Obserwuj w Google News

Tak PiS chce zdobyć większość w nowej kadencji. Zaskakujące słowa posłanki

5 min. czytania
30.05.2023 16:31
Zareaguj Reakcja

- Zmniejszenie liczby sędziów, potrzebnych do zwołania Zgromadzenia Ogólnego, jest najlepszym rozwiązaniem z punktu widzenia Polaków. Mogę tylko powtórzyć za prezydentem Andrzejem Dudą i zaapelować do sędziów Trybunału Konstytucyjnego, aby się "odkłócili" - mówiła w podcaście "Machina Władzy" w Radiu ZET posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka. Odniosła się również do pogłosek, jakoby jesienne wybory parlamentarne miały odbyć się 15 października, a więc w Dzień Papieski. Wyraziła też zaskakującą opinię w kwestii przetasowań powyborczych oraz opowiedziała, w jaki sposób jej ugrupowanie może chcieć zbudować większość w przyszłej kadencji Sejmu.

Machina Władzy
fot. Jacek Domiński/REPORTER

Od wielu tygodni trwa pat w Trybunale Konstytucyjnym. Część sędziów nie uznaje Julii Przyłębskiej za prezes TK i jest zdania, iż jej kadencja na tym stanowisku zakończyła się - w myśl ustawy, którą w latach 2016-17 uchwalił PiS, skracającej do 6 lat kadencję szefów tego organu - w grudniu 2022 roku. Sama zainteresowana (a także m.in. Jarosław Kaczyńskim i Mateusz Morawiecki) są zdania, że nowe przepisy obowiązywać powinny od nowego "rozdania", a Przyłębska pozostać na stanowisku do grudnia 2024.

Impas w TK powoduje, że sędziowie nie mogą zwołać Zgromadzenia Ogólnego, do czego potrzeba 11 sędziów. A to z kolei uniemożliwia np. wydanie orzeczenia ws. konstytucyjności nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym (co jest jednym z kamieni milowych, by Komisja Europejska odblokowała Polsce środki finansowe z Krajowego Planu Odbudowy). PiS chce więc obniżyć do 9 liczbę sędziów wymaganych do zwołania ZO. Ustawa w tej sprawie będzie wkrótce procedowana i właśnie m.in. w tej sprawie wypowiedziała się w podcaście "Machina Władzy" w Radiu ZET Mirosława Stachowiak-Różecka.

Impas w TK. Posłanka PiS: teraz trzeba działać

- To najlepsze rozwiązanie z punktu widzenia Polaków. Mogę tylko powtórzyć za prezydentem Andrzejem Dudą i zaapelować do sędziów Trybunału Konstytucyjnego, by się "odkłócili". Spory dotyczące ustroju powinny zostać przełożona albo inaczej, może się toczyć, ale nie powinna wpływać na system prawny, bo widzimy dokąd to prowadzi. Choć oczywiście prawnicy mają prawo dyskutować, nie mam nic przeciw temu, a my będziemy brać ich spostrzeżenia pod uwagę. Ale teraz trzeba działać - stwierdziła posłanka PiS.

POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY Z MIROSŁAWĄ STACHOWIAK-RÓŻECKĄ

- Szanuję, że w tej dyskusji są różne stanowiska, niech się ścierają, nich sędziowie dyskutują. My to rozważymy, jak przyjdzie czas i będzie znów ewentualnie rozmawiać o zmianach systemu prawnego w Polsce - mówiła. Nie zgodziła się za to z opinią, że w TK zasiadają obecnie nominaci Zjednoczonej Prawicy - chociaż Trybunał jest w tym momencie w całości obsadzony osobami, które zostały wybrane przez zdominowany przez PiS i koalicjantów Sejm.

To nie są żadni "nasi" nominaci. Poruszamy się w granicach prawa. To prawda, sędziowie wybierani są przez polityków, który z kolei zostali wybrani przez Polaków w demokratycznych wyborach. Gdy koalicja PO-PSL miała w Sejmie większość i wybierała swoich sędziów, to nikt tego nie kwestionował - Mirosława Stachowiak-Różecka

Jej zdaniem dopiero za rządów PiS nastąpił "opór, także ze strony części środowiska sędziowskiego". Wątek ten podsumowała jednak wyrażeniem nadziei, że zmiany, które ma wprowadzić rząd, "nie wprowadzą bałaganu, a wręcz przeciwnie".

800 plus zamiast 500 plus? "Jesteśmy wiarygodni"

Parlamentarzystka entuzjastycznie odniosła się do zaprezentowanej przez Jarosława Kaczyńskiego podczas niedawnej konwencji Prawa i Sprawiedliwości propozycji wprowadzenia 800 plus, czyli waloryzacji 500 plus do 800 zł. - Prezes zapowiedział, że to dopiero początek kampanii. Ale uważam, że to bardzo dobra decyzja. O tej waloryzacji zresztą mówiliśmy od dawna, nawet opozycja o tym wspominała - zauważyła.

Redakcja poleca

W jej opinii "niepoważne" są jednak dywagacje, czy świadczenia tego nie można było zwiększyć już wcześniej, zwłaszcza w czasie szybującej w górę inflacji. - Traktujemy poważne i Polaków, i budżet, którym dysponujemy - przekonywała, dodając, że nie jest "niczym dziwnym, że program taki ogłasza się przed wyborami". - Ale chcę podkreślić, że zostało to ogłoszone w chwili, gdy już trzeci miesiąc obserwowaliśmy, jak inflacja się stabilizuje i już nie rośnie. Możemy liczyć, że ten trend się utrzyma i że wprowadzimy 800 plus, że udźwigniemy to - zapewniła. Deklarację o waloryzacji do 800 złotych od stycznia 2024 "niezależnie od tego, co będzie" powtórzyła jeszcze w dalszej części programu.

Skrytykowała natomiast pomysł Donalda Tuska, który zaproponował, by 800 plus wprowadzić jeszcze w tej kadencji, najlepiej symbolicznie 1 czerwca w Dzień Dziecka. - To było populistyczne. W takim wyścigu trzeba się trzymać w ryzach odpowiedzialności. Tusk pokazał, że nie ma pomysłu na politykę społeczną. PO pokazało, że przez 8 lat kompletnie nie zrozumiało istoty programów społecznych - kontynuowała.

Wybory 2023. "Wszystkie koalicje są możliwe"

Na koniec pojawił się również wątek wyborczy. Stachowiak-Różecka zaprzeczyła, jakoby pojawiająca się w mediach data 15 października była już ustalonym terminem wyborów parlamentarnych. Na sugestie, że to nie przypadek, iż PiS chce "skleić" głosowanie powszechne z obchodami Dnia Papieskiego i że może to być - jak napisał Onet - forma mobilizacji konserwatywnego, religijnego elektoratu odpowiedziała, że "wyborcy PiS są już i tak bardzo zmobilizowani". - Nie trzeba im dodawać kolejnych argumentów, by uczestniczyli w wyborach - przekonywała.

- 15 października to po prostu jedna z dat, które są możliwe, w związku z kalendarzem wyborczym. Tam jest jeszcze kilka terminów - tłumaczyła, zaznaczając, że "nie przywiązywałaby do tego wielkiej wagi". - Wszyscy wiedzą, że te wybory odbędą się mniej więcej wtedy - powiedziała, dodając, że najważniejsza będzie "praca w kampanii wyborczej". Zdradziła jednak, że gdyby miała osobiście wybierać termin elekcji, zdecydowałaby się właśnie na 15 października, jako na "najwcześniejszy możliwy dzień".

Redakcja poleca

W nawiązaniu do spekulacji medialnych dotyczących rzekomych przygotowań do koalicji z Konfederacją Stachowiak-Różecka przyznała, iż trudno z perspektywy PiS mówić o Konfederacji jako potencjalnym sojuszniku, ponieważ "tam wewnątrz różnice są bardzo duże", a sama formacja "bardzo podzielona". Czy posłance byłoby po drodze np. z wolnorynkowym Sławomirem Mentzenem czy Krzysztofem Bosakiem, deklarującym brak poparcia dla 800 plus? - Ja reprezentuję akurat środowisko i poglądy w kwestiach społecznych absolutnie różne od tych wymienionych. Uważam, że czas czystego liberalizmu czy neoliberalizmu, który obserwowaliśmy także w Europie, już się skończył - dodała.

Pozwoliła sobie również na zaskakującą wypowiedź, że po wyborach "wszystkie koalicji są możliwe". - Wierzę, że Polacy, idąc do wyborów, nie wybierają tylko szyldów partyjnych, ale szukają nazwisk liderów, posłów, o których wiedzą, że są odpowiedzialni i że w swoim mieście czy gminie mogą na nich liczyć. Wtedy będzie większość w Sejmie – nie to, że z jakimś ugrupowaniem, ale przede wszystkim z jakimi ludźmi. Na pewno znajdziemy wystarczającą grupę odpowiedzialnych posłów. Zobaczymy też, jakie ugrupowania pojawią się w Sejmie - wyjaśniła.

RadioZET.pl