,

Zniszczono "pakiety Sasina" na wybory kopertowe. "Władza zaciera ślady"

24.03.2023 11:11

Jeżeli jest tak, że znikają pakiety wyborcze, to znaczy, że znikają dowody. Władza przed wyborami zaciera ślady - mówił Cezary Tomczyk, komentując doniesienia "Gazety Wyborczej" o zniszczeniu przez Pocztę Polską pakietów, przygotowanych na wybory kopertowe. Poseł KO zapowiedział, że sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury.

Jacek Sasin
fot. Jacek Sasin w Sejmie, Andrzej Iwanczuk/REPORTER

Poczta Polska potajemnie wywiozła i zniszczyła 26 mln pakietów na wybory korespondencyjne, które miały odbyć się w maju 2020 roku - donosi "Gazeta Wyborcza".

Dziennikarze, pod pretekstem wynajęcia powierzchni, weszli na teren łódzkiego magazynu, do którego nie są wpuszczani pracownicy mediów ani posłowie, którzy chcą przeprowadzić interwencje. Okazało się, że ponad 130 tys. paczek, które zawierały karty do głosowania (na które wydano ponad 70 mln złotych) zniknęły - nie wiadomo, kiedy i gdzie.

Poczta Polska zniszczyła pakiety na wybory kopertowe

- Na pewno nie stało się to w żadnym z miejsc, gdzie Poczta ma swoje niszczarnie. Do sprawnego zniszczenia takiej ilości trzeba było skorzystać z usług zewnętrznych - wyjaśniał w rozmowie z "GW" pragnący zachować anonimowość informator z Poczty Polskiej, która miała zorganizować wówczas wybory (ostatecznie odwołane i przeniesione na koniec czerwca). Oficjalnie PP nie komentuje sprawy.

Do doniesień "Wyborczej" odniósł się podczas konferencji prasowej w Sejmie Cezary Tomczyk. - Jeżeli jest tak, że znikają pakiety wyborcze, to znaczy, że znikają dowody. Władza przed wyborami zaciera ślady - mówił poseł Koalicji Obywatelskiej.

- Jak to jest możliwe, że może dojść do zmarnotrawienia 75 mln zł i nikt nie ponosi odpowiedzialności, a dowody są niszczone - kontynuował polityk opozycji. Zapowiedział również, że sprawa zostanie jak najszybciej zgłoszona do prokuratury.

Wybory korespondencyjne kosztowały ponad 70 mln złotych

Wybory prezydenckie pierwotnie miały odbyć się 10 maja 2020 roku. Stanęły jednak pod znakiem zapytania, gdy w marcu wybuchła pandemia COVID-19. Wówczas, podczas nocnego głosowania w Sejmie, uchwalono stosowne przepisy, umożliwiające przeprowadzenie głosowania w trybie korespondencyjnym (stąd nazwa "wybory kopertowe"), bez konieczności wychodzenia z domów.

PiS chciał przeforsować wybory "w terminie", obawiając się spadku poparcia dla Andrzeja Dudy wskutek lockdownów i obostrzeń. Od razu pojawiły się głosy, że taka organizacja wyborów jest niezgodna z prawem, opozycja grzmiała też o możliwych nadużyciach. Zwłaszcza, że wyborami miała się od strony logistycznej zajmować Poczta Polska, a więc instytucja do tego niepowołana. Nad wszystkim czuwał zaś wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, który do końca zapewniał, że wybory się odbędą.

Ostatecznie wybory kopertowe zablokował ówczesny koalicjant PiS Jarosław Gowin, a Polacy poszli do urn na przełomie czerwca i lipca, w tradycyjnej formie. Andrzej Duda minimalnie wygrał wówczas z Rafałem Trzaskowskim. Przygotowanie pakietów wyborczych do druku, wydrukowanie ich, transport, magazynowanie oraz - o czym pisała "Wyborcza" utylizacja kosztowały łącznie 75 mln złotych.

loader

RadioZET.pl/wyborcza.pl

Logo radiozet Dzieje się