Oceń
Sprawę spod Zamościa opisała Wirtualna Polska. Dziewczynki chodziły tam do podstawówki. Wedle relacji kadry pedagogicznej, często przychodziły do szkoły zaniedbane, głodne i chore (u młodszej córki stworzono problemy z sercem i opóźnienie w rozwoju). Dyrektorka placówki zaalarmowała więc opiekę społeczną.
Dzieci leczono ziołami lub u znachorki. Oboje też nie pracowali (utrzymywali się z zasiłku), matka zaś znajdowała się pod nadzorem kuratora od kilku lat. Początkowo ograniczono jej prawa rodzicielskie, ostatecznie sprawa trafiła jednak do sądu.
Decyzją zamojskiego sądu dziewczynki trafiły do ośrodka opiekuńczo-wychowawczego. Pracownicy opieki społecznej przyznawali, że wielokrotnie przekonywali matkę dziewczynek, aby skorzystała z pomocy wykwalifikowanych lekarzy.
- Sytuacja dzieci była trudna. Matka nie radziła sobie z wychowywaniem córek. Chcę podkreślić, że to nie wegetarianizm był przyczyną decyzji sądu, a duże zaniedbania, na które złożyło się kilka kwestii. Młodsza dziewczynka miała problemy kardiologiczne, potrzebna była operacja. Wymagała specjalistycznej pomocy, której rodzice jej nie zapewniali – powiedział w rozmowie z WP sędzia Jerzy Żurawicki, prezes Sądu Okręgowego w Zamościu
RadioZET.pl/wp.pl/MP
Oceń artykuł