Wiadomo, co Duda robił w trakcie Marszu 4 czerwca. Fotoreporterzy go przyłapali
Marsz 4 czerwca w drodze na Plac Zamkowy przeszedł m.in. obok Pałacu Prezydenckiego. W pewnym momencie uczestnicy manifestacji zaczęli wykrzykiwać hasła pod adresem Andrzeja Dudy, domagając się jego wyjścia z budynku. Jak poinformował "Fakt", prezydenta nie było jednak wówczas w Warszawie.

Marsz 4 czerwca okazał się spektakularnym sukcesem frekwencyjnym. Według wyliczeń stołecznego ratusza ulicami Warszawy przeszło w niedzielę pół miliona osób. Wśród nich byli przedstawiciele praktycznie wszystkich opozycyjnych ugrupowań. Trasa marszu wiodła z Placu na Rozdrożu do Placu Zamkowego, gdzie swoje przemówienie wygłosił lider PO Donald Tusk.
Marsz 4 czerwca. Co w tym czasie robił Duda?
Jednym z punktów pochodu było przejście obok Pałacu Prezydenckiego. Uczestnicy marszu w okrzykach zwracali się do Andrzeja Dudy, któremu "dostało" się za podpisanie przed tygodniem tzw. lex Tusk, czyli ustawy powołującej komisję ds. zbadania wpływów rosyjskich w polskiej polityce. I choć kilka dni później zapowiedział złożenie do Sejmu nowelizacji tego dokumentu, duża część opinii publicznej nie wybaczyła mu pierwszego podpisu.
Demonstranci domagali się, żeby prezydent wyszedł z pałacu i spotkał się z nimi. To nie było możliwe, ponieważ Dudy nie było wówczas na Krakowskim Przedmieściu. Jak pisał "Fakt", jeszcze przed południem głowa państwa wraz z małżonką widziana była w Krakowie. Towarzyszyli im funkcjonariusze SOP.
Na stronie internetowej dziennika opublikowano galerię zdjęć prezydenckiej pary. Andrzej Duda i Agata Kornhauser-Duda wychodzili z budynku, w którym znajduje się ich apartament. "Fakt" doniósł, że tego dnia odwiedzali bliskich w stolicy Małopolski i że oboje "zdawali się być w doskonałych nastrojach".
RadioZET.pl/Fakt.pl