Nie żyje 32-letnia Marika. Mąż próbował poderżnąć jej gardło
Zmarła Marika Dzioba. Młoda kobieta, w maju 2021 roku brutalnie zaatakowana przez męża, od tego czasu walczyła o życie. Niestety nie udało się jej uratować. Osierociła dwoje dzieci.

O śmierci Mariki Dzioby poinformowała w rozmowie z toruńskimi "Nowościami" jej mama. - Tę bolesną informację z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego na Bielanach w Toruniu odebrałam telefonicznie dziś (środa, 21 września), po godzinie 11.00. Marika odeszła - przekazała Marzena Suska.
Marika Dzioba nie żyje. Walczyła o życie po tym, jak zaatakował ją mąż
Lekarze walczyli o życie 32-latki, jednak bezskutecznie. - Niestety, stan Mariki od dawna był zły i liczyliśmy się już z takim scenariuszem. Córka dusiła się. Tchawica i krtań dosłownie się zapadały. Wiemy, że lekarze robili wszystko, co w ich mocy. Więcej jednak już się zrobić nie dało. Niech teraz odpoczywa - dodała mama zmarłej.
Rodzina Mariki Dzioby przeżyła koszmar. W maju 2021 roku mąż kobiety zaatakował ją nożem, próbując poderżnąć jej gardło. Sam popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg. Marika w bardzo ciężkim stanie trafiła do szpitala. Miała niedotlenienie mózgu i przecięte struny głosowe. Po wybudzeniu się ze śpiączki nie poruszała się i nie mówiła.
Początkowo nie wiadomo było, czy słyszy i czy rozumie, co się do niej mówi. Po badaniu tzw. cyber-okiem okazało się, że kobieta jest świadoma. Bliscy ufundowali zbiórkę na zakup takiego urządzenia. Chodziło o to, by rodzina i dwoje dzieci Mariki mogło się z nią porozumieć. Niestety, stan 32-latki się pogorszył.
Opinia publiczna poznała tragiczną historię dzięki programowi "Interwencja". Marika planowała rozwieść się z mężem, na co ten nie chciał się zgodzić. - Tam była rzeź. Jak syn samochód przyprowadził, to był cały we krwi, ociekał nią. Policja powiedziała, że to nie było w afekcie, że to było wszystko zaplanowane – opowiadała w Polsacie Marzena Suska.
Marika Dzioba osierociła trzynastoletnią Zuzannę i sześcioletniego Mateusza. Dzieci trafiły pod opiekę babci.