Burza po słowach Kaczyńskiego. Rzecznik PiS broni prezesa i zasłania się Tuskiem
Słów prezesa nie interpretowałbym dosłownie. Od pewnego czasu mamy do czynienia ze zjawiskami nasilonej agresji, zwłaszcza jeżeli chodzi o drugą stronę sceny politycznej. Jest przyzwolenie z drugiej strony na tego typu zachowania - mówił rzecznik PiS Rafał Bochenek, tłumacząc w ten sposób wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o "silnym państwie" i "zniszczeniu tych ludzi".

Jarosław Kaczyński na spotkaniu z mieszkańcami Chojnic (woj. pomorskie) stwierdził, że walka polityczna w Polsce jest niezwykle ostra. - Przed chwilą słyszeliśmy, jak się siłą dobijano, by wejść do tej sali - przyznał, dodając: - My jesteśmy gotowi odpowiadać na każde pytanie i dyskutować z każdym, a nie uczestniczyć w awanturach albo bójkach.
Kaczyński: będziemy mieli silne państwo, zniszczymy tych ludzi
Jego zdaniem "Polska nie może być silnym narodem, nie może mieć silnego państwa, bo to się nie podoba naszym sąsiadom". - Otóż nie, będziemy mieli silne państwo i zniszczymy tych ludzi - oświadczył prezes PiS. Po tych słowach wystąpienie prezesa PiS zostało przerwane przez jedną z osób na sali.
Kaczyński zapewnił, że odniesie się do głosu z sali w dalszej części spotkania. Kontynuując wywód ocenił, że walka polityczna w Polsce z pewnością jest "tak ostra, ponieważ interweniują tu siły zewnętrzne". - Są zaangażowane wprost, choćby to niedawanie nam środków z KPO, wbrew prawu, wbrew traktatom europejskim - mówił.
Jak ocenił, w Polsce są osoby, które bardziej sobie cenią "państwa zewnętrzne" niż Polskę, "w szczególności Niemcy". - Tacy ludzie dziś z całą pewnością są zaangażowani w to, żeby Polskę właśnie poprzez tę metodę walki politycznej degradować, by wprowadzać do życia publicznego przemoc, rzucanie kamieniami... przepraszam, że tak mówię, ale po prostu zwykłe chamstwo, sprowadzać nasze społeczeństwo do poziomu lumpenproletariatu. To jest cel tych ludzi - oznajmił.
Rzecznik PiS o słowach prezesa: nie interpretować dosłownie
Rzecznik PiS Rafał Bochenek, komentując w Polsat News wypowiedź Kaczyńskiego, zwrócił uwagę, że "od pewnego czasu mamy do czynienia z takimi zjawiskami nasilonej agresji, jeżeli chodzi o polskie społeczeństwo, zwłaszcza jeżeli chodzi o drugą stronę sceny politycznej".
- Ze słowami bardzo wulgarnymi, agresywnymi, które padają ze strony zwolenników PO. Tych, którzy wspierają Donalda Tuska i którzy bardzo często pojawiają się również na naszych spotkaniach. Na spotkaniu w Chojnicach byli zwolennicy Tuska, którzy w sposób bardzo agresywny zachowują się nie tylko wobec polityków, ale też ludzi, którzy chcą się spotkać z prezesem Kaczyńskim, ubliżając im i uniemożliwiając im udział w spotkaniu - tłumaczył.
Dopytywany o słowa "zniszczymy tych ludzi", polityk apelował, aby nie interpretować ich dosłownie. - Myślę, że prezes miał na myśli przede wszystkim postawy takie agresywne w życiu politycznym, publicznym, które niestety stają się naszą codziennością i jest przyzwolenie z drugiej strony na tego typu zachowania - zauważył Bochenek. Dodał, że nie słyszał krytyki ze strony liderów Platformy, jeśli chodzi o obelgi i agresję kierowaną pod adresem zwolenników PiS.
Nie może być przyzwolenia na tego typu zachowania w życiu publicznym, ponieważ jeżeli dopuszczamy do tego typu wypowiedzi agresywnych liderów politycznych czy społecznych, to doprowadzamy również do degradacji społecznej
Pytany o zarzuty, że na czwartkowe spotkanie nie wpuszczono lokalnej stacji radiowej, odparł, że redakcje, które chciały wziąć udział w spotkaniach, mogły się wcześniej zapisać. - Tak jak na każde inne spotkanie jest przyznawana akredytacja: należy się zgłosić i jeżeli takie redakcje pojawiają się na liście, to są wpuszczane. Natomiast jeżeli ktoś w ostatniej chwili przychodzi, to trudno dla niego nagle wygospodarować miejsce - wyjaśniał Bochenek.
Zarzekał się, że zwolennicy PiS nie przychodzą na spotkania z Tuskiem i "nie ubliżają ludziom, którzy chcą się z nim spotkać", w przeciwieństwie do tych, którzy sprzyjają liderowi PO. - Nasi zwolennicy nie mogą przyjść na spotkanie z prezesem Kaczyńskim w spokoju, tylko muszą mierzyć się z grupą skrajnie wulgarnych, agresywnych osób - przekonywał rozmówca Polsat News.
RadioZET.pl/PAP