Oceń
Podczas konferencji w Sejmie posłowie Lewicy odnosili się do publikacji medialnych TVN24 dotyczące m.in. europosła PiS Grzegorza Tobiszowskiego. Według ustaleń stacji na kampanię polityka w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. wpłaty wnosiły m.in. osoby zatrudnione w państwowych spółkach górniczych, które Tobiszowski nadzorował jako wiceminister energii (w latach 2015 - czerwiec 2016).
Maciej Gdula poinformował, że jego formacja składa zawiadomienie do prokuratury ws. podejrzenia popełnienia przestępstwa płatnej protekcji przez europosła PiS Grzegorza Tobiszowskiego. - My, jako Lewica, my jako opozycja, zajmiemy się PiS-em w wyborach w przyszłym roku i na pewno odsuniemy ich od władzy, ale dzisiaj przedstawicielami tej partii, którzy nadużyli swoich stanowisk, powinna się zająć prokuratura - dodał.
Grzegorz Tobiszowski z PiS będzie miał kłopoty?
Poseł Andrzej Szejna podkreślił, że Lewica składa wniosek ws. podejrzenia popełnienia przestępstwa z art. 230 Kodeksu karnego. - Polega ono na obietnicy użycia wpływów w instytucjach państwowych w celu uzyskania korzyści majątkowej - dodał. Za przestępstwo takie grozi do 8 lat więzienia.
- Prezesi kilku spółek, czy to jest Polska Grupa Energetyczna czy to jest Węglokoks i wielu innych, których nazwiska we wniosku wymieniliśmy, a chodzi o panów: Jacka Srokowskiego, Tomasza Rogalę, Marka Akcińskiego, Krzysztofa Mikułę, wpłacili sumy od 15 tys. do 20-30 tys. złotych na kampanię pana posła Tobiszowskiego, byłego sekretarza stanu, byłego wiceministra"- dodał, powołując się na rozmowę z TVN24, gdzie Tobiszowski przyznał, że zna te osoby.
- Więcej zeznań ws. Tobiszowskiego nie potrzebujemy. Jego wypowiedzi do mediów publicznych, do mediów prywatnych są przyznaniem się do winy - ocenił. Poseł Szejna przyznał też, że Lewica chce uchylenia immunitetu Tobiszowskiemu w Parlamencie Europejskim.
Tobiszowski ws. publikacji medialnych wydał oświadczenie w mediach społecznościowych, nazywając je atakiem. "Każda wpłata była dobrowolna. O wielu z nich dowiedziałem się dopiero od prowadzącego ze mną rozmowę dziennikarza. Takie wpłaty są ściśle regulowane prawnie i zostały skontrolowane przez Państwową Komisję Wyborczą, która nie miała żadnych zastrzeżeń. Co więcej, listy darczyńców są jawne i każdy może je analizować" - napisał.
RadioZET.pl/ Grzegorz Bruszewski (PAP)
Oceń artykuł