Morawiecki winnym kryzysu? "Jeśli nie uniesie ciężaru do wyborów, to przepadnie"
Inflacja i drożyna - to tematy, których na rok przed wyborami parlamentarnymi boi się PiS. Jak pisze Wirtualna Polska, o ile obecnie wyborcy za obecny stan rzeczy obwiniają prezesa NBP Adama Glapińskiego, o tyle jeśli sytuacja nie poprawi się za rok, głównym winnym będzie Mateusz Morawiecki. Portal rozmawiał z politykami PiS, którzy przewidują, że będzie to najtrudniejszy czas i polityczne "być albo nie być" dla premiera.

Mateusz Morawiecki będzie jedną z twarzy przyszłorocznej kampanii PiS w wyborach parlamentarnych. Ostatnio trwały rozważania, czy premier wystartuje z okręgu nr 31 w Katowicach - tego samego, który trzy lata temu dał mu 133 tys. głosów i pierwszy w życiu mandat posła.
Wiadomo jednak, że na szefie rządu - typowanym również na jednego z następców Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku szefa PiS - ciąży spora odpowiedzialność. Kryzysy gabinetowe, galopująca inflacja, drożyzna, coraz mniejsze podwyżki płac czy hamujący przemysł - wszystko, co może nie działać, pójdzie m.in. na jego konto.
Morawiecki winnym kryzysu? "Prezes NBP nie musi nic"
Jak pisze Wirtualna Polska, mimo iż na razie społeczeństwo "skleja" problemy ekonomiczne z postacią prezesa NBP Adama Glapińskiego, to w wyborach będzie inaczej. Glapiński nie będzie w nich kandydował, a jego obecna kadencja skończy się dopiero w czerwcu 2028 roku.
- Jeśli Morawiecki liczył na to, że to "Glapa" zostanie jedyną twarzą kryzysu, to może się przeliczyć - mówi jeden z rozmówców WP. - Na razie ludzie wylewają wściekłość na Glapińskiego. Ale to się może skończyć w kampanii, bo wtedy na celowniku będą politycy. A twarzą kampanii będzie premier - wtóruje mu drugi, dodając, że "prezes NBP nie musi nic".
Jeśli premier nie uniesie ciężaru kryzysu do wyborów, to przepadnie. Najbliższy rok będzie dla niego najtrudniejszym testem w karierze
WP pisze o niekorzystnych prognozach NBP oraz spodziewanych podwyżkach cen prądu jako czynnikach, które mogą wywołać społeczne niezadowolenie oraz utrudnić rządzącym kampanię (choć, jak nieoficjalnie dowiedział się portal, tarcza antyinflacyjna ma zostać przedłużona do czerwca przyszłego roku, a może nawet i do wyborów jesienią 2023).
NBP przewiduje wzrost cen energii o 46 proc. w ostatnim kwartale 2022 i 52 proc. w I kwartale 2023. Eksperci zapowiadają też wzrost inflacji do poziomu 20-25 proc. - Chore liczby, co mogę panu więcej powiedzieć. Trzeba przetrwać - przekonuje w rozmowie z WP proszący o anonimowość polityk PiS.
- Jedyną odpowiedzialność za obecną sytuację gospodarczą ponosi rząd. Glapiński jest nieodwoływalny, a rząd można zmienić. Premier na pewno będzie robił wszystko, żeby do tego nie doszło, ale łatwo nie będzie - zaznacza stronnik Morawieckiego (również cytowany przez Wirtualną Polskę).
Kryzys w PiS? "Kłamliwe medialne wrzutki"
WP podkreśla, że politycy PiS oficjalnie nie wspominają o pełzającym kryzysie, a wszelkie informacje o kryzysie w partii i bunt wobec Morawieckiego nazywają "kłamliwymi wrzutkami medialnymi". Jednak jak nieoficjalnie wspomina serwis, na spotkaniach kierownictwa partii pada sporo mocnych słów pod adresem premiera i jego współpracowników.
- Tak jak jeszcze rok temu nikt nie miał większych wątpliwości, że jesteśmy w stanie spokojnie wygrać trzecią kadencję, tak teraz po raz pierwszy pojawiły się realne obawy, że PiS straci władzę - przyznaje jeden z polityków tej partii.
Od tego może też zależeć polityczne "być albo nie być" samego Morawieckiego. Jeśli PiS utrzyma władzę po wyborach, on sam ma pozostać na stanowisku premiera. Jeśli nie, jego przyszłość polityczna "będzie bardzo niepewna". Zwłaszcza, że co jakiś czas pada w jego kierunku sporo krytyki ze strony koalicjantów. Solidarna Polska ma np. pretensje do premiera, że to on blokuje reformę sądownictwa z prawdziwego zdarzenia.
RadioZET.pl/wp.pl