Oceń
Chcesz wiedzieć wszystko pierwszy? Dołącz do grupy Newsy Radia ZET na Facebooku
Według doniesień Onetu, były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak współpracował z obecną klientką Stępniak, zlecając jej wysyłanie do mediów i innych podmiotów materiały, oczerniające sędziów. Ofiarami takich ataków padli m.in. sędziowie ze Stowarzyszenia Iustitia, w tym jego szef - sędzia Krystian Markiewicz.
Obawia się pobicia
Jak mówiła Stępniak w TVN24, Emilia S. czuje się zagrożona i dostaje liczne groźby drogą mailową. - Grożą jej anonimowe osoby mailami, sms-ami, przy pomocy bramek internetowych – wyliczała adwokat. Podkreśliła, że Emilii S. nie przyznano policyjnej ochrony. Wynika to z faktu, że jej klientka i reprezentujący ją prawnicy nie chcą podawać do wiadomości publicznej aktualnego adresu zamieszkania Emilii S.
- W tym momencie zaufanie do wymiary sprawiedliwości jest znikome – powiedziała Ewa Stępniak. Jak zaznaczyła pełnomocniczka S., kobieta obawia się, że ktoś ją pobije.
- Boi się tych, których wsypała – oświadczyła mecenas Stępniak.
"Sędziowie mieli się zrzucać"
Adwokat Emilii S. była również pytania o kwestię wypłat, które otrzymywała jej klientka. Według mecenas, Ministerstwo Sprawiedliwości nie przyznawało Emilii S. żadnych wynagrodzeń. Jak mówiła, „budżet nie finansował pani Emilii”. - Finansowały ją osoby fizyczne z własnych wynagrodzeń – stwierdziła. Dodała, że „sędziowie mieli się zrzucać”, ale jej klientka nie jest w stanie wskazać, którzy to zrobili, a którzy nie.
Ewa Stępniak oznajmiła, że realnych powodów zerwania współpracy jej klientki z sędziami z MS nie może ujawnić. - Mogę jedynie powiedzieć, że doszło do pewnego konfliktu zasad i pryncypiów z sędziami i z panią Emilią. I się skończyła współpraca – skwitowała Stępniak.
RadioZET.pl/TVN24
Oceń artykuł