,

Loty i aborcja groźne dla PiS. Trzaskowski czeka, aż Tusk się wykrwawi

22.06.2022 14:45

Kolejny odcinek podcastu "Podejrzani Politycy" to opowieść o kompetencjach nominatów PiS po ujawnieniu fabryki studiów menadżerskich, a także o dynamice wewnętrznych konfliktów w ramach opozycji wywołanych tematem aborcji. Jak informują nasze źródła w PO, Rafał Trzaskowski zrezygnował z konfrontacji z Donaldem Tuskiem przed wyborami. Powód? Wierzy, że wszystkie od jesieni przyszłego roku atuty w wyścigu o tytuł lidera opozycji będą po jego stronie. Autorzy podglądają też kulisy konfliktu kontrolerów lotów z PAŻP. Czy przez polityków maleją szanse Polaków na przylot do zagranicznych kurortów. Ewentualny paraliż lotów z Polski po 10 lipca jest wciąż realny.

Donald Tusk i Rafał Trzaskowski w Sejmie 25.V.2022
fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER

Jak co tydzień w dziale „Kontrowersja Tygodnia” Radosław Gruca z RadioZET.pl i Michał Piasecki z aplikacji Upday wybrali najbardziej palący problem. Chodzi o niepokój o to, czy polecą na wakacje. Obawy, od których aż roi się w dyskusjach internautów wzbudziły doniesienia o napięciu w rozmowach o rozwiązaniu konfliktu między kontrolerami lotów a niedawno powołanym kierownictwem zatrudniającej ich instytucji, czyli Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. RadioZET informowało o tym, że rozmowy stanęły w poniedziałek, a prowadzący podcast ostrzegają, że wraca groźba paraliżu nieba nad Polską, o którym wiele mówiono przed majówką. Obecna sytuacja może być ciszą przed burzą. Trudno spodziewać się, że przed początkiem lipca urlopowicze będą mogli być spokojni, że samolotem z Polski dolecą na wakacje. Jeśli odpowiedzialny za PAŻP minister infrastruktury Andrzej Adamczyk nie rozwiąże sporu, wina spadnie na rządzących.  Wściekłość zawiedzionych urlopowiczów może bardzo zaszkodzić Zjednoczonej Prawicy, która z rozwiązaniem problemu nie radzi sobie od lat.

- Ten problem nie jest nowy. Spór trwa i trwa. Nie ma ciągłości władzy w PAŻP. Pełnomocnik ds. budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, polityk PiS Marcin Horała wspierał poprzedniego szefa PAŻP, a niedawno kontrolę nad Agencją przejął minister Andrzej Adamczyk – wskazywał jedno ze źródeł nierozwiązanego od ponad dwóch lat konfliktu w ramach kontrolerów Gruca. Podkreślał też, że choć bezpośrednio odpowiedzialność spoczywa na Adamczyku, ostatecznie z problemem może zostać sam premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu musiał zabierać głos już podczas majówki. Jednak jak ujawnił Gruca, rządzący bagatelizowali problem, bo uważali, że „ich wyborcy na majówki nie latają”. Teraz jest inaczej bo i czas urlopów jest wyjątkowy w porównaniu do ostatnich lat.

Piasecki zwracał uwagę, że te wakacje będą szczególne, bo wielu Polaków wyjedzie po raz pierwszy zagranicę po pandemii koronawirusa. Do tego koszt urlopu podniosła szalejąca i rosnąca inflacja. Politycy, z którymi rozmawiało RadioZET.pl uważają, że Polacy, którzy akurat na wakacjach nie będą oszczędzać, mogą być wściekli, jeśli ktoś pokrzyżuje im plany.

- Ludzie wyjdą na ulicę – mówił Piasecki, ale Gruca odpowiadał, że władza zrobi wszystko i nie cofnie się przed nawet brutalnym rozwiązaniem, bo partia, która zepsuje ludziom urlopy, musi się liczyć z kolosalnymi problemami. Dodał też, jakie są najbardziej palące punkty sporne konfliktu kontrolerów z rządzącą PAŻP Anitą Oleksiak. Podkreślał, że władza stara się za wszelką cenę pokazać, że kontrolerzy są pazerni, choć żądają oni m.in. przepisów antymobbingowych i innej organizacji pracy starszych pracowników.

Karły w UE, aborcja w Polsce

W dziale „Wydarzenia tygodnia” prowadzący rozmawiali o niedawnej wizycie w Kijowie kanclerza Niemiec, prezydenta Francji Emmanuela Macrona, oraz premiera Włoch. Najostrzej na twitterze skomentował wyjazd Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych, obecnie europoseł PiS. Jednak najbardziej gorącym sporem obecnego posiedzenia Sejmu, będzie zamieszanie wokół projektu obywatelskiego liberalizującego ustawę aborcyjną. Autorzy ustawy chcą zalegalizować aborcję do 12 tygodnia.

- Jeżeli komitet, który ma w racji „Aborcja bez kompromisów” zgłasza pomysł liberalizacji to nie jest próba poszukiwania zgody - filozoficznie komentował Piasecki i uzupełniał, że "jeśli ktoś w państwie cały czas rzekomo katolickim" zgłasza bezkompromisową ustawę w najbardziej delikatnej kwestii politycznej, to musi się liczyć, że ustawę większość sejmowa odrzuci.

Z kolei dziennikarz RadioZET,pl tłumaczył, dlaczego na termin procedowania Marszałek Sejmu wybrała pierwsze dni lata. Na pewno przeciwko ustawie wystąpi ostatecznie PiS i Konfederacja, przy czym jak ustalił Gruca, akurat stronnicy Grzegorza Brauna i Janusza Korwin–Mikkego nie są w tej kwestii wiarygodni dla środowisk pro life. Neutralność w światach poglądowych stara się zachowywać PSL, natomiast reszta opozycji od dawna spiera się o szczegółowe zapisy dotyczące przerywania ciąży. PiS nie bez podstaw liczy, że szczegóły rozpalą wzajemne złośliwości szczególnie między Platformą, Lewica i Polską 2050. Te trzy partie rywalizują o elektorat opowiadający się za liberalizacją przepisów, a jak pokazał ostatni sondaż Ibris dla RadioZET.pl chodzi o większość Polaków. Przeszło 60 proc. badanych popiera zmiany w przepisach. Pomimo że trudno sobie wyobrazić jakąś próbę PiS, by niwelować skutki orzeczenia Trybunału Julii Przyłębskiej z października 2020 roku, na sporach wewnątrz opozycji partia rządząca, w krótkim okresie może zyskać

- Zależy im na tym, by ferment między nim trwał jak najdłużej – podkreślał dziennikarz śledczy. - Lewica jest spójna od lat w tym, co proponuje w temacie aborcji, ale i ona jest krytykowana przez proaborcyjny elektorat – mówił Gruca. Zaznaczał jednak, że wściekłość kobiet na władzę, która „wtrąca się w ich macice” może jeszcze eskalować. - Dla PiS może być bombą z opóźnionym zapłonem – podkreślał dziennikarz portalu, wskazując, że latem postulaty liberalizacji będą często wracać m.in. podczas organizowanych w wielu miastach Parad Równości.

Wolta Trzaskowskiego i krwawiący Tusk?

Nowe informacje podali prowadzący podcast w sekcji „Stan Gry”, którą zdominowała rozmowa o opozycji i napięciach między prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim a Donaldem Tuskiem. Na razie obaj będą konkurować w terenie.

- Rywalizacja między Tukiem a Trzaskowskim to rywalizacja o status księcia na białym koniu. Widać, że Tusk ma średnie szanse – oceniał Gruca, przypominając, że od powrotu byłego premiera do polskiej polityki mija rok i wciąż to PiS przoduje w sondażach. Tusk objeżdża Polskę, a ludzie Trzaskowskiego szykują wielkie wydarzenie, jakim stać ma się druga edycja „Campus Polska”. Przed miesiącem po Sejmie krążyły plotki o tym, że właśnie wtedy Trzaskowski może spróbować ogłosić swoją własną inicjatywę polityczną. Dziś według źródeł w PO taki plan zastąpiła nowa strategia.

- Trzaskowski ma czekać, aż się Donald Tusk ostatecznie wykrwawi – relacjonował Gruca. Wskazywał, że młodszemu konkurentowi szefa PO najbardziej zależy na wygranej w wyborach prezydenckich po tym, jak drugą kadencję skończy obecna głowa państwa - Andrzej Duda. Jednak są też inne możliwości, które pojawią się po wyborach, jeśli Tusk nie osiągnie sukcesu jesienią przyszłego roku. Przy okazji warto też przypomnieć, że być może prezydent Warszawy zdecyduje się kandydować do sejmu w zależności od tego, na jaki termin wyznaczy się wybory. Jako że najprawdopodobniej wystartuje z Warszawy, może liczyć na najwięcej głosów w całym kraju. Wtedy, według informatorów z PO, wszystkie atuty w rywalizacji z obecnym szefem PO będą po stronie Rafała Trzaskowskiego. Będzie mógł nie tylko skutecznie walczyć o status kandydata na prezydenta, którym mógłby chcieć zostać również Tusk. Niewykluczone, że otworzy mu to drogę do przejęcia sterów w partii, oczywiście, jeśli opozycja nie odnotuje wyraźnej wygranej.

„Minister magister" i niepoważne MBA

Ostatnia część podcastu „Przegląd kadr” to przypomnienie, skąd PiS rekrutuje nominatów na prestiżowe funkcje w spółkach skarbu Państwa i kontrolowanych przez siebie instytucjach. Punktem wyjścia jest publikacja Newsweeka o Collegium Humanum, w którym tytuł MBA można zdobyć nawet w 3 miesiące, choć standardowo takie studia menadżerskie trwają nawet 2-3 lata. Wątki dotyczące kwalifikacji przewinęły się także w dyskusji o ministrze infrastruktury. Jak przypomnieli prowadzący, kiedy Adamczyk zostawał szefem ministerstwa, nie był nawet magistrem, a do dziś nieznany jest nawet tytuł jego pracy.

Skoro nie decydują kompetencje, to jaki jest klucz powołań na stanowiska? Co oznacza dla obywateli zatrudnianie menadżerów po 3 miesięcznych studiach na strategiczne funkcje w państwie?

O tych i innych wątkach z kulis polskiej polityki posłuchają Państwo w 12 odcinku podcastu „Podejrzani Politycy” na stronie RadioZET.pl i w aplikacji Upday.