W koalicji nadal wrze. Terlecki o Ziobrze: Łatwo podburzać wyborców
Nie jest tajemnicą, że od kilku miesięcy w koalicji Zjednoczonej Prawicy wrze. Główny spór miedzy PiS a Solidarną Polską dotyczy Krajowego Planu Odbudowy. - Łatwo sobie mędrkować, podburzać wyborców, sugerować, że chcemy narazić suwerenność, ustąpić zbyt daleko - powiedział Ryszard Terlecki, szef klubu PiS sugerując, że partia Ziobry nie chce wziąć odpowiedzialności za państwo.

Komisja Europejska w czerwcu zaakceptowała Krajowy Plan Odbudowy, ale Polska nadal nie dostała miliardów z Unii Europejskiej. Warunkiem wypłaty pieniędzy jest realizacja kamieni milowych, w tym m.in. wycofania się z niektórych reform sądownictwa przeprowadzonych przez resort Zbigniewa Ziobry. Na tym tle trwa spór między PiS a Solidarną Polską.
- Źródłem [napięcia między PiS a Solidarną Polską - red.] jest poszukiwanie za wszelką cenę odrębności. Różnice, które Solidarna Polska podnosi, są często wydumane. To czasem wygląda na próbę wykazania, że są bardziej pisowcy, niż PiS, co oczywiście jest bzdurą - powiedział wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki w wywiadzie dla tygodnika "Sieci".
- Jeśli chodzi o budowę superpaństwa, o dominację lewicy w instytucjach europejskich, to w ocenie sytuacji nie ma różnic między nami, a partią Ziobry - powiedział Terlecki. - Solidarna Polska nie ma tez żadnego wpływu na nasze rozmowy z UE, poza tym, że nieustannie dostarcza pretekstów do działań, które są prowadzone przeciw nam w Komisji Europejskiej. Działają wyłącznie na potrzeby wewnętrznego rynku politycznego - dodał szef klubu PiS.
Za rok wybory do Sejmu. "Program ogłosimy wiosną"
Na pytanie, czy PiS ma poczucie, że SP nie bierze odpowiedzialności za całość, Terlecki odparł: - Żadnej. Łatwo sobie mędrkować, podburzać wyborców, sugerować, że chcemy narazić suwerenność, ustąpić zbyt daleko. Dla nas suwerenność, to święta rzecz, nigdy z niej nie zrezygnujemy, ten spór jest więc sztuczny.
Pytany, czy trwanie tej koalicji nie jest zagrożone przynajmniej do dnia wyborów, Terlecki powiedział, że "są tacy, którzy uważają, że nie". - Ale są i tacy którzy mówią, że wspólny start zaszkodzi naszemu wynikowi politycznemu - dodał.
- By wygrać potrzebujemy trzech rzeczy: pieniędzy, programu i ludzi. Pieniędzy, mam nadzieję, wystarczy, a program ogłosimy wiosną. Trzeba dobrać ludzi, którzy sprawdzą się i w kampanii, i później w Sejmie. Musimy wreszcie przełamać naszą starą słabość, która polega na tym, że listy ustala się w ostatniej chwili, czyli miesiąc przed wyborami, a więc zbyt późno. Wiele razy już to sobie obiecywaliśmy, ale tym razem, ponieważ sytuacja jest poważna, musimy to zrobić - podkreślił wicemarszałek Sejmu.
RadioZET.pl/PAP