Obserwuj w Google News

Skargi wpłyną na decyzję o ważności wyborów? Dotyczą głównie tej kwestii. "Jesteśmy zasypani"

3 min. czytania
17.11.2023 17:40
Zareaguj Reakcja

Szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak poinformował o ogromnej liczbie protestów wyborczych, które spływają do komisji. Sami jej członkowie przyznają, że "w ostatnich tygodniach zostali nimi zasypani". Większość z protestów dotyczy referendum, jednak tych dotyczących samych wyborów parlamentarnych spłynęło do tej pory ponad 1100. Dla porównania w 2019 roku było ich 279.

Sylwester Marciniak
fot. Piotr Molecki/East News

Wybory parlamentarne już za nami. Najwięcej głosów uzyskało Prawo i Sprawiedliwość - ekipa Jarosława Kaczyńskiego nie jest jednak w stanie utworzyć samodzielnego rządu. W przeciwieństwie do koalicji demokratycznej (KO, Trzecia Droga i Lewica), która dysponują łącznie 248 mandatami w Sejmie. 

Mimo tego, że arytmetyka jest jasna, prezydent Andrzej Duda zdecydował się desygnować na premiera Mateusza Morawieckiego. Ten usilnie stara się teraz znaleźć stronników wśród partii opozycyjnych, które zgodnie twierdzą, że nie planują jednoczyć się z PiS. Uwadze wielu umknęła jednak jedna kwestia. Mianowicie fakt, że Sąd Najwyższy wciąż nie zdecydował o ważności październikowych wyborów parlamentarnych. 

Ogromna liczba skarg do PKW. "Zostaliśmy zasypani"

Onet podaje, że Państwowa Komisja Wyborcza skierowała obecnie wszystkie siły, by odpowiadać na protesty wyborcze. Rzecznik Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski, na którego powołuje się portal przekazał, że do Izby Kontroli Nadzwyczajnej wpłynęło 2286 protestów przeciwko ważności referendum oraz 1175 protestów wyborczych. Te liczby nie są jednak ostateczne - ponieważ sąd nadal otrzymuje nowe. Te nadane po 25 października zostaną odrzucone z przyczyn formalnych - na wysłanie ewentualnych protestów prawo przewiduje siedem dni od ogłoszenia wyników wyborów. 

Redakcja poleca

Sąd Najwyższy ma 60 dni na rozpatrzenie protestów odnośnie referendum i 90 dni na rozpatrzenie tych, tyczących się wyborów parlamentarnych. Przed wydaniem uchwały, która ostatecznie zatwierdzi wyniki wyborów, niezbędne będzie poznanie opinii osób, które sprawowały pieczę nad organizacją i przebiegiem głosowania. 

Sędzia Sylwester Marciniak, przewodniczący PKW ocenił, że protestów jest zdecydowanie więcej niż zwykle. Podczas wyborów w 2019 roku do komisji spłynęło około 279 protestów, czyli zaledwie 23 proc. tego, co w roku obecnym. To właśnie liczba nadesłanych protestów jest głównym powodem, przez który pracownicy PKW zajmują się aktualnie głównie nimi. W rozmowie z onet.pl przyznają, że w ostatnich tygodniach zostali zasypani odpisami protestów, do których mają się odnieść. 

Wątpliwości wokół referendum. "To nie jest zorganizowana akcja"

Rodzi się więc pytanie, na co skarżą się osoby, które zdecydowały się na złożenie protestów. Zaczynając od referendum, bo to tej kwestii dotyczyła większość uwag. - Zarzuty dotyczą tego, co poruszaliśmy już podczas konferencji prasowych w dniu głosowania. Skarżący piszą, że członkowie obwodowych komisji wyborczych przekazywali tylko dwie karty, czyli te do głosowania w wyborach parlamentarnych - powiedział sędzia Marciniak. 

Redakcja poleca

Dodaje też, że w kwestii referendum najczęściej powtarza się zarzut dotyczący pytania zadawanego przez członków komisji o to, czy wyborca "chce tylko dwie karty", albo czy "bez referendum". - Te uwagi pojawiają się w różnych konfiguracjach i dotyczą różnych komisji obwodowych - przekazał przewodniczący PKW. Zapewnia jednak, że nie ma przesłanek, by twierdzić, że "jest to jakaś zorganizowana akcja". - Te protesty nie są skonstruowane na zasadzie "kopiuj-wklej", ale są do siebie podobne - mówił. 

Protesty wyborcze. "Nie przypominam sobie takiej odpowiedzi"

Jeśli mówimy o głosowaniu w wyborach parlamentarnych, to - jak podał sędzia Marciniak - zarzuty w główniej mierze dotyczą oddawania głosów po godzinie 21:00. Warto w tym miejscu przypomnieć, że osoby, które ustawiły się w kolejce do wyznaczonej godziny, mogły zagłosować nawet kilka godzin po oficjalnym zakończeniu wyborów. Rekordzistą w tym zakresie jest wrocławskie Jagodno, gdzie wyborcy czekali w kolejkach do późnych godzin nocnych. 

- W protestach było także zawiadomienie o podejrzeniu, że wyborcy kserowali zaświadczenia do głosowania i kilkukrotnie mogli oddawać głos - Sylwester Marciniak

Mimo ogromnej liczby skarg szef PKW informuje, że w większości nie ma podstaw do uznania ich za zasadne. - Nie przypominam sobie takiej odpowiedzi, w której wnosilibyśmy do SN o uwzględnienie protestu lub żebyśmy stwierdzali, że protest jest zasadny, ale nie ma wpływu na wynik wyborów. Raczej odpowiadamy, że protest nie spełnia wymogów formalnych, które określa kodeks wyborczy lub wnosimy o oddalenie - twierdzi sędzia Marciniak.

Źródło: Radio ZET/Onet