Wołodymyr Zełenski skomentował relacje z Polską. Obok siedział Joe Biden
Wołodymyr Zełenski został przyjęty w czwartek wieczorem w Białym Domu. - Jestem wdzięczny Polakom i polskiemu społeczeństwu za ich wsparcie - powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas spotkania z prezydentem USA Joe Bidenem.

Wołodymyr Zełenski kontynuuje swoją wizytę w USA. Po Nowym Jorku, gdzie wystąpił na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, przyjechał do Waszyngtonu, aby spotkać się z administracją prezydenta Joe Bidena oraz kongresmenami.
Na początku spotkania Zełenski powiedział, że "jest w Waszyngtonie po to, by wzmocnić naszą koalicję, by bronić ukraińskich dzieci, rodzin, naszych domów, wolności i demokracji na świecie". Dodał, że wcześniej podziękował kongresmenom i Amerykanom za ich "wielkie, ogromne wsparcie". Dodał, że liczy na owocną dyskusję z Bidenem na temat dalszej pomocy wojskowej, "z podkreśleniem (obrony) powietrza".
Zełenski w Białym Domu. Powiedział, co myśli o Polsce
- Jestem wdzięczny polskiemu narodowi, polskiemu społeczeństwu za wsparcie. To wszystko - powiedział Zełenski, odpowiadając na pytanie zadane przez korespondenta Polskiego Radia podczas powitania prezydentów USA i Ukrainy w Gabinecie Owalnym w Białym Domu.
Biden podkreślił "ogromną odwagę" Ukraińców i obiecał, że "zapewni, że świat pozostanie u boku Ukrainy". Obaj liderzy odbędą w Białym Domu rozmowę w cztery oczy, a następnie także w rozszerzonym składzie delegacji. W odróżnieniu od ostatniej wizyty Zełenskiego w Białym Domu nie jest przewidziana konferencja prasowa, choć Zełenski prawdopodobnie spotka się z prasą po spotkaniu.
Według doradcy Bidena Jake'a Sullivana jest to wynik braku czasu i chęci, by Zełenski mógł jak najwięcej czasu spędzić na spotkaniach z kongresmenami, którzy negocjują przyjęcie dodatkowego pakietu środków na pomoc Ukrainie.
Biały Dom wezwał w środę Kongres do przegłosowania prowizorium budżetowego wraz z dodatkowym pakietem 24 mld dolarów na wydatki związane z pomocą dla Ukrainy. Los ustawy jest niepewny wobec oporu części republikanów.
PAP - Oskar Górzyński