"Cud" na konferencji Mejzy. Wspólnik wstał z wózka. “Opozycja chce zaszczuć Jezusa!”
Łukasz Mejza twierdzi, że opisujący jego nieetyczne biznesy dziennikarze działają na zlecenie opozycji. Wiceministrowi sportu towarzyszył jego wspólnik, który jeździ na wózku inwalidzkim. W trakcie konferencji wstał i ze łzami w oczach przekonywał, że terapia mu pomogła. “Opozycja chce zaszczuć Jezusa! A on tylko uzdrawia ludzi!” - kpiła Anna Maria Żukowska z Lewicy.

Łukasz Mejza zorganizował w środę konferencję prasową, na której odczytał oświadczenie ws. publikacji na temat jego interesów. Dziennikarze Wirtualnej Polski opublikowali materiały, które pokazują, że spółka Łukasza Mejzy namawiała nieuleczalnie chorych pacjentów na niesprawdzoną terapię w Meksyku. Jej koszt to 80 tysięcy dolarów.
Wiceminister sportu zarzucił dziennikarzom, że próbują go zniszczyć. Mejza nazwał to “największym politycznym atakiem od 1989 roku”, którego prawdziwym celem jest obalenie rządu. Wcześniej mówił, że publikacja dotycząca jego firmy Vinci Neoclinic zawiera szereg kłamstw i zapowiedział, że sprawa trafi do sądu. Wiceministrowi sportu towarzyszył wspólnik i współzałożyciel firmy Tomasz Guzowski.
Wspólnik Łukasza Mejzy wstał z wózka inwalidzkiego na konferencji prasowej
Guzowski stwierdził, że zdiagnozowano u niego chorobę genetyczną, adrenomieloneuropatię, na którą zmarł jego wujek. Schorzenie powoduje niedowład nóg i upośledza pracę kory nadnerczy. - Rodzina dowiedziała się, że ja też to mam, ogromny stres. Ja piszę testament, przy dzieciach starałem się uśmiechać, żeby ich nie stresować, ale to był bardzo trudny czas, sam smutek - opowiadał. Guzowski powiedział, że w tym czasie musiał już korzystać z wózka inwalidzkiego.
- Nagle, nie mogę powiedzieć kto, bo to jest osoba publiczna, informuje mnie o tym, że jest na tym świecie jedno miejsce (oferujące terapię z wykorzystaniem – red.) komórek pluripotencjalnych i abym wysłał tam swoje wszystkie wyniki, które mam. No to wysłałem kartki i nawet elektroniczny rezonans mózgu - mówił. Guzowski dodał, że po dwóch tygodniach poinformowano go o przyjęciu na terapię. Wyjaśnił, że zdecydował się na to, ponieważ jego choroba jest nieuleczalna.
Wspólnik Mejzy zaznaczył, że oferowana eksperymentalna terapia jest droga, więc musiał wziąć kredyt w banku. Stwierdził, że na początku nie dostrzegł jej efektów. - To nie jest tak, że jest zastrzyk i jestem zdrowy. Po trzech miesiącach sam widzę pierwszą poprawę - dodał łamiącym się głosem. Podziękował darczyńcom, którzy dofinansowali resztę kosztownej terapii, a później wstał z wózka, aby zademonstrować, że była ona skuteczna. - Nagle coś, czego nie mogłem - tak, ja stoję. Ja się mogę puścić - powiedział, podnosząc ręce. - Spodnie sobie poprawiam, da się - mówił wyraźnie wzruszony, po czym usiadł. - Jest jeszcze jedna rzecz, przy której troszeczkę się uśmiechnę, bo nie mogłem już z tego korzystać, a teraz mogę. Wszyscy dorośli wiedzą o czym mówię - stwierdził z zadowoleniem.
Konferencja prasowa Łukasza Mejzy. Komentarze
Konferencja prasowa Mejzy została skrytykowana przez opozycję jako żenujący spektakl. “Opozycja chce zaszczuć Jezusa! A on tylko uzdrawia ludzi!” - kpiła Anna Maria Żukowska z Lewicy. “Bezwstyd. Być może największy od 89 roku” - skomentowała posłanka KO Barbara Nowacka.
Natomiast dziennikarz Szymon Jadczak, który opisał sprawę Łukasza Mejzy, zarzucił mu, że raz twierdzi, że firma Vinci Neoclinic nigdy nie działała, a innym razem, że uratowała życie Tomaszowi Guzowskiemu. Jadczak nie uzyskał na konferencji odpowiedzi na swoje pytania. “Długo pracuję w tym zawodzie, ale takiej hucpy jeszcze nie widziałem” - stwierdził dziennikarz.
RadioZET.pl