,

Żulczyk nazwał Dudę "debilem". Pisarz stanie przed sądem. "Widzę w tym pewną niesprawiedliwość"

09.08.2021 14:08

Jakub Żulczyk stanie przed sądem. Warszawski Sąd Okręgowy nie uwzględnił w poniedziałek wniosku obrony o umorzenie sprawy dotyczącej znieważenia głowy państwa przez znanego pisarza. Proces ma ruszyć na przełomie października i listopada. Na razie nie wyznaczono jednak pierwszego terminu rozprawy.

Żulczyk Duda
fot. Jan Bielecki/East News/Jakub Kamiński/East News

Sprawa dotyczy wpisu na Facebooku z listopada ubiegłego roku, w którym – komentując wpis prezydenta Andrzeja Dudy po wyborach prezydenckich w USA - Żulczyk nazwał go "debilem". Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się po zawiadomieniu osoby prywatnej. Akt oskarżenia wpłynął do warszawskiego Sądu Okręgowego pod koniec marca.

Duda i wpis ws. Bidena. Żulczyk nazywa prezydenta "debilem"

"Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką. W oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA" - napisał wtedy prezydent.

Wpis wywołał spore kontrowersje i spotkał się negatywnymi reakcjami. Dudzie zarzucano małostkowość oraz z trudem ukrywaną niechęć do Bidena z uwagi na fakt, że wygrał z uwielbianym przez władze (oraz będące pod jej wpływem media publiczne) Donaldem Trumpem. Jakub Żulczyk skomentował wówczas na Facebooku: 

Jestem absolwentem american studies [...] nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak «nominacja przez Kolegium Elektorskie». Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA «obwieszczają» agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko, co następuje od dzisiaj - doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie - to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem". 

W poniedziałek sąd zebrał się na posiedzeniu, którego celem było rozpatrzenie wniosku obrony o umorzenie sprawy. Uzasadniając wniosek, pełnomocnik Żulczyka mec. Krzysztof Nowiński zwracał uwagę na występującą w niej dychotomię.

Jakub Żulczyk stanie przed sądem. "To była krytyka uzasadniona"

- Z jednej strony mamy do czynienia z organem konstytucyjnym, z jednym z najpoważniejszych polityków w tym kraju, wywodzącym się z partii rządzącej, z nieograniczonymi możliwościami, jeśli chodzi o realną władzę […], z drugiej strony mamy obywatela, który napisał post na Facebooku" – mówił. Jak dodał, fakt, że jest to "poczytny pisarz", ma w tej sprawie drugorzędne znaczenie.

Adwokat podkreślał, że na sformułowanie użyte przez Żulczyka trzeba patrzeć w szerszym kontekście. - Jakub Żulczyk nie stanął z tym napisem pod Pałacem Prezydenckim, napisał szerszy tekst, który spuentował tą wypowiedzią – wskazał. Jak tłumaczył, sam wpis miał charakter felietonu, czyli formy, który rządzi się określonymi prawami. - Ta wypowiedź nie miała charakteru nieracjonalnej zniewagi, miała charakter ostrej, ale mimo wszystko krytyki – podkreślił Nowiński.

Głos przed sądem zabrał również sam autor "Ślepnąc od świateł" i "Wzgórza psów". - Owszem, moja wypowiedź była ostra i nacechowana językiem potocznym […], ale była to krytyka uzasadniona, krytyka, co do której mam też kompetencje wynikające z wykształcenia – mówił. Podkreślił, że ostry język wynikał z oburzenia ze względu na działania prezydenta, które oceniał jako "niemądre" i "nieracjonalne", oraz z troski o państwo polskie.

Na pewno spoczywa na mnie większa odpowiedzialność za słowo niż na obywatelu, który nie ma takich zasięgów jak ja, ale użyłem tego słowa z premedytacją i celem tego nie było zwrócenie na siebie uwagi ani wykpienie czy upokorzenie człowieka, który pełni funkcję prezydenta, pana Andrzeja Dudy, tylko krytyka jego bardzo nierozsądnych zachowań – którą podtrzymuję Jakub Żulczyk

- Prezydent Duda użył na wiecu wyborczym sformułowania: "LGBT to nie ludzie", czyli odczłowieczył dużą część społeczeństwa i nie został z tego powodu pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności. Widzę w tym pewną niesprawiedliwość – dodał Żulczyk. Oddalenia wniosku obrony – bez szerszego uzasadnienia – domagała się z kolei prokuratura.

Sąd zdecydował o nieuwzględnieniu wniosku. Jak wskazał sędzia Tomasz Grochowicz, obrona powoływała się na możliwość umorzenia postępowania w momencie, gdy czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego lub gdy jego szkodliwość społeczna jest znikoma. Jego zdaniem jest jednak zbyt wcześnie, by ocenić, czy w sprawie faktycznie wystąpiła któraś z tych przesłanek.

- Zdaniem sądu na obecnym etapie postępowania nie ma możliwości bezpośredniego stwierdzenia okoliczności, których próbuje dowieść we wniosku obrońca oskarżonego – mówił sędzia. Jak dodał, ich stwierdzenie będzie możliwe dopiero po przeprowadzeniu postępowania dowodowego przed sądem. Sędzia nie wyznaczył jeszcze pierwszego terminu rozprawy, jednak podkreślił, że prawdopodobnie odbędzie się ona na przełomie października i listopada. Pisarz oskarżony jest z art. 135 par. 2 Kodeksu karnego, za co grozi mu do trzech lat więzienia.

loader

RadioZET.pl/PAP (S. Oftinowska)/Facebook