Czarnek bronił skandalicznego spotu PiS. "Im wolno to powtarzać w TVN-ie"
Taki ktoś, jak Tomasz Lis, który chce wysyłać naszych polityków do komór, powinien stanąć przed sądem i odpowiedzieć za to karnie - powiedział w TVP Info minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Polityk PiS skomentował także krytykę wokół "lex Tusk".

Przemysław Czarnek w "Gościu Wiadomości" został zapytany o komentarz do spotu PiS, w którym zestawiono twitt publicysty Tomasza Lisa z ujęciami byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. 14-sekundowe nagranie wywołało falę oburzenia. Skrytykowały je środowiska żydowskie, Muzeum Auschwitz i prezydent Andrzej Duda.
- Im wolno wszystko, Lis się pomylił, miał na myśli celę oczywiście, nikt na to nie zareagował, nie było żadnego słowa oburzenia żadnego polityka opozycji na to, co napisał Lis. Lis to lis i jemu wolno, a kiedy my mówimy, że nie wolno, to jest wielkie oburzenie, że używamy do tego, chociażby tych obrazków z Auschwitz-Birkenau - powiedział minister edukacji.
"Lex Tusk". Przemysław Czarnek broni komisji PiS
Czarnek dodał: - Stop językowi agresji, będziemy to punktować bez względu na to, jak wielkie krzyki się będą podnosić, bo to jest niegodne kogokolwiek i w życiu publicznym w ogóle nie powinno występować.
Zdaniem polityka PiS kiedy obóz rządy "mówi, że to Niemcy są odpowiedzialne za Holocaust i za II wojnę światową, to są nacjonalistami". - A im wolno jest mówić na przykład, że Polacy byli największym zagrożeniem dla Żydów, a przecież to powtarzają również w TVN-ie i to już jest zgodne z wartościami europejskimi. Tak wygląda dzisiaj ta polityka w ujęciu sił liberalno-lewicowych - podkreślił.
Minister edukacji skomentował także "lex Tusk", czyli powołanie specjalnej komisji ds. rosyjskich wpływów w polskiej polityce w latach 2007-2022. Zdaniem opozycji, prawników i komentatorów podpisana przez prezydenta ustawa w tej sprawie to bat na przeciwników politycznych PiS przed wyborami parlamentarnymi.
- Panicznie boi się tej komisji ten i ci, którzy pod wpływem rosyjskim byli i chyba jeszcze są i dlatego tę ustawę nazywają swoim nazwiskiem, w TVN-ie wyprodukowano tę absurdalną nazwę o naszej komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo Polski. Nazwano "lex Tusk" - mówił Czarnek.
Gość TVP Info nawiązał także do katastrofy smoleńskiej z 2010 roku. - To, dlaczego po tragedii smoleńskiej oddano śledztwo w ruskie ręce, to my wiemy oczywiście. Zupełnie oczywiste. Bo wtedy premierem był Donald Tusk, ktoś kto z Rosją chciał rozmawiać z taką, jaką ona jest, ktoś kto był najbliższym współpracownikiem Angeli Merkel, której polityka doprowadziła do wyhodowania tego potwora Putina - argumentował.
RadioZET.pl/PAP - Delfina Al Shehabi