na ulicach nie ma samych pięknych idoli k-popu. Wydaje mi się, że to działa na podobnej zasadzie jak amerykańskie produkcje. Filmy pokazują, jak Amerykanie produkują narkotyki, piją, ciągle imprezują – przecież tak nie wygląda prawdziwe życie. (śmiech)
Koreańska muzyka, seriale i filmy dobrze promują Koreę. Jest to idealne narzędzie do promowania kultury, turystyki, koreańskich produktów i firm
Cały czas jestem zaskoczona, jak wiele polskich dziewczyn chciałoby się związać z Koreańczykami. Pisze pani w książce, że w Korei jest presja, by cały czas dobrze wyglądać i bywa to męczące. Z drugiej strony Polki bardzo doceniają w Koreańczykach to, że są bardzo zadbani i atrakcyjni.
Jeżeli Koreańczyk lubi dbać o swój wygląd, to wtedy nie ma problemu. Gorzej, gdy jesteś osobą, która nie chce przywiązywać wagi do wyglądu, ale musisz to robić przez presję społeczeństwa. Szczególnie widać to u kobiet. Gdy dziewczyna, która zawsze dobrze wyglądała pojawi się pewnego dnia luźniej ubrana czy bez makijażu w biurze, wtedy wszyscy zaczną jej pytać: „Co się stało?”, „Jesteś chora?”, „Źle dzisiaj wyglądasz!”. Albo, gdy ktoś nie ubiera się dobrze i nagle pojawi się w ładnych ubraniach, wtedy wszyscy będą zadawać pytania: „Masz dzisiaj randkę?” „Masz chłopaka?”. Jest to trochę męczące w codziennym życiu w Korei. Zawsze jesteśmy oceniani przez pryzmat swojego wyglądu.
Co zatem sprawia, że obcokrajowcy tak chętnie słuchają k-popu i oglądają k-dramy, chociaż większość nawet nie rozumie języka koreańskiego? Powstał nawet termin hallyu – koreańska fala, by określić ten wzrost popularności Korei Płd.
To dla mnie też niesamowite. Oglądam koreańskie seriale i filmy, w wolnym czasie nawet przy sprzątaniu puszczam sobie w tle filmy. Wydaje mi się, że te produkcje są tak popularne, bo aktorzy są piękni, wyglądają idealnie. Przedstawiane w nich historie są romantyczne i tak bardzo odmienne od zachodnich produkcji. Na wymianę czułości pomiędzy głównymi bohaterami czy pocałunek czasami trzeba czekać do ostatniego odcinka! Są to też często zamknięte historie w jednym sezonie. Jeżeli chodzi o k-pop to słucham go trochę mniej, ale znam najpopularniejsze obecnie zespoły. W Korei jest mnóstwo girlsbandów i boysbandów, na Zachodzie tego brakuje i chyba dlatego jest to atrakcyjne dla zagranicznych słuchaczy.
Wydaje mi się, że k-dramy są tak popularne, bo aktorzy są piękni, wyglądają idealnie. Przedstawiane w nich historie są romantyczne i tak bardzo odmienne od zachodnich produkcji
Też mi się wydaje, że każde pokolenie ma swoje girls- i boysbandy. Po One Direction chyba nie pojawił się na Zachodzie równie popularny zespół, więc koreańskie grupy wypełniły tę lukę. W książce wspomina pani w kontekście koreańskiej mentalności ”han” – uczucie głębokiego smutku. Czy to się jakoś objawia w popkulturowych produktach?
To trudny temat i bardzo skomplikowane uczucie. Kiedyś przeczytałam, że ten termin można na język polski przetłumaczyć jako ”żal”, ale to nie jest do końca dobre znaczenie. „Han” to taki smutek, zdenerwowanie i takie uczucie, gdy chcesz coś zrobić i nie możesz. Dokładniej to wyjaśniam w swojej książce. „Han” można najczęściej spotkać w koreańskiej literaturze czy poezji, ale również w filmie. Wiąże się z naszą historią. Wojna i okupacja japońska spowodowała, że nie mogliśmy mówić po koreańsku. Nie mogliśmy powiedzieć, że żyjemy w Korei – to wszystko wpłynęło na to uczucie „han”. Kobiety, szczególnie w dawnych czasach, też odczuwały „han”, bo były ograniczane. Musiały zostać w domu, sprzątać, gotować, nie mogły się uczyć, chociaż chciały. Teraz też widać te różnice między kobietą a mężczyzną np. w firmach, gdzie płaci się mniej kobietom, ale sytuacja się powoli zmienia. Dlatego ludzie coraz mniej wiedzą, czym jest „han”, bo czasy są lepsze, a popkultura jest dla młodych. „Han” można porównać do polskiego romantyzmu czy pozytywizmu. Polacy też często nie rozumieją swoich lektur szkolnych, czy dzieł np. Adama Mickiewicza.
"Han” to trudny temat i bardzo skomplikowane uczucie. Można je porównać do polskiego romantyzmu czy pozytywizmu
Ciekawe są pani porównanie do polskiego romantyzmu. Czytając książkę „7736 km pomiędzy Koreą Południową a Polską” zdałam sobie sprawę, że Polacy mogą też wiele dowiedzieć się o sobie z perspektywy Koreanki. Jesteśmy gościnni i dużo narzekamy, ale też jesteśmy niecierpliwi, tak samo jak Koreańczycy.
Gdy opowiadam o koreańskiej kulturze i porównuję ją z polską, wtedy łatwiej jest moim studentom zrozumieć pewne rzeczy. Chociaż nie zawsze. Gdy daję zadanie domowe dla studentów, np. żeby porównali koreańską kulturę z polską, to okazuje się, że uczniowie wiedzą o wiele więcej o Korei, niż o Polsce. Zadziwia mnie to, że często idealizuje się Koreę a Polska postrzegana jest w oczach młodych bardzo negatywnie. Nawet, gdy studenci muszą polecić miejsca do zwiedzania dla turystów, to łatwiej im wskazać te w Korei, chociaż tam nie byli, niż miejsca w Polsce. Przecież jest Zakopane, Gdańsk i tak dalej, ale młodzi ludzie o tym nie pomyślą. Studenci często znają więcej tradycji koreańskich niż swoich – polskich. Dlatego postanowiłam napisać o Korei i Polsce, żeby łatwiej to wszystko wyjaśnić.
Polscy uczniowie wiedzą o wiele więcej o Korei, niż o Polsce. Zadziwia mnie to, że często idealizuje się Koreę a Polska postrzegana jest w oczach młodych bardzo negatywnie
Gdy opowiadam o koreańskiej kulturze i porównuję ją z polską, wtedy łatwiej jest moim studentom zrozumieć pewne rzeczy. Gdy napiszę, że w Korei jest przesąd, że nie powinno się wychodzić za mąż mając 29 lat można to uznać za coś dziwnego. Jednak jak dodam, że w Polsce nie powinno robić się wesela w miesiącach bez literki „r” w nazwie, nagle pojawia się zrozumienie. U nas też są podobne przesądy! Wszystko co nowe wydaje nam się dziwne i obce, ale jak porównamy to do czegoś co znamy od razy staje się dziwnie znajome.
Kolejny przykład - w Korei zawsze podczas picia alkoholu potrzebujemy przystawek, po prostu jedzenia. Polacy są w szoku, że w wielu koreańskich pubach nie można zamówić samego alkoholu bez jedzenia. Jednak jak wytłumaczę im, że w Polsce przecież też często je się chipsy, paluszki czy zamawia się frytki i przekąski. Podczas imprez domowych rodzice zawsze szykują sałatki, kanapki, koreczki itp. Nagle okazuje się, że mimo różnic jesteśmy podobni do siebie.
A czy Koreańczycy w ogóle wiedzą coś o Polsce? Niech zgadnę – znają papieża Jana Pawła II, Lecha Wałęsę i Adama Małysza? (śmiech)
Też kiedyś nie wiedziałam, gdzie leży Polska, ale sytuacja się zmienia i coraz więcej Koreańczyków wie, gdzie jest Polska. Wielu pomyli Polskę z Finlandią, ponieważ po koreańsku nazwy tych krajów wymawia się podobnie. Mimo tego wielu Koreańczyków zna Marie Skłodowską – Curie, Fryderyka Chopina, starsze pokolenie kojarzy również Lecha Wałęsę. Większość mężczyzn zna jeszcze Lewandowskiego. W koreańskich programach telewizyjnych pokazywana jest Warszawa, gdzie pokazywany jest np. park Łazienkowski gdzie odbywają się koncerty z muzyką Chopina – to sprawia, że Koreańczycy chcą się wybrać do Polski.
Wielu Koreańczyków pomyli Polskę z Finlandią, ponieważ po koreańsku nazwy tych krajów wymawia się podobnie
Byłam zaskoczona, że to właśnie Koreańczycy stworzyli musical o Marie Skłodowskiej-Curie. Przeprowadzając wywiad z obsadą dowiedziałam się, że aktorzy przed rozpoczęciem prób stworzyli nawet prezentacje o Polsce, żeby lepiej zrozumieć nasz kraj. Niesamowite, że polska kobieta jest tak znana w Korei Płd.
Jest bardzo znana. Moja mama w szkole uczyła się o Skłodowskiej-Curie. Przeczytała nawet jej biografię i gdy była w Polsce bardzo chciała zobaczyć kamienicę, w której urodziła się ta sławna polska uczona. Wydaje mi się, że Koreanki lubią takie historie o silnych kobietach! Też chcą takie być – silne i niezależne.
Korea to rozwinięty kraj, a z drugiej strony w windzie może zabraknąć przycisku "4", bo istnieje przesąd spowodowany tym, że w języku chińskim wymowa numeru 4 jest podobna do słowa "śmierć". Czy coś może w tej kwestii się zmienić w najbliższej przyszłości?
W bloku raczej będzie przycisk ”4”, ale w biurowcu czy szpitalu może pojawić się przycisk ”F”. Myślę, że ludzie dalej będą wierzyć w przesądy – kto chce mieć pecha? (śmiech) Koreańczycy bardzo lubią pokazywać swoją kulturę, są z niej bardzo dumni. Dlatego często w programach telewizyjnych czy kanałach na YouTube pojawiają się obcokrajowcy, którzy testują np. koreańskie jedzenie. Chociaż Korea podatna jest na kulturę zachodu, wydaje mi się, że Koreańczycy są niechętni, żeby zmieniać swoją kulturę i przyzwyczajenia, bo to coś, z czego są dumni.
Koreańczycy bardzo lubią pokazywać swoją kulturę, są z niej bardzo dumni
Słyszałam, że Koreańczycy są bardzo gościnni i można coś dostać za darmo czy wejść na jakieś wydarzenia bez opłaty – czy to prawda?
Koreańczycy bardzo chcą pokazać swoją kulturę obcokrajowcom. Można dostać za darmo zaproszenie do koreańskiego programu czy w restauracji jakieś przystawki gratis. Koreańczycy są gościnni, tak samo jak Polacy. Gdy powiem „Dzień dobry” w lokalu to Polacy od razu się uśmiechają, chwalą mnie jak dobrze mówię po polsku. W Korei dzieje się to samo, gdy obcokrajowiec przywita się po koreańsku.
Jak uniknąć faux pas w Korei? Koreańczycy wybaczą nam, gdy popełnimy jakąś gafę w ich kraju?
Myślę, że większość Koreańczyków nawet przy popełnieniu jakiegoś faux pas zrozumie ten błąd. Zdajemy sobie sprawę, że nie wszyscy obcokrajowcy muszą rozumieć naszą kulturę i obyczaje. Oczywiście gdybym miała o czymś wspomnieć to dla Koreańczyków jest szokiem, gdy Polacy chcą się przywitać dając buziaka – na to warto uważać. (śmiech) Gdy jemy z Koreańczykami nie wolno również wbijać pałeczek do miski z ryżem – tak się robi na pogrzebach. Warto o takich rzeczach pamiętać, ale nic się nie stanie jak ktoś czegoś nie będzie wiedzieć. Jesteśmy wyrozumiali.
Co z Korei Płd. chciałaby pani przenieść na stałe do Polski? Pewnie lepiej prosperującą służbę zdrowia? (śmiech)
Na pewno rodzinę i znajomych. Służbę zdrowia również – w Polsce tak długo trzeba czekać. Chcę wszystko załatwić jednego dnia – badanie i wizytę u lekarza, ale w Polsce jest to niewykonalne. Najpierw muszę pójść do lekarza, potem oddzielnie umówić się na badania (każde w innym miejscu), czekać na wyniki i ponownie iść do lekarza. W Korei to wszystko można zrobić za jednym zamachem. Kiedyś też chciałam przywozić ostre produkty z Korei. W Polsce za ostre rzeczy uchodzą te o smaku czosnkowym, a w Korei musi być w daniu papryczka chili. Obecnie przez problemy zdrowotne nie mogę jeść ostrych dań, ale też teraz dużo produktów można kupić w Polsce. Nie muszę już prosić rodziców o paczki z Korei. Jest też dużo koreańskich restauracji. Jeszcze 10 lat temu ciężko było dostać w Polsce kimchi czy pastę chili, a teraz można je nawet kupić w Biedronce.
Po tylu latach w Polsce czuje się pani czasem u nas ”obco”?
Ja już jestem trochę ”spolszczona”. Moi studenci się z tego śmieją. Nie odczuwam takiego szoku kulturowego, myślę sobie: „muszę długo czekać w kolejce, to przecież Polska, oczywiście”. (śmiech) Pierwszy raz, gdy przyjechałam do Polski byłam w szoku, że w restauracji muszę płacić za wodę – w Korei jest bezpłatna. To samo z publiczną łazienką – w Korei jest za darmo.
Ja już jestem trochę ”spolszczona”, moi studenci się z tego śmieją. Nie odczuwam takiego szoku kulturowego, myślę sobie: „muszę długo czekać w kolejce, to przecież Polska, oczywiście”
Czy po przeczytaniu pani książki można śmiało wybierać się do Korei Płd. ze świadomością, że już dobrze znamy kulturę tego kraju?
Moja książka to nie przewodnik, ale bardzo pomaga w zrozumieniu Korei. Nie tylko przyda się tym, którzy lecą do Korei, ale też jest dla tych, którzy oglądają k-dramy i chcą zrozumieć, dlaczego Koreańczycy tak się zachowują. Ta książka pomoże w wyłapaniu ”smaczków” koreańskiej kultury.
Mijin Mok – znana w internecie jako „Koreanka” – to twórczyni popularnego kanału na YouTubie , na którym w zabawny i unikatowy sposób popularyzuje wiedzę o Korei. Ukończyła filologię polską, marketing kultury oraz nauczanie języka koreańskiego na Hankuk University of Foreign Studies w Seulu. Do Polski przyjechała na chwilę, ale została na dłużej i na razie nie zamierza wyjeżdżać. Od 2019 roku uczy języka koreańskiego na Uniwersytecie Wrocławskim, prowadzi również własną szkołę językową o nazwie Koreania.