Obserwuj w Google News

Budkę i Siemoniaka uratowała teściowa Tuska? Lider PO "poruszony" wiadomością

4 min. czytania
23.09.2021 23:00
Zareaguj Reakcja

– Nie mam obsesji, nie uważam, że wokół powinni być sami święci, ale chodzi o najważniejsze w polityce kryterium wiarygodności; że słowa, gesty, programy, działania - to wszystko jest spójne – tak lider PO Donald Tusk tłumaczył swoją reakcję na udział polityków PO w urodzinach dziennikarza Roberta Mazurka. Według "Gazety Wyborczej" Borys Budka i Tomasz Siemoniak mogą wypaść ze ścisłego otoczenia lidera Platformy i stracić fotele wiceprzewodniczących. W ich obronie stanęła jednak... teściowa Tuska.

Borys Budka i Donald Tusk
fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER

Donald Tusk wezwał na rozmowę Borysa Budkę i Tomasza Siemoniaka "w związku z niezachowaniem należytych standardów, jakich oczekuje się od wiceprzewodniczących PO" - poinformował w środę rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec. Według informacji PAP sprawa ma związek z udziałem obu polityków w urodzinach dziennikarza Roberta Mazurka i zdjęciami z tego spotkania zamieszczonymi przez dziennik "Fakt". Obaj politycy oddali się do dyspozycji szefa PO. Decyzje w ich sprawie podejmie zarząd partii.

Tusk wyciągnie konsekwencje wobec Budki i Siemoniaka?

Tusk pytany o tę sprawę w czwartkowym chacie na Facebooku przekonywał, że problemem nie jest to, co zdarzyło się na urodzinach dziennikarza Roberta Mazurka. – Problemem jest to i stąd moja reakcja wobec kolegów z Platformy, którzy byli obecni na tej imprezie, że ludzie naprawdę chcą wierzyć, że my politykę, nasze zobowiązania, nasze hasła, traktujemy śmiertelnie serio – powiedział lider PO. – W tej grze, która się toczy na scenie politycznej, chodzi naprawdę o wszystko, o wszystko, co najważniejsze dla przyszłości Polski, jestem o tym naprawdę głęboko przekonany – dodał.

Podkreślił, że jeśli wobec polityków PiS słychać okrzyki "będziesz siedział" i poważnie mówi się o groźbie wyprowadzenia Polski z UE, "nie można popełniać takich błędów, jakim była nieobecność w Sejmie i obecność na tej imprezie". – Naprawdę mogą one sprawiać wrażenie, że w tym jest więcej teatru, niż polityki serio – zaznaczył.

Nie wracałem do Polski i nie obejmowałem szefostwa Platformy, żeby uczestniczyć w jakiejkolwiek inscenizacji. Każdy, kto chce ze mną współpracować na rzecz uwolnienia Polski od tego dramatycznego naprawdę problemu, jakim są rządy PiS, musi bardzo serio to wszystko traktować - Donald Tusk, lider PO

– Nie mam obsesji, nie uważam, że wokół powinni być sami święci, chodzi o najważniejsze w polityce kryterium wiarygodności. To, że słowa, gesty, programy, działania, to wszystko jest spójne – dodał. Zdaniem Tuska, Polacy generalnie mają do polityków niewielkie zaufanie, a "każde słowo czy gest może podważać to i tak kruche zaufanie do polityki".

Ponadto - jak dodał - każdy polityk powinien być odpowiedzialny za skutki swoich działań i czujny. – To najważniejsza bitwa w kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu latach o przyszłość Polski. Dlatego tak byłem tym przejęty. Oczywiście mając pełną świadomość, że nikt tam żadnej zbrodni nie popełnił – mówił Tusk. Pytany, czy sam był zaproszony, zaprzeczył. – Na urodziny chodzę do najbliższych przyjaciół i rodziny. Nie mam potrzeby, by przesadnie udzielać się towarzysko – zaznaczył.

Zwrócił uwagę, że PiS nie wyciąga konsekwencji wobec własnych posłów obecnych na imprezie, ponieważ - jego zdaniem - "od dłuższego czasu jest zainteresowany tym, żeby przekonać opinię publiczną, że wszyscy politycy są źli, wszyscy kradną, wszyscy są niemoralni, bo wtedy ich grzechy, przestępstwa, kradzież, korupcja, nikną w morzu powszechności". – Kiedyś ktoś ukuł termin panświnizm – mówił.

Tusk przeczytał wiadomość od teściowej

Tusk przeczytał też wiadomość, jaką otrzymał w tej sprawie od własnej teściowej: "Donku, wiem że masz kłopot ze swoimi ludźmi. Jestem po twojej stronie. Nie powinni tak się zachować. Ale nie pozbywaj się ich. Już i tak sporo ludzi PO odeszło za twoich poprzedników. Teraz w PO każdy jest na wagę złota. Czasem człowiek w jakiejś chwili popełnia błąd, ale potem żałuje. To są pozytywne chłopaki, więcej takich głupot nie zrobią". Tusk przyznał, że był "poruszony" tą wiadomością.

Dziennikarze „Gazety Wyborczej” próbowali się dowiedzieć w PO, czy Tusk podjął już decyzję ws. zawieszonych polityków. – pogłoski są różne: że mogą stracić stanowiska w zarządzie, że z szefa klubu odejdzie Borys Budka, bo po takiej wpadce nie zdoła utrzymać autorytetu – powiedział rozmówca „Wyborczej”.

Redakcja poleca

W Platformie panuje przekonanie, że „wszystko zależy od tego, na jaki scenariusz zdecyduje się Donald Tusk”. – Bo jeśli pójdzie po linii partii, to rzeczywiście obaj mogą wypaść z władz. Jeśli wyciągnie konsekwencje na poziomie klubu, wtedy kara dotknie jedynie Budki, a Siemoniak pozostanie bez kary – stwierdził jeden z posłów PO w rozmowie z „Wyborczą”.

Politycy z otoczenia Donalda Tuska mówią, że sytuację potraktował bardzo osobiście, jako uderzenie w plan, który budował na najbliższe tygodnie. Lider PO zamierzał szachować PiS projektem zmian w konstytucji, co miało utrudnić wyjście Polski z Unii Europejskiej. – Wokół tego miała trwać poważna debata polityczna. Budka z Siemoniakiem zniszczyli Tuskowi strategię, bo teraz nie mówią o zmianie konstytucji, lecz o tym, kto z kim pije, i że cały spór polityczny jest mistyfikacją – dowiedziała się „Wyborcza”. Tusk nie podjął jeszcze ostatecznych decyzji ws. Budki i Siemoniaka.

Politycy PO i PiS na urodzinach u dziennikarza Roberta Mazurka

Jak opisywał we wtorek dziennik "Fakt", w ubiegły piątek w Sejmie prezes NIK Marian Banaś mówił praktycznie do pustej sali, ponieważ część posłów w tym samym czasie bawiła się na urodzinach znanego dziennikarza Roberta Mazurka. Jak wynika z opublikowanych w dzienniku zdjęć, wśród gości byli przedstawiciele niemal wszystkich ugrupowań sejmowych. Byli to m.in. Łukasz Szumowski i Marek Suski z PiS, Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski, Tomasz Siemoniak, Borys Budka i Sławomir Neumann z PO, a także prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz z małżonką. Byli również przedstawiciele rządu - wicepremier, minister kultury Piotr Gliński oraz szef KPRM Michał Dworczyk.

Pytani przez "Fakt" o przyczynę nieobecności w Sejmie podczas przemówienia szefa NIK o godz. 21.50, posłowie podkreślali, że mieli w tym czasie "inne obowiązki". Borys Budka powiedział: "Miałem prace związane z przygotowaniem konwencji. Zajmowaliśmy się tym wspólnie z posłami Siemoniakiem i Neumannem". Borys Budka i Tomasz Siemoniak nie chcieli komentować dla PAP zaistniałej sytuacji. Nieuchwytny był też Sławomir Neumann, szef regionu pomorskiego PO.

RadioZET.pl/"Gazeta Wyborcza"/PAP - Piotr Śmiłowicz/oprac. AK