Wybory kopertowe. Nowe zawiadomienia NIK do prokuratury
Najwyższa Izba Kontroli zawiadomi prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera, szefa jego kancelarii i szefów dwóch ministerstw w związku z przygotowaniem wyborów korespondencyjnych.

NIK ujawniła już pełny raport, który wykazał, że rządzący przygotowywali się do wyborów korespondencyjnych z pominięciem wielu procedur. Szef Izby Marian Banaś informował wówczas, że do prokuratury trafią zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez zarządy instytucji wyznaczonych do organizacji wyborów kopertowych: Poczty Polskiej oraz Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.
Banaś nie wykluczał wówczas, dopytywany przez dziennikarzy, że w sprawie pojawią się kolejne zawiadomienia.
NIK: 4 kolejne zawiadomienia do prokuratury. Chodzi m.in. o premiera
Dziś szef NIK zapowiedział, że NIK złoży kolejne zawiadomienia. "W związku z kontrolą NIK chcę poinformować, że w dniu dzisiejszym NIK kieruje do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez: prezesa rady ministrów, szefa KPRM, ministra Ministerstwa Aktywów Państwowych oraz ministra Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji" – zapowiedział Marian Banaś.
Według NIK premier Mateusz Morawiecki i szef jego kancelarii Michał Dworczyk mieli przekroczyć swoje uprawnienia i nie dopełnili obowiązków. Kolejne zawiadomienia dotyczą szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.
Rzecznik rządu: Wszystkie decyzje były zgodne z prawem
Niedługo po konferencji szefa NIK do sprawy odniósł się przedstawiciel rządu. Jego rzecznik Piotr Mueller stwierdził, że "wszystkie decyzje o rozpoczęciu przygotowań do głosowania korespondencyjnego były zgodne z prawem".
"Premier i szef KPRM stali na straży realizacji zapisów konstytucji. Wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem – świadczy o tym wiele ekspertyz prawnych, którymi dysponuje KPRM. Premier i szef KPRM stali na straży realizacji przepisów konstytucji RP. Ich wszelkie działania miały na celu przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym terminie" - stwierdził rzecznik rządu Piotr Mueller.
Opozycja: "Rozkład państwa", "Ci ludzie powinni odpowiedzieć przed sądem"
Do sprawy odnieśli się jeszcze przed konferencją politycy opozycji, którzy punktowali rząd za przygotowywanie tzw. wyborów kopertowych. "To pokazuje rozkład państwa. Urzędnicy byli ostrzegani przez prawników, Prokuratorię Generalną. Wbrew temu premier podjął decyzję, a ministrowie nie podjęli działań, co również jest zaniechaniem. Mamy tutaj kryzys demokratycznego państwa prawa" – powiedział szef PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef ludowców nie ma wątpliwości, że prokuratura obroni "swoich" politycznych mocodawców, a sprawa może rozstrzygnąć się po zmianie władzy.
Równie ostro sprawę stawia szef klubu KO, Cezary Tomczyk. "Sprawa nielegalnych wyborów jest sprawą ważną. Pierwszy raz w historii Polski doszło do tego, że organ konstytucyjny uznał, że premier złamał prawo. Dotyczy to premiera, ale i pana Dworczyka (szef KPRM) i Sasina (minister aktywów państwowych). Ci ludzie powinni odpowiedzieć przed prokuratorem, sądem, a także Trybunałem Stanu" – powiedział Tomczyk.
Łagodniej w temacie wypowiedział się poseł koalicyjnego Porozumienia, które również nie popierało wyborów prezydenckich w formie kopertowej. "Teraz decyzja prokuratury. My (Porozumienie, przyp.) już w maju i kwietniu zeszłego roku mówiliśmy, że wybory w formie kopertowej nie mają szansy się odbyć. Ciężko na to pracowaliśmy. Gdyby się odbyły, mandat prezydenta, ktokolwiek by nim został, byłby podważany przez kolejne pięć lat" – wyjaśnił poseł Porozumienia Jan Strzeżek.
RadioZET.pl/