Agnieszka Piwar
Agnieszka Piwar na antenie państwowej telewizji Belarus 1
fot: Belarus 1 (screen)
DOSTAŁA ŻYCZENIA OD ŁUKASZENKI

Prorosyjska propagandzistka współpracowała z TVP?

Radosław Gruca
Radosław Gruca Redaktor Radia Zet
18.03.2022 15:56

Agnieszka Piwar to redakcyjna koleżanka oskarżonego o szpiegostwo Mateusza Piskorskiego. Publikuje m.in. w putinowskim portalu Sputnik. Odwiedziła Azerbejdżan razem z oskarżonym o szpiegostwo Januszem N. Według lewicowej posłanki Katarzyny Ueberhan, Piwar przedstawiała się tam jako dziennikarka pisowskiej TVP. Szefowa TV Biełsat nazywa ją „moskiewską najmitką", ale biuro prasowe TVP nie chce zdradzić, czy współpracowało z propagandzistką Putina.

Agnieszka Piwar konsekwentnie twierdzi, że za swoje materiały dziennikarskie nie bierze żadnych pieniędzy. Jednak trudno znaleźć w Polsce kogoś, kto w wieku 40 lat jako pracownik niszowych mediów miał możliwość brać udział w sponsorowanych wyjazdach do Azerbejdżanu, Soczi, Moskwy czy do rejonu Karabachu. W swoim opisie przy blogu, który publikuje napisała, że pochodzi z Pyskowic, gdzie skończyła Liceum Ogólnokształcące. Potem studiowała filozofię we Wrocławiu, podyplomowo dziennikarstwo w Krakowie, aż w końcu postanowiła zaistnieć w mediach w stolicy.

Piwar twierdzi, że „szlifowała warsztat w wielu redakcjach”, ale jej twórczość w internecie można odnaleźć tylko w mediach i portalach publikujących propagandowe treści prorosyjskie. Na co dzień występuje jako publicystka antyzachodniego pisma „Myśl Polska” (gdzie publikuje również Mateusz Piskorski, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji i Chin), ale jej wywiady i teksty pokazują się też na serwisie Sputnik Polska – tubie rosyjskiej w Polsce. Zapewnia, że utrzymuje się z innych zajęć, ale oficjalnie nie wskazuje miejsca zatrudnienia.

Otwarcie deklaruje prorosyjskie poglądy, wybiela opresyjną władzę, jątrzy przeciwko Ukraińcom i powiela fałszywe narracje Putina. Zapewnia, że jej celem jest budowanie dialogu między narodem polskim a Rosjanami oraz pokój na świecie. Jako gość pojawiała się już przed dziesięciu laty w mediach ojca Tadeusza Rydzyka. W 2012 roku w TV Trwam reprezentowała Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy w „Rozmowach Niedokończonych”, Temat? „Ocalić prawdę – powołanie dziennikarzy”.

Agnieszka Piwar na antenie TV Trwam w 2012 r.
fot. TV Trwam (screen)

W swych publikacjach kremlowski punkt widzenia przedstawia bezkrytycznie. Przykład? Wychwalała putinowskie władze Czeczenię, rządzoną po bandycku przez Ramzana Kadyrowa – islamistę i putinowca zarazem, jako tego, który zdaniem Piwar przywrócił pokój. Informacje o udziale Kadyrowa w organizowaniu zabójstw opozycjonistów niebezpiecznych dla Putina i o zbrodniach na cywilach w czasie wojen czeczeńskich przemilcza. W wywiadzie z jednym z czeczeńskich filmowców na pytanie o to, jak żyje się w jego republice, jej rozmówca odpowiada jasno o swój stosunek do Kadyrowa. - Każdy zdroworozsądkowo myślący Czeczen kocha go i szanuje – mówi jej Biesłan Terekbajew, generalny producent Kompanii Filmowej Czeczenfilm.

Szukała koleżanek polityczek?

W artykułach i licznych wpisach w mediach społecznościowych broniła też takich sojuszników Putina jak Baszar al Asad, kat Syrii czy Alaksandr Łukaszenka, brutalny dyktator Białorusi. Cały Zachód odwrócił się do przywódcy Białorusi i nałożył sankcje za represje na protestujących i dziennikarzy po tym, jak Łukaszenko w 2020 sfałszował wybory i zdławił demokratyczne protesty. W zachodnich mediach unika się nawet nazywania go prezydentem uznając za zwyciężczynie wyborów liderkę opozycji Swiatłanę Cichanouską.

Jednak Agnieszka Piwar te wątki pomija. Za to 10 dni temu pochwaliła się na Facebooku kartką z życzeniami na Dzień Kobiet, otrzymaną od białoruskiego dyktatora. Wcześniej chwaliła się, że poznała Łukaszenkę osobiście. Na Youtube można znaleźć film z sierpnia 2021 roku, gdy zadaje pytanie na uroczystej konferencji z udziałem dyktatora, szefa KGB i innych prominentnych reżimowych oficjeli. Jej akredytacja zwróciła na nią uwagę i odbiła się echem wśród polskich dziennikarzy zajmujących się wschodem. Agnieszka Romaszewska po przyjrzeniu się jej publikacjom, delegacjom i wpisom nazwała ją opłacaną „moskiewską najmitką”.

Życzenia dla Agnieszki Piwar od Alaksandra Łukaszenki
fot. Facebook (screen)

- Jej wyjazd był szczególnie bulwersujący, bo lato 2021 roku było dokładnie okresem, kiedy większość dziennikarzy musiało uciekać z Białorusi przed represjami i więzieniem. Z samej TV Biełsat ewakuowaliśmy kilkadziesiąt osób – mówi Romaszewska i nie wycofuje się ze swoich słów o „najmitce”. W kwietniu przed sądem ma ruszyć proces, jaki wytoczyła jej Piwar, przekonująca, że w Myśli Polskiej publikuje za darmo. W międzyczasie zauroczona "ciepłym człowiekiem" Łukaszenką, dziennikarka nie zapomina też o obronie pozostałych sojuszników Putina na swoich mediach społecznościowych.

Nie dalej, jak w tym tygodniu ponownie udostępniła na Facebooku swój wpis sprzed roku, w którym próbowała wybielić syryjski reżim z wyjątkowo odrażającej zbrodni. Chodzi o atak z 4 kwietnia 2017 roku w Chan Szajchun w prowincji Idlib. Śmierć w męczarniach poniosły syryjskie dzieci i cywile po tym, jak zaatakowano ich najprawdopodobniej gazem sarin. Powołując się na nieznaną nikomu organizację szwedzkich lekarzy Piwar opublikowała film, którego twórcy usiłują podważyć relacje o ataku gazowym. Na ten sam film powoływała się nawet Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ już w 2017 roku, zarzucając zachodnim mediom manipulacje. Szybko ujawniono, że używanie filmu było mistyfikacją, bo był on już dostępny w sieci 2 lata przed atakiem i nie miał związku ze zbrodnią. Tego Piwar już nie zauważyła.

- Była w Azerbejdżanie jedyną Polką poza mną, więc naturalnie trzymałyśmy się razem. Byliśmy razem na zakupach, wspólnej kolacji. Miałam ją odwiedzić po powrocie w Warszawie, ale najpierw powiedziała, że jest w jakimś innym oddziale TVP, a potem nastał COVID-19 i kontakt się urwał – mówi posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan. Wyjazd do Azerbejdżanu, w którym wzięły udział redaktorka Piwar i posłanka Ueberhan, odbył się w lutym 2020 r. Miał stanowić "misję obserwacyjną" podczas tamtejszych wyborów parlamentarnych. Tak twierdził jego organizator Janusz N.

Agnieszka Piwar
Piwar podczas "misji obserwacyjnej" w Azerbejdżanie
fot. Facebook (screenshot)

Zapytaliśmy Agnieszkę Piwar o to, w jakim charakterze pojechała do Azerbejdżanu. Usłyszeliśmy, że „nie była tam korespondentką TVP”. Jednak dopytywana o to, czy współpracowała z TVP przy innych projektach, nabrała wody w usta. - Nie odpowiem na to pytanie. W Azerbejdżanie reprezentowałam ‘Myśl Polską’ i napisałam o tym tekst – oznajmiła wyraźnie rozgniewana. Gdy nie odpuszczaliśmy i prosiliśmy o jasną odpowiedź, rzuciła słuchawką. Od początku w jej głosie czuć było niechęć. Trudno było spodziewać się czegoś innego. Niezależnych dziennikarzy krytykuje w swoich postach nie szczędząc im inwektyw. Jej zdaniem „środowisko dziennikarzy w ogromnej większości jest sprzedajne, zależne od polityków i obcego kapitału", a „w mediach rządzi koniunkturalizm - wygrywa ten, kto sprawniej dopasuje się ze swoimi kłamstwami, lizusostwem i propagandą". W internecie nie da się dziś znaleźć materiałów TVP sygnowanych jej nazwiskiem. Relacja z Azerbejdżanu wciąż wisi na stronach „Myśli Polskiej”.

Misja obserwacyjno-szpiegowska

„W Baku przebywałam w dniach 8-10 lutego (wybory odbyły się 9.02). Azerowie przyjęli obserwatorów serdecznie i z rozmachem. Standard w jakim nas ugoszczono, był na najwyższym poziomie. W hotelu zadbano o wszelkie wygody. Podczas integracyjnej biesiady - w międzynarodowym towarzystwie – spróbowałam najsmaczniejszej kuchni na świecie. Kolacja oficjalnie składała się z 5 dań, ale coś mi się zdaje, że było tego znacznie więcej” – tak Piwar zachwalała komfort podczas wyjazdu. Polemizowała też z opiniami innych polskich dziennikarzy. Cytowała ekspertów zarzucających azerskiemu reżimowi fałszerstwa wyborcze i „zastraszanie” obserwatorów.

„Nic mi o tym nie wiadomo (ale się nie upieram, przecież nie jestem wszystkowiedząca), w każdym razie uroczyście oświadczam, że ani mnie, ani towarzyszącej mi grupy obserwatorów nie zastraszano” - pisała Piwar o wycieczce. Wielokrotnie zachwycała się gościnnością organizatorów, którzy pokrywali wszystkie koszty.

Cała rzekoma misja obserwacyjna okazała się mistyfikacją przygotowaną przez Janusza N., aresztowanego w czerwcu 2021 roku pod zarzutem szpiegostwa. Posłanka Ueberhan przyznaje, że została wprowadzona w błąd. Była przekonana, że Janusz N. reprezentuje Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Dopiero po zatrzymaniu stało się jasne, że nie miał z OBWE nic wspólnego, a jego zadaniem było nawiązywanie kontaktów z politykami i dziennikarzami, którzy mogli posłużyć rosyjskim interesom. Posłanka Lewicy miała wtedy krótki staż w parlamencie. Jak twierdzi, nikt nawet nie próbował jej ostrzegać przed niebezpiecznymi kontaktami z agentami wpływu. Nie miała pojęcia, że Piwar sieje rosyjską propagandę i ma kontakty z ludźmi podejrzanymi o szpiegostwo.

Trzech podejrzanych znajomych

Pierwszym z tych podejrzanych jest właśnie Janusz N., zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Janusz N. nie krył swoich pro putinowskich sympatii. 27 kwietnia 2015 roku był jednym z witających grupę motocyklistów zaprzyjaźnionych z prezydentem Rosji „Nocne Wilki”, ale ostatecznie nie zostali oni wpuszczeni decyzją polskich władz. W Polsce był jednym z założycieli partii Zmiana, ugrupowania jawnie prokremlowskiego, To kolejny temat, który łączy go z Piwar. Dziennikarka w 2016 roku nakręciła film „Rajd Katyński”. Myli się jednak ten, kto myśli, że film koncentrował się na Katyniu. Motocykliści przemierzali Rosję, a w wywiadach podkreślali, że Polacy są zarażani rusofobią przez media i obce siły. Krytykowali też fakt, że motycyklistów wspierających Władimira Putina nie wpuszczono do Polski. ABW na Janusza N., w przeszłości działacza Ruchu Palikota, zwróciła uwagę, gdy organizował wyjazdy do krajów znajdujących się pod wpływem Kremla. Wyjazdy przedstawiał jako „misje obserwacyjne” podczas wyborów. Sam się przedstawiał jako działacz na rzecz praw człowieka.

Jak ujawniło RadioZET.pl na początku marca, to właśnie N. dwukrotnie zabrał Jacka Wilka do Rosji. To były poseł Kukiz’15, który ubiegał się o nominację antyzachodniej Konfederacji na stanowisko prezydenta RP. Przy pomocy Janusza N. Wilk pojechał na konferencję do Moskwy i na Krym, bezprawnie okupowany przez Rosjan. W 2021 r. Janusz N. został zatrzymany przez ABW i aresztowany. Dalsze losy śledztwa są owiane tajemnica. Na nasze pytania o to, czy w śledztwie przedstawiono zarzuty również innym osobom, Prokuratura Krajowa nie odpisała. Nie podała żadnych informacji. Prokuratorzy nie chcą wyjawić nawet tego, od kiedy jest prowadzone śledztwo - ani czy Janusz N. wciąż przebywa w więzieniu.

Drugim z podejrzanych znajomych Agnieszki Piwar jest Leonid Swiridow. To Rosjanin i propagandzista prokremlowskiego Sputnika. Oficjalnie występował jako dziennikarz. W 2015 r. został wydalony z Polski. Rok temu Polska Agencja Prasowa podała, że zakaz wjazdu do strefy Schengen dla Swiridowa przedłużono do 2025 r. Skąd taka decyzja? Na wniosek kontrwywiadu RP. Podejrzenia o współpracę Swiridowa z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU formułowano już wiele lat wcześniej. W 2006 r. został wydalony z Czech, gdzie pracował dla agencji RIA Nowosti. Odebrano mu wtedy akredytację dziennikarską. Choć oficjalnie powodów nie podano, czeskie media pisały, że Swiridow był podejrzany o współpracę z „rosyjskimi służbami specjalnymi”.

Warto odnotować, że jeden z liderów Konfederacji, Grzegorz Braun, odwiedzał Swiridowa w Moskwie już po jego głośnym wydaleniu z Polski. Braun udzielał też Rosjaninowi wywiadów. Wiele wskazuje, że to Swiridow i jego współpracownicy stanowią źródło opowieści, które Grzegorz Braun podaje swoim zwolennikom np. w książce „System” (wyd. Fronda 2019). Czytamy w niej, że carska Rosja wspaniale się rozwijała wbrew wrogim intrygom Zachodu, a za katastrofą smoleńską może stać wywiad USA.

Leonid Swirdow
Leonid Swirdow
fot. STANISLAW KOWALCZUK/East News

Trzecim znajomym Agnieszki Piwar jest Mateusz Piskorski - założyciel prokremlowskiej partii Zmiana i oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji i Chin. Piwar nieraz stawała w obronie Piskorskiego. Robi to nawet po tym, jak wyszło na jaw, że Piskorski wkręcił się jako tłumacz na spotkanie pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy z ukraińskimi uchodźczyniami. Organizatorzy spotkania piszą, że Piskorskiego do tej roli poleciła Ewa Bartosiewcz, jego była żona. A zarazem – radna PiS powiatu wyszkowskiego, protegowana byłego ministra cyfryzacji Marka Zagórskiego. Serwis Polityka.pl ujawnił, że kobieta pracowała dla państwowego instytutu NASK, współodpowiedzialnego m.in. za zwalczanie rosyjskiej dezinformacji w Polsce.

Mateusz Piskorski
Mateusz Piskorski
fot. Mateusz Jagielski/East News

Zapytaliśmy TVP o to, czy Agnieszka Piwar współpracowała z telewizją publiczną lub była w niej zatrudniona. Odpowiedź do dzisiaj nie nadeszła.

- Nie sądzę, żeby formalnie ktokolwiek ją zatrudnił, ale być może pracowała z jakimś podwykonawcą – zastanawia się Agnieszka Romaszewska,redaktor naczelna TV Biełsat, wcześniej związana z TVP Polonia. Podkreśla, że praca dziennikarzy, takich jak Piwar, jest niezwykle ważna w kreowaniu i szerzeniu rosyjskiej propagandy. - Takie osoby nie działają same, ale towarzyszy im sieć dalej kolportująca ich treści. To boty, ale też opłacane rosyjskie trolle i autentyczne osoby, które dają wiarę propagandzie. Nawet mimo tego, że tacy dziennikarze pracują w niszowych tytułach dają tzw. kontent, dzięki którym polski internet zalewa dezinformacja i propaganda. Nie mam wątpliwości, że te osoby są inspirowane. Inna rzecz, czy pełnią funkcję pożytecznych idiotów, czy może maja inne motywacje – podsumowuje.

Radosław Gruca
Radosław Gruca

Dziennikarz RadioZET.pl. Podejmuję tematy polityczne i kryminalne. Śledzę patologie w życiu publicznym i układy na styku biznesu i polityki. Wcześniej dziennikarz OKO.press, Dziennika i Faktu. Autor książki "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje". Masz temat? Napisz:  radoslaw.gruca@radiozet.pl.  

Twitter:  https://twitter.com/gruca_radoslaw

logo Tu się dzieje