Oceń
W nocy z soboty na niedzielę policjanci zostali wezwani do jednego z mieszkań w warszawskim Miasteczku Wilanów. W łóżeczku znaleźli ciało miesięcznej dziewczynki, Seleny. Na jej ciele były rany kłute.
W mieszkaniu byli jeszcze dwaj chłopcy - 3-letni Nataniel, którego zraniono w głowę i 9-letni Olivier z raną ciętą szyi. Starszy z chłopców miał wysłać w sobotę ok. godz. 23 SMS do babci, że “mama chce nas pozabijać”.
Wilanów. Śmierć miesięcznej dziewczynki. Nowe fakty
Dzieci zostały zabrane do szpitala. Policja rozpoczęła poszukiwania matki, 32-letniej Magdaleny D.-M., której nie było w domu. Kobietę ujęto następnego dnia na cmentarzu w Starych Babicach. Wcześniej błąkała się w Ożarowie Mazowieckim.
Onet zapytał sąsiadów o sprawę. Mieszkańcy są w szoku i w większości wolą milczeć. Tylko kilka osób zgodziło się porozmawiać. Jedna z sąsiadek przyznała, że zna Magdalenę D.-M. - Miła kobieta, uśmiechnięta. Jej dzieci też, grzeczne, ułożone, bawiły się razem z naszymi. Zwłaszcza ten starszy syn. Jestem w szoku, że coś takiego się tu wydarzyło - powiedziała anonimowo w rozmowie z Onetem.
Dodała, że jej zdaniem sprawa może mieć “podłoże psychiczne”, bo nie słyszała żadnych kłótni ani głośnych imprez. - To naprawdę spokojna rodzina - stwierdziła.
- Jestem z Ukrainy, mieszkamy tu z rodziną od pięciu miesięcy, a wprowadziliśmy się właśnie tutaj, bo wszyscy mówili nam, że Wilanów to jedna z najspokojniejszych i najbezpieczniejszych dzielnic — powiedziała inna rozmówczyni Onetu. - A tu taka tragedia. To nie do pomyślenia - dodała.
Okoliczności tragedii są na razie niejasne. Jak nieoficjalnie ustaliła PAP, przed śmiercią niemowlaka pomiędzy jej rodzicami 32-letnią Magdaleną D.-M. i jej mężem Tomaszem miało dojść do kłótni. Podczas niej mężczyzna wyszedł z mieszkania, w którym kobieta została sama z trójką dzieci. Wtedy dziewczynka miała zginąć.
Nieoficjalnie udało się też ustalić, że dziadkowie i stryj przyjechali do mieszkania Magdaleny i Tomasza na warszawskim Wilanowie. Nie mogli się do niego dostać, bo drzwi były zamknięte. Jednak udało im się skontaktować z 9-latkiem, który miał zrzucić klucze przez balkon. Na miejsce w tym czasie przyjechała policja, która razem z rodziną małżeństwa M. weszła do mieszkania. W środku były tylko dzieci.
W tej chwili 32-latka jest "zatrzymana do sprawy", czyli pozostaje do dyspozycji policji i prokuratury. Kobieta leży w szpitalu, pilnują jej policjanci. Nie wiadomo, kiedy 32-latka zostanie doprowadzona do prokuratury na przesłuchanie.
- Czynności związane z przesłuchaniem kobiety będzie prowadzić prokurator - mówił rzecznik stołecznej policji nadkom. Sylwester Marczak. Dodał, że raczej nie powinno być kolejnych zatrzymań w tej sprawie.
RadioZET.pl/Onet.pl/PAP
Oceń artykuł