Szkoły szykują się na czwartą falę koronawirusa. “Nie wiemy, ilu uczniów się zaszczepiło"
- Maseczki na korytarzach, czy dystans, to pozorowane zabezpieczenia - przyznają nauczyciele i nie kryją obaw przed czwartą falą pandemii. Bezpieczny powrót do szkół zapewniłyby szczepienia, ale o to, kto z uczniów się zaszczepił, dyrektorzy pytać nie mogą.

Basia kończyła 12 lat 28 lipca. Od razu następnego dnia Marcin, jej tata, zapisał ją na szczepienie. 5 sierpnia dostała pierwszą dawkę.
- Zimą całą rodziną przeszliśmy Covid, ale chcę, żeby moja córka była w pełni bezpieczna - argumentuje i nie ukrywa, że głównie chodzi mu o powrót do szkoły we wrześniu, gdy codziennie będzie miała kontakt z wieloma osobami. Marcin jest jednak w mniejszości.
Powrót do szkół. Ilu uczniów zaszczepionych?
Od maja na szczepionkę na Covid rodzice mogą zapisywać 16- i 17-latków, a od czerwca dzieci powyżej 12. roku życia. Według statystyk Ministerstwa Edukacji i Nauki preparat Pfizera (tylko ten na razie jest dopuszczony dla najmłodszych) dostało około 30 proc. nastolatków w wieku 12-18 lat. Największy odsetek zaszczepionych jest na Mazowszu, najmniejszy na Podkarpaciu. To jednak dane ogólne. Jak jest w poszczególnych szkołach? Dyrektorzy rozkładają ręce i przyznają: nie wiemy.
- Zasady, które mają obowiązywać od września jak maseczki na korytarzach, czy dystans, to pozorowane zabezpieczenia, pełnego bezpieczeństwa to nie da, bo uczniowie muszą wyjść na przerwę, dojechać do szkoły - przyznaje Grzegorz Lech, dyrektor III LO w Lublinie. Zwłaszcza, że
Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki zapowiedział już, że lekcje - przynajmniej na początku września - będą stacjonarne. Pełne bezpieczeństwo dałyby szczepienia, ale tu są dwa problemy. Po pierwsze dyrekcja nie może pytać, czy ktoś jest zaszczepiony.
- Nie chcemy mieć czwartej fali, ale to dane wrażliwe, nie możemy o to oficjalnie pytać, nie ma takiego prawa - mówi Małgorzata Sadowska, wicedyrektorka SP nr 2 w Krakowie. Szkoły nie ukrywają, że boją się też ruchów antyszczepionkowych, które mogłyby zaatakować nauczycieli proszących o takie informacje swoich wychowanków.
Punkty szczepień puste
Dyrektorzy szukają więc innych sposobów. Katarzyna Felde, dyrektorka IV LO w Łodzi, przysłuchiwała się rozmowom na korytarzu, stąd wnioskowała, kto jest za, a kto przeciwko szczepieniom. Żeby przekonać nieprzekonanych, zorganizowała spotkanie z absolwentem liceum, pulmonologiem, który zajmował się chorymi na Covid. Przed końcem roku szkolnego spytała uczniów, czy chcieliby się zaszczepić w szkole. Gdy przyszły odpowiedzi twierdzące, do liceum przyjechali specjaliści z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki i zaszczepili 30 uczniów. I to jedyne dane, które zna.
- W czerwcu kilkoro rodziców usprawiedliwiając nieobecności dzieci mówiło, że to ze względu na szczepienie. Czasem niektóre dziecko głośno pochwaliło się wychowawcy, że się zaszczepiło - opowiada z kolei Sadowska. Przyznaje jednak, że to sporadyczne przypadki i przewiduje, że niewielki procent uczniów podstawówki jest zaszczepiony, zwłaszcza, że uczy się tu ponad 900 dzieci. Taką sytuację potwierdzają też punkty szczepień.
- Powiedzieć, że zainteresowanie jest małe to nic nie powiedzieć. W maju szczepiliśmy kilkaset osób dziennie, teraz kilkadziesiąt tygodniowo, nawet nie trzeba się zapisywać. Szczepionka czeka na człowieka - mówi Adam Czerwiński, rzecznik Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.
Większy problem mają podstawówki, bo im młodsze dzieci tym odsetek wyszczepień jest mniejszy. Widać to też w danych MEiN. Szczepionkę przyjęło 41,7 proc. 18-latków. Zaszczepionych 17- i 16-latków jest odpowiednio: 38,4 proc. i 35,4 proc. Co najmniej jedną dawkę Pfizera ma już za sobą prawie 29 proc. 15-latków. Zaszczepionych 14-latków jest 25,3 proc, 13-latków - 21,5 proc., a 12-latków - niespełna 18 proc., czyli najmniej.
- Nie szczepią dzieci głównie rodzice, którzy sami się nie szczepili. Albo boją się, że preparat jest niebezpieczny dla nastolatków, albo odkładają to na później - mówi Marcin, tata Basi, o argumentach, jakie podają niektórzy rodzice ze szkoły córki.
Powrót do szkół tylko dla zaszczepionych?
Ministerstwo Edukacji i Nauki, aby zwiększyć statystyki szczepień, zapowiedziało, że we wrześniu każda szkoła będzie mogła zorganizować dowóz uczniów do punktu szczepień albo mobilna jednostka szczepień dojedzie do chętnej podstawówki czy liceum. MEiN zaplanował już harmonogram akcji. W pierwszym tygodniu września (1.09-5.09) będzie prowadzony w szkołach tydzień informacyjny o szczepieniach. Wtedy mają się odbyć lekcje o zdrowiu i spotkania z rodzicami. W drugim tygodniu (6.09-12.09) zostaną zebrane deklaracje od rodziców i wypełnione formularze ze zgodą, tak by w trzecim tygodniu września (13.09-19.09) ruszyć ze szczepieniami uczniów.
- Mamy gabinet pielęgniarki, stomatologiczny, więc zorganizowanie takiej akcji byłoby możliwe - zapewnia Sadowska.
Niektóre szkoły jak SP nr 26 w Łodzi dostały już nawet pismo z rejonowej przychodni, czy byłyby warunki do zorganizowania na terenie podstawówki szczepień dla uczniów. Szczegółów na razie jednak dyrektorzy nie znają. Poza tym obawiają się jednego: ci którzy chcieli się już zaszczepić to zrobili. Chętnych może więc brakować.
Część naukowców z Polskiej Akademii Nauk rekomendowało nawet, by w razie nauczania hybrydowego lekcje z domu były dla tych niezaszczepionych uczniów. Podobnie według PAN powinno być w wypadku grona pedagogicznego.
- To mógłby być rodzaj zachęty - zastanawia się Michał Różański, dyrektor SP nr 26 w Łodzi.
Przemysław Czarnek zapowiedział już jednak, że takie rozwiązanie nie wchodzi w grę, tłumacząc, że jest "przeciwnikiem segregacji". Według danych MEiN ponad 70 proc. nauczycieli jest zaszczepionych, więc jest to znacznie większy odsetek niż w wypadku młodzieży.
RadioZET.pl