Zaskakująca reakcja Błaszczaka po wycieku danych wojska. Opozycja żąda dymisji
MON odniosło się do wycieku danych wojska, które trafiły do sieci i zostały wykorzystane przez internautów z obcych państw. "Publikacja danych nie jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa ani funkcjonowania Sił Zbrojnych RP". Szef resortu obrony Mariusz Błaszczak zarekomendował opozycji "otrzeźwienie i szklankę zimnej wody". Posłowie Koalicji Obywatelskiej mówią o skandalu, żądają dymisji szefa MON.

Gigantyczny wyciek danych Wojska Polskiego do sieci, czyli ponad 1,7 miliona pozycji o bieżącym stanie i brakach w armii, nastąpił w niedzielę 9 stycznia. Namierzyło go wojskowe Narodowe Centrum Bezpieczeństwa Cyberprzestrzeni. Jako pierwszy o sprawie napisał portal Onet. Serwis podał, że z bazy informacji skorzystali już użytkownicy z kilkunastu krajów, w tym z Rosji i Chin.
Resort obrony nie wykluczył wycieku, a w pierwszym odniesieniu zapewnił, że szczegółowo analizuje sprawę. Przed południem pojawiły się oficjalne stanowiska MON i jego szefa Mariusza Błaszczaka.
Błaszczak i MON po wycieku danych: Informacje powszechnie dostępne
"Ujawniony indeks zawiera wyłącznie informacje powszechnie dostępne. To niepełny katalog o charakterze logistycznym, niezawierający ani informacji o ilości i sprawności sprzętu, ani brakach w asortymencie. Tego rodzaju indeks publikowany jest również przez NATO w ramach bazy Master Catalogue of References for Logistics (NMCRL) i jest powszechnie dostępny" – uspokaja MON. I zapewnia, że publikacja indeksu nie nastąpiła w wyniku złamania zabezpieczeń systemów teleinformatycznych Wojska Polskiego.
Żandarmeria wszczęła postępowanie
Niemniej służby badają, w jaki sposób udostępniono te dane na nieautoryzowanych serwerach. "Według wstępnych ustaleń doszło do zaniedbania obowiązków przez pracownika Inspektoratu Wsparcia. W sprawie urzędnika, który bez upoważnienia udostępnił plik na nieautoryzowanym serwerze, jest prowadzone postępowanie wyjaśniające przez Żandarmerię Wojskową" – podało MON.
Dosadniej w sprawie wypowiedział się minister obrony. Wykorzystał wpadkę wojska, by zaatakować krytykującą całą sprawę opozycję. "Uspokajam, nie wyciekły żadne tajne informacje, a Polska jest bezpieczna. Politykom totalnej opozycji rekomenduję otrzeźwienie i szklankę zimnej wody" – przekazał na Twitterze.
Wizerunkowo sprawa jest jednoznacznie oceniana. Opozycja wciąż nie przebiera w słowach. "Znowu wielki sukces PiS. Cały stan posiadania Wojska Polskiego – od kalesonów do F-16, od ołówków po rakiety przeciwpancerne, od pakietów żywnościowym po nieśmiertelniki, jest od kilku dni własnością publiczną. Słowo takie jak «zdrada» wydaje się zbyt słabe" – napisał na Twitterze b. premier i b. szef SLD Leszek Miller.
"Dane zostały już przejęte przez Chiny i Rosję. I co z tym zrobi polskie państwo? To gigantyczne zagrożenie na przyszłość" – podkreślił na Twitterze poseł KO Cezary Tomczyk. Na łamach "Rzeczpospolitej" zaznaczył, że winę za wyciek ponosi minister Błaszczak, a KO zażąda jego dymisji. - Dzisiaj tak naprawdę polskie państwo ujawniło wszystkim wszystko, nawet nie pytając, kto czego dokładnie chce. Dlatego nad tą sprawą nie możemy przejść do porządku dziennego - powiedział dziennikowi Tomczyk.
RadioZET.pl/PAP/Rp.pl/Twitter.com