Obserwuj w Google News

Ogromny wyciek danych Polaków, po nim następny. Ministerstwo komentuje. "Będą się powtarzać"

3 min. czytania
01.06.2023 09:03
Zareaguj Reakcja

Ogromny wyciek danych Polaków doprowadził do reakcji Ministerstwa Cyfryzacji i powołania specjalnego serwisu, w którym możemy sprawdzić, czy nasze dane znalazły się w bazie wykradzionych haseł. Niedługo później minister Janusz Cieszyński potwierdził, że doszło do kolejnego wycieku. Kto stoi za masową kradzieżą danych?

Janusz Cieszyński
fot. EastNews

Ogromny wyciek danych Polaków po raz pierwszy potwierdzono w poniedziałek 29 maja późnym wieczorem. Dwa dni później do sprawy odniósł się minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, udostępniając specjalny serwis, w którym możemy sprawdzić, czy nasze dane zostały wykradzione ( bezpiecznedane.gov.pl). Do Ministerstwa Cyfryzacji przesłaliśmy pytania dot. strony, jej powstania i źródeł samego wycieku. Początkowo serwis nie działał, co odnotowali użytkownicy Twittera. Niedługo później Janusz Cieszyński poinformował o kolejnym wycieku, a stronę naprawiono.

Ogromny wyciek danych Polaków, po nim kolejny. "Będą się powtarzać"

Strona Ministerstwa Cyfryzacji została stworzona przez Centralny Ośrodek Informatyki. Docelowo serwis, choć stworzony bezpośrednio w odpowiedzi na wyciek ujawniony 29 maja, ma być aktualizowany i na bieżąco dostarczać odpowiedzi, czy nasze hasła zostały wykradzione.

Dane milionów Polaków pojawiły się na "Cebulce", polskim forum w sieci Tor (darknecie). Ministerstwo miało wiedzieć o wycieku już w poniedziałek. "We wtorek zdecydowaliśmy, że w związku ze skalą wycieku powinniśmy opublikować informację na ten temat wraz ze szczegółowym opisem sytuacji i rekomendacji co do dalszego postępowania" - zdradza Cieszyński.

Czy moje dane znalazły się w wycieku? Jak sprawdzić, czy skradziono hasło?

W sieci dostępne są różne metody sprawdzenia, czy nasze hasło zostało skradzione (znalazło się w zasobach wycieku) - to np. "Have i been pwned". Za pomocą strony możemy sprawdzić jedynie, czy dany login (email) wyciekł "w ogóle". Rozwiązanie Ministerstwa Cyfryzacji ma być bardziej precyzyjne: podaje kontekst, czyli nazwę serwisu i fragment ujawnionego hasła. Takie rozwiązanie wiązało się z koniecznością dodatkowej autoryzacji, na rządowej stronie nie wystarczy podać samego adresu e.mail, musimy zweryfikować się za pomocą profilu zaufanego lub e-dowodu.

Redakcja poleca

"[...] warto zauważyć, że bez kontekstu użytkownik mógłby wiedzieć tylko tyle, że ich login do jakiegoś serwisu został udostępniony w darknecie. Czyli de facto należałoby zmienić wszystkie wykorzystywane hasła" - tłumaczy decyzję Cieszyński.

Milionowy wyciek - w pliku udostępnionym publicznie na Torze znajduje się 6 274 679 wierszy, w każdym dane czyjegoś konta gdzieś w sieci: do konta bankowego, profilu w mediach społecznościowych i innych serwisów www - poskutkował reakcją wielu firm i osób fizycznych. Serwis Zaufana Trzecia Strona, który jako pierwszy publicznie poinformował o kradzieży danych, zauważa, że większość sprawdzanych przez nich danych z potężnego wycieku pochodzi z lat 2020–2022. Są więc relatywnie "świeże".

"[...] firmy zgłosiły nam, że od poniedziałku widzą logowania do swoich systemów z użyciem ujawnionych haseł" - relacjonuje serwis. Odpowiadając na pytanie, jak sprawdzić, czy moje dane znalazły się w wycieku, Zaufana Trzecia Strona punktuje dwie wspomniane drogi: serwis "Have i been pwned" i rządową alternatywę - bezpiecznedane.gov.pl.

"Na pewno będziemy rozwijać to narzędzie, bo takie sytuacje jak ta, z którą dziś się mierzymy, będą się niestety powtarzać" - mówi o rządowym serwisie Sebastian Kondraszuk, kierownik zespołu CERT Polska. "Warto też podkreślić, że równolegle do prac nad wyszukiwarką, zespół CERT Polska informował podmioty o wycieku. Wysłane dotychczas powiadomienia dotyczyły ponad 1 mln unikalnych maili i loginów" - puentuje.