Oceń
"Rzeczpospolita" dotarła do pisma sześciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, skierowanego do Julii Przyłębskiej i Andrzeja Dudy. Żądają oni od obecnej prezes zwołania Zgromadzenia Ogólnego sędziów TK i wyłonienia kandydatur, spośród których prezydent wskaże nowego prezesa. We wniosku wskazują, że na podstawie ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym kadencja Przyłębskiej na stanowisku prezesa dobiegła końca.
To część dyskusji, która wybuchła pod koniec ubiegłego roku. Niektórzy prawnicy, w tym byli sędziowie TK, wskazywali, że kadencja obecnej prezes upływa 20 grudnia 2022 roku, po 6 latach, i jednocześnie nie będzie ona miała możliwości ponownego ubiegania się o tę funkcję. Przyłębska została powołana na to stanowisko 21 grudnia 2016 r. Przepis o kadencyjności prezesa TK wszedł jednak w życie 3 stycznia 2017 r., już po wyborze sędzi na najwyższe stanowisko.
Bunt w Trybunale Konstytucyjnym?
W czwartek rano Przyłębska przekazała Polskiej Agencji Prasowej treść pisma, stanowiącego odpowiedź na postulat sędziów TK. Według przewodniczącej tego organu pismo sześciu sędziów "nie ma oparcia w prawie i jest bezprzedmiotowe". Jak zauważyła, jej kandydatura została wyłoniona przez Zgromadzenie Ogólne TK 20 grudnia 2016 r. i przedstawiona prezydentowi na podstawie przepisów ustawy z dnia 13 grudnia 2016 r.
"Prezydent powołał mnie [...] na podstawie art. 194 ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Przepisy wprowadzające nie regulowały instytucji kadencji Prezesa TK, a była to wówczas jedyna obowiązująca ustawa uchwalona w celu realizacji dyspozycji art. 197 Konstytucji" - przekonywała Przyłębska. Jak dodała, kandydatury wszystkich jej poprzedników na stanowisku prezesa TK zostały przedstawione kolejnym prezydentom także na podstawie przepisów ustaw, które nie określały długości kadencji tego organu państwa.
"Każdy z nich piastował urząd prezesa do dnia wygaśnięcia mandatu sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Wynikało to z zasady bezpośredniego stosowania konstytucji, która nie przewiduje osobnej kadencji prezesa TK w przepisie stanowiącym o powołaniu prezesa TK przez prezydenta, określając zarazem w tym samym artykule (194) okres, na jaki Sejm wybiera sędziego Trybunału Konstytucyjnego" - napisała do sędziów Przyłębska.
Podkreśliła przy tym, że obecnie obowiązująca ustawa o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym, w tym przepis przewidujący kadencyjność funkcji prezesa TK, weszła w życie w dniu 3 stycznia 2017 r. Jak dodała, nastąpiło to kilkanaście dni po powołaniu jej na prezesa TK. Zaznaczyła też, że ustawodawca nie wprowadził jednak regulacji przewidującej, że art. 10 ustawy o organizacji TK - dotyczący kadencyjności prezesa TK będzie miał zastosowanie do urzędującego prezesa.
Przyłębska opublikowała oświadczenie
"Wykładnia przepisów obowiązujących w dniu 21 grudnia 2016 r. musi uwzględniać konstytucyjną zasadę lex retro non agit oraz standard konstytucyjny wypracowany w dotychczasowym orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego. W wyroku z 9 grudnia 2015 r. [...] Trybunał Konstytucyjny wykluczył ustawowe wprowadzenie kadencyjności urzędu prezesa TK wobec osoby aktualnie sprawującej tę funkcję, która została powołana na stanowisko prezesa TK w dniu, w którym nie obowiązywały przepisy przewidujące taką kadencyjność" - czytamy w komunikacie.
Stwierdziła przy tym, że jeżeli konstytucja wyłącza wprowadzenie ustawą kadencyjności funkcji prezesa TK wobec osoby wybranej na to stanowisko na podstawie przepisów nieprzewidujących kadencyjności, to tym bardziej niedopuszczalna jest wykładnia, zgodnie z którą przepisy niezawierające regulacji kadencyjności taką regulację zawierają. Jej zdaniem niedopuszczalna jest wykładnia, zgodnie z którą zastosowanie mają przepisy z mocą wsteczną, gdy o takiej mocy ustawodawca jednoznacznie nie postanowił.
Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego działanie prawa wstecz jest wyjątkowo i tylko w pewnych okolicznościach dopuszczalne, ale zawsze musi być uregulowane przez ustawodawcę w sposób niebudzący żadnych wątpliwości. Przeciwna interpretacja ma niewiele wspólnego ze współczesnymi metodami i standardami wykładni prawa, przede wszystkim jednak z zasadami i wartościami konstytucyjnymi, na których straży sędziowie TK powinni stać
Według niej "nie ma podstaw do przyjęcia, że art. 10 ustawy o organizacji TK ma zastosowanie wobec prezesa Trybunału Konstytucyjnego wybranego przed dniem wejścia w życie tej ustawy". "Pismo Panów sędziów jest więc przedwczesne. Pełniona przeze mnie funkcja Prezesa Trybunału Konstytucyjnego wygasa z końcem mojej kadencji sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Realizacja prośby Panów Sędziów będzie zatem możliwa po 9 grudnia 2024 r., przez sędziego TK wskazanego w art. 11 ust. 3 ustawy o organizacji TK" - napisała Przyłębska.
Morawiecki i RPO o konflikcie wokół Przyłębskiej
Głos w sprawie zabrał m.in. premier Mateusz Morawiecki. - Nie ma żadnej wątpliwości, że kadencja prezes Trybunału Konstytucyjnego kończy się wraz z czasem trwania kadencji sędziego - ocenił. Dodał, że taka była intencja ustawodawcy i "taki jest stan legislacyjny w tej sprawie na dzisiaj". Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Marcin Wiącek ocenił zaś, że kwestionowanie prezesury w TK nie jest dobre dla państwa.
- Kiedy prezydent powoływał Julię Przyłębską na urząd prezesa TK były podnoszone wątpliwości związane z brakiem uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK. I one pozostają. Jednak przepis o kadencyjności prezesa jeszcze wtedy nie obowiązywał. Wszedł w życie na początku stycznia 2017 - podkreślił w rozmowie z Onetem. Dodał, że "z prawnego punktu widzenia, gdy Przyłębska była powoływana w grudniu 2016 r., nie było w systemie prawnym obowiązującego przepisu mówiącego o kadencji prezesów TK".
- Przepis taki wszedł w życie w styczniu 2017 r. Przypomnę w tym miejscu jeden z wyroków TK z okresu kryzysu wokół Trybunału, z 9 grudnia 2015 r. Wtedy TK stwierdził, że jeśli zasada kadencyjności prezesa TK wchodzi w życie w czasie urzędowania prezesa, to może ona obowiązywać wyłącznie na przyszłość. Czyli kolejnych prezesów, a nie tego, który właśnie sprawuje funkcję. Taki jest standard - podkreślił rzecznik.
RadioZET.pl/PAP
Oceń artykuł