Obserwuj w Google News

Co się stało ze świadkami wypadku Szydło? "Były trzy auta, pozwolono im odjechać"

Redakcja
1 min. czytania
13.02.2017 10:29
Zareaguj Reakcja

Za Fiatem Seicento, który w piątek zderzył się z rządową limuzyną, miały jechać inne samochody. Nikt jednak nie wie, kim są ich kierowcy, ponieważ będący na miejscu funkcjonariusze BOR-u nie spisali ich zeznań i pozwolili im odjechać jeszcze przed przyjazdem policji.

Wypadek
fot. PAP

Wychodzą na jaw kolejne zaskakujące szczegóły dotyczące  piątkowego wypadku z udziałem premier Beaty Szydło w Oświęcimiu. Jak wynika bowiem z informacji, do których dotarł lokalny portal "Fakty Oświęcim", za Fiatem Seicento, który zderzył się z rządową limuzyną, miały znajdować się nawet trzy inne samochody.

Oczywistym jest, że kierowcy tych aut mogli całkiem dobrze zapoznać się z okolicznościami zdarzenia i jako tzw. bezpośredni świadkowie byliby bezcenni. Nikt jednak nie wie, kim są.

Błaszczak w Radiu ZET: Na Krakowskim Przedmieściu też było zagrożenie. Źródłem byli Obywatele RP

Jak bowiem utrzymuje informator serwisu, funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu - którzy zabezpieczali miejsce wypadku - nie wysłuchali ich relacji, nie spisali tablic rejestracyjnych ani numerów kontaktowych i pozwolili im niemal natychmiast odjechać, jeszcze przed pojawieniem się policji.

– Nie mamy jeszcze ustalonych danych tych kierowców – przekazał w rozmowie z "FO" rzecznik małopolskiej policji, młodszy inspektor Sebastian Gleń.

Wypadek premier Szydło

RadioZET.pl/Fakty Oświęcim/MP