Oceń
Sejm rozpoczął posiedzenie od uczczenia minutą ciszy zmarłego syna posłanki Magdaleny Filiks. – Tragiczna śmierć kogoś bliskiego jest zawsze dramatem, a śmierć dziecka jest dramatem niewyobrażalnym. Dotknęło to syna naszej koleżanki, parlamentarzystki. Zatrzymajmy się na chwilę – powiedziała marszałek Elżbieta Witek, a posłowie wstali.
W ubiegły piątek posłanka KO Magdalena Filiks poinformowała w mediach społecznościowych o śmierci swojego syna. "W dniu 17 lutego odszedł mój syn Mikołaj Filiks. Miki 8 marca skończyłby 16 lat...". Poprosiła również o uszanowanie prywatności swej rodziny.
Awantura w Sejmie
Chwilę później na mównicę weszła posłanka Koalicji Obywatelskiej Iwona Hartwich, jedna z inicjatorek obywatelskiego projektu ustawy o podwyższeniu wysokości renty socjalnej dla osób z niepełnosprawnościami do wysokości minimalnego wynagrodzenia. Miała przy sobie woreczek z zawartością 1217 złotych.
– Kto chce się zamienić na te pieniądze dla osoby z niepełnosprawnością? Kto chce z państwa się zamienić? – pytała. Tuż po niej głos zabrała minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.
– Odpowiedzialność za słowa z tej mównicy sejmowej jest bardzo ważna. Rząd PiS od 2015 roku zmienia sytuację polskich rodzin – rodzin z małymi dziećmi, seniorów i również osób z niepełnosprawnością. Warto byłoby, abyśmy w kulturze dialogu, który cały czas prowadzimy z osobami niepełnosprawnymi, również tutaj go prowadzili – mówiła.
Dodała, że renta socjalna, o której mowa w złożonym projekcie została zrównana do 100 proc. renty przy całkowitej niezdolności do pracy dzięki działaniom rządu PiS. – Ta renta jest waloryzowana tak, jak inne świadczenia emerytalno-rentowe. Od 1 marca wszystkie świadczenia są waloryzowane, a więc renta socjalna wynosi 1588 zł tak, jak minimalna emerytura i tak, jak renta przy całkowitej niezdolności do pracy. Dobro osób niepełnosprawnych jest dla nas ważne – powiedziała.
Projekt Kai Godek w Sejmie
Podczas trzydniowego posiedzenia posłowie wysłuchają m.in. pierwszego czytania ustawy "Aborcja to Zabójstwo". Chodzi o podpisany przez około 150 tys. osób obywatelski projekt ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, złożony w końcu ubiegłego roku przez fundację działaczki antyaborcyjnej Kai Godek. Zabrania on informowania o możliwości aborcji w kraju bądź za granicą.
Zgodnie z propozycją w Kodeksie karnym miałby się znaleźć przepis, zgodnie z którym osoba nakłaniająca kobietę do przerwania ciąży ma podlegać karze pozbawienia wolności do 3 lat. Od 6 miesięcy do lat 8 ma grozić osobie, która namawia do aborcji, "gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej". Jeśli kobieta w wyniku aborcji umrze, "sprawcy" groziłoby nawet 12 lat więzienia.
Rzecznik prasowy PiS Rafał Bochenek zapowiadał już, że jego formacja nie poprze projektu Kai Godek zaostrzającego obecne przepisy. Pod koniec lutego poinformował, że zgodnie z decyzją kierownictwa PiS projekt ten będzie odrzucony w pierwszym czytaniu.
RadioZET.pl/PAP
Oceń artykuł