Lichocka krytykuje Strajk Kobiet. Wcześniej pokazała w Sejmie środkowy palec
Joanna Lichocka skrytykowała zachowanie liderek Strajku Kobiet, które nie wpuściły na konferencję prasową dziennikarzy prorządowych mediów, w tym m.in. TVP Info. Przypomnijmy, że posłanka PiS "zasłynęła" w lutym 2020 r. pokazaniem środkowego palca posłom opozycji w Sejmie. Moment uchwyciły kamery, a zdjęcie w ekspresowym tempie obiegło sieć i szybko stało się symbolem obecnej władzy.

Joanna Lichocka – posłanka PiS, która w lutym 2020 r. pokazała w Sejmie środkowy palec posłom opozycji – skrytykowała zachowanie liderek Strajku Kobiet. Przypomnijmy, że wykonała wulgarny gest na sali plenarnej w obecności kamer zaraz po tym, gdy Sejm przegłosował dofinansowanie prorządowej telewizji publicznej kwotą 2 miliardów złotych. Środki te miały – zgodnie z wolą opozycji i marszałka Senatu – zostać przeznaczone na onkologię. Środkowy palec Lichockiej w Sejmie szybko został uznany za symbol władzy PiS. Teraz polityk postanowiła wypowiedzieć się na temat Marty Lempart i Klementyny Suchanow, powołując się na "przestrzeganie zasad współżycia publicznego".
We wtorek w Warszawie w siedzibie Ogólnopolskiego Strajku Kobiet przy ulicy Wiejskiej w Warszawie odbyła się konferencja prasowa, na którą nie zostały wpuszczone niektóre media: przedstawiciele TVP, TV Republika oraz "Gazety Polskiej Codziennie". - Zapraszamy tylko prawdziwych dziennikarzy. PiS-owskim służbom dziękujemy – mówiła liderka OSK Marta Lempart. - Jesteście psami - rzuciła w stronę niewpuszczonych dziennikarzy Klementyna Suchanow, zamykając przed nimi drzwi do siedziby.
Środkowy palec Lichockiej nie spodobał się Polakom. Chcą, żeby odeszłaDo tej sprawy właśnie odniosła się na antenie TVP Info posłanka PiS. - To jest taki poziom debaty publicznej, którą wprowadzają te panie, że właściwie nie chce się tego w żaden sposób komentować, w żaden sposób się do tego odnosić. Jest takie dobre słowo, które określa pewnego rodzaju aktywność, jaka mi się kojarzy, gdy obserwuję to co się dzieje: motłoch. Tak się zachowuje motłoch. Tak się zachowują osoby z marginesu społecznego, które nie przestrzegają zasad jakichkolwiek współżycia społecznego, wystąpień publicznych - powiedziała Lichocka.
Lichocka o Strajku Kobiet: motłoch, chuliganeria. Wcześniej w Sejmie pokazała środkowy palec posłom opozycji
Stwierdziła też, że myśli, że"jeżeli nawet był jakiś potencjał w protestach Strajku Kobiet, to on się pokazał 3-4 tygodnie temu", co - jej zdaniem - wiązało się ze wzrostem zakażeń i zgonów z powodu koronawirusa. - Uważam, że to ma swój związek - oceniła. Joanna Lichocka odniosła się do protestów, jakie przetaczały się przez Polskę od 22 października, kiedy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.
W opinii posłanki PiS w tej chwili są to "już bardzo mało frekwencyjne spotkania". - Ten poziom debaty publicznej, ten poziom zachowania, ten poziom postępowania po prostu jest marginalny. To jest margines społeczny - mówiła Lichocka. - Brudzimy się czymś, co nie powinno być w ogóle przedmiotem dyskusji. To jest chuliganeria i tak należy traktować takie zachowania i bardzo się dziwię, że stowarzyszenia dziennikarskie w Polsce jeszcze nie zareagowały. To jest skandal takie traktowanie mediów, ale ten skandal utrzymuje się już od dłuższego czasu za sprawą Platformy Obywatelskiej, która te zachowania popiera i promuje. Ja przypomnę, że PO od lat atakuje na różne sposoby i bezpośrednio dziennikarzy i media, które są wobec niej krytyczne w sposób bezceremonialny. PO jest takim ugrupowaniem, które najbardziej jest chyba w tej chwili zaangażowane w walce z wolnością słowa i to, co robią te panie, jest jednym z elementów szerszego procesu, jaki odbywa się za sprawą totalnej opozycji - powiedziała Lichocka.
Chcesz wiedzieć wszystko pierwszy? Dołącz do grupy Newsy Radia ZET na Facebooku
RadioZET.pl/TVP Info/PAP