Oceń
Według ekspertów, zniszczenia pancernego samochodu, który uderzył w drzewo, wskazują na jazdę ze znacznie większą prędkością. Te wątpliwości rozwiałyby dane z GPS, który rejestruje i zapisuje prędkość rządowych limuzyn.
– Danych nie upublicznimy, bo nie możemy – powiedział minister i dodał, że to teraz sprawa prokuratury, która prowadzi śledztwo.
Wszystkie dane w Google Maps
Zamiast prezentacji twardych danych minister udowadnia swoje tezy odesłaniem do map wyszukiwarki Google i sprawdzeniem, ile czasu jedzie się z Balic do domu pani premier. Według niego jest to wystarczający dowód na przepisową jazdę kolumny rządowej.
Prokuratorzy zabezpieczyli komputer pokładowy samochodu, który rejestruje wiele parametrów jazdy. Znając te dane można odpowiedzieć na najważniejsze pytania w tej sprawie, a więc: z jaką prędkością jechał samochód i czy szefowa rządu faktycznie miała zapięte pasy.
Mariusz Błaszczak powiedział także, że w ciągu miesiąca do Sejmu trafi ustawa reformująca Biuro Ochrony Rządu. Mariusz Błaszczak nie chciał jednak zdradzić, co konkretnie zmieni się w formacji. Na pewno wiadomo, że BOR nie przejdzie pod jurysdykcję ministra obrony narodowej, a tak sugerowały niektóre media.
Rozbieżności w zeznaniach
Prokuratura krakowska potwierdza wersję policji w sprawie przyczyn zderzenia rządowej limuzyny z fiatem seicento w Oświęcimiu: winnym wypadku z udziałem premier Szydło ma być kierowca Fiata Seicento. We wtorek śledczy zamierzają formalnie przedstawić zarzuty 21-letniemu kierowcy. Wszystkie samochody jadące w rządowej kolumnie poruszały się zgodnie z przepisami z włączona sygnalizacją świetlną i dźwiękową - twierdzi prokurator Włodzimierz Krzywicki.
Jednak postronni świadkowie w tej sprawie zeznają różnie. Dwie przesłuchiwane osoby miały sygnałów świetlnych i dźwiękowych nie odnotować.
W sumie w tej sprawie policja przesłuchała 22 osoby. Oprócz postronnych świadków, było to 11 funkcjonariuszy BOR oraz kierowcy seicento i rządowej limuzyny.
RadioZET.pl/ro, KM
Oceń artykuł