Jarosław Kaczyński i biskupi
Kaczyński wśród biskupów podczas obchodów 1050-lecia chrztu Polski
fot: Bartosz KRUPA/East News

Sojusz tronu i ołtarza po polsku. „Kościół jest sparaliżowany”

Radosław Gruca
Radosław Gruca Redaktor Radia Zet
02.12.2022 14:17

Czy mit świętego Jana Pawła II ucierpi podczas najbliższej kampanii wyborcze? Jaką rolę odegra w debacie nad rozdziałem Kościoła od państwa? Jarosław Kaczyński na jednym ze spotkań już głośno wystąpił przeciwko atakom na polskiego papieża, ale paradoksalnie może się okazać, że im bardziej mit będzie broniony, tym bardziej dotkliwe będą w Polsce ataki na jego pomnikową pamięć. Czy obrona historycznej postaci papieża Polaka pomoże PiS?

Dzień po premierze filmu Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” z 2019 r. do Gdańska pojechało 3 aktywistów i obaliło pomnik księdza Henryka Jankowskiego. Mimo że kontrowersje i oskarżenia wobec prałata Solidarności narastały przez lata, akurat film był ostatecznym impulsem dla trójki aktywistów. Film był niejako iskrą, która wzbudziła gniew wielu ludzi wcześniej traktujących problemy wykorzystywania seksualnego przez księży albo z obojętnością, albo z niedowierzaniem.

Podobnie jak z pedofilią stać się może z postacią Jana Pawła II. - Wcale nie jest wykluczone, że w najbliższych miesiącach ktoś porwie się na taki czyn, bo społeczeństwo coraz mocniej się radykalizuje – mówi Robert Fidura, komentator i „nieumarły” skrzywdzony przez księdza kilkadziesiąt lat temu.

Fidura, który wcześniej publikował swoje opinie w katolickich pismach liberalnych jako Wiktor Porycki, zaczął występować oficjalnie pod nazwiskiem, kiedy na zaproszenie prymasa abp Wojciecha Polaka został członkiem Rady Fundacji św. Józefa powołanej w celu pomocy ofiarom pedofilów w sutannach. Nie wytrzymał długo na stanowisku i odszedł po emisji głośnego filmu „Najdłuższy proces w historii Kościoła” o kryciu pedofila, księdza Andrzeja Dymera. Dziś nawet on nie próbuje przekonywać, że polski Kościół staje po stronie ofiar.

Nie kryje też, że trudno mu oprzeć się wątpliwościom, co do tego, że otoczenie Karola Wojtyły odcinało go od jakichkolwiek poważnych sygnałów o skali pedofilii w Kościele katolickim. Jednak dla wielu ludzi Kościoła kolejne relacje osób ujawniających, jakimi drogami płynęły do Watykanu informacje o przestępstwach seksualnych, zamiast być źródłem refleksji, stają się sygnałem, by iść w zaparte.

Coraz więcej faktów wskazuje na to, że członkowie polskiego Episkopatu liczą na to, że sprawy pedofilii „przyschną”, a najbardziej rozpoznawalni kapłani wracają do starej taktyki oskarżania krytyków Kościoła o to, że walczą nie z patologiami wśród kleru i hierarchów, ale z samą religią i wartościami chrześcijańskimi.

Jednak teraz będzie o tę obronę trudniej. Po cyklu filmów „Bielmo” Marcina Gutowskiego o Janie Pawle II i jego książce pod tym samym tytułem trudno odsunąć od siebie pytania o zaniedbania papieża. Mimo to lider PiS, trzy tygodnie temu nie zostawił złudzeń, że jakiekolwiek wątpliwości i pytania wobec postawy papieża traktuje jako atak nie tylko na papieża, ale i na wartości, których broni PiS. Pewne jest, że do tematu będzie wracał przy każdej okazji, kiedy będą ujawniane nowe fakty, a co za tym idzie, zaczną się szerzyć wątpliwości.

Jarosław Kaczyński (z lewej) i kard. Stanisław Dziwisz
Jarosław Kaczyński (z lewej) i kard. Stanisław Dziwisz
fot. Jerzy Dudek/East News

Okazję taką stwarza dyskusja wobec prac Marcina Gutowskiego, utytułowanego autora głośnego filmu „Don Stanislao” obnażającego zaniedbania kardynała Stanisława Dziwisza, który teraz wziął pod lupę pontyfikat Jana Pawła II. Ustalenia wynikające z trzyletniego śledztwa dziennikarskiego stają się bombą z opóźnionym zapłonem, beczką prochu, której eksplozję może wywołać nawet przypadkowa iskra. Tymczasem Jarosław Kaczyński właśnie na tej beczce chce budować polityczny kapitał i trudno to ocenić inaczej, niż igranie z ogniem.

Przyjaciele papieża zaczynają wątpić

„Szukałem źródła zła i gangreny, która toczyła Kościół za jego pontyfikatu, a której zdawał się nie dostrzegać” – pisze Gutowski we wstępie.Choć nie feruje wyroków, z jego wieloletniej pracy wynika jasno, że Jan Paweł II otrzymywał sygnały o drapieżnych pedofilach i tuszowaniu przestępstw, ale na nie nie reagował. W jednym z filmów Gutowski rozmawia z księdzem z USA, który osobiście zgłaszał papieżowi przestępstwa seksualne w Stanach. Reporter TVN24 dotarł do nigdy wcześniej nie publikowanych materiałów CNN, które uchwyciły moment przyjazdu Wojtyły na spotkanie, przed którym podszedł do niego młody ksiądz. Nie słyszymy jego słów, ale widzimy jasno, że z przejęciem tłumaczy coś papieżowi.

Reakcji na tę rozmowę jednak nigdy nie było, a sam ksiądz dziś już poza kapłaństwem pracuje fizycznie. Reporter przyjrzał się głośnym skandalom pedofilskim nie tylko w Polsce, ale i w USA. Rozmawiał z ludźmi ujawniającymi proceder ukrywania przestępstw i badał, na ile wiarygodne może być twierdzenie, że papież nie miał wiedzy o skali patologii.

Uderzające w filmach Gutowskiego i jego książce są rozmowy z osobami, które znajdowały się w bliskim kręgu przyjaciół Karola Wojtyły, bo przy całej złej woli nie da się ich łatwo oskarżyć, że walczą z religią czy Kościołem. Szczególnie mocno wybrzmiewają opinie Anny Karoń, która z papieżem utrzymywała kontakt na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Nie tylko wymieniła z nim kilkadziesiąt listów, ale też, kiedy pracowała w Watykanie, spotykała się z papieżem osobiście i traktowała go jak duchowego przewodnika.

- Jestem przekonana, że (Jan Paweł II – red.) chciałby te wszystkie trudne sytuacje, niekiedy zakłamane, bulwersujące dla opinii publicznej i dla wspólnoty Kościoła, wyjaśnić i wyczyścić – przekonuje Karoń. Dodaje: - To milczenie najbliższych współpracowników jest czymś właściwie najgorszym, co można zrobić papieżowi, co uderza w jego postać, jego świętość, jakby potwierdza stawiane zarzuty – mówi dalej w książce.Przekonuje, że powinno się odpowiedzieć na wszystkie pytania i pokazać, jaka była prawda, najlepiej na podstawie dokumentów pozostających w dyspozycji ludzi Kościoła i samego Watykanu.

- Niestety są one wciąż w rękach bezpośrednio zamieszanych w różne afery hierarchów Kościoła, którzy nawet nie próbują tego wyjaśniać. Mijają lata, a zmowa milczenia trwa. (...) To co robi kardynał Stanisław Dziwisz i jego otoczenie, jest jedynie dramatyczną obroną siebie, chowaniem się za postać Jana Pawła II – podsumowuje. Na takie wystąpienia przeciwnicy jakiejkolwiek dyskusji nie mają łatwych odpowiedzi. Widać jednak, że im mniej mają kontrargumentów, tym zacieklej protestują.

Akty oskarżenia po wyborach?

Pierwszym, który ruszył do ataku na Gutowskiego, był nie kto inny, jak dyrektor Radia Maryja Tadeusz Rydzyk. Najpierw zarzucił mu, że znieważył i obrzucił błotem świętego papieża, a potem wezwał wiernych, by modlili się codziennie przepraszając za zniewagi i lekceważenie, jakie są mu okazywane. Sam dziennikarz oskarżenia odrzuca, a w swoich publicznych wypowiedziach stara się nie tyle przesądzać o winie Jana Pawła II, ile raczej namawiać do dalszych poszukiwań prawdy.

Jestem przekonana, że Jan Paweł II wyjaśnić i wyczyścić

- Nie wiem, czy Tadeusz Rydzyk jest w tym przypadku kapłanem, czy politykiem – skwitował Gutowski wystąpienie, ale polityczny wymiar akcji Rydzyka ujawnia się nie od wczoraj.

Media ojca Rydzyka, hołubionego przez PiS, stoją murem za biskupami, którym zarzuca się ukrywanie pedofilów, a prokuratura pod wodzą Zbigniewa Ziobry nie może się pochwalić choćby jednym oskarżeniem z art. 240 Kodeksu karnego, wprowadzającym obowiązek zgłaszania informacji o prawdopodobnych przestępstwach seksualnych. Wśród sygnalistów i ofiar zgłaszających przestępstwa prokuraturze dominuje przekonanie, że dopóki PiS jest u władzy, a Ziobro kieruje prokuraturą włos z głowy żadnemu biskupowi nie spadnie.

Ojciec Tadeusz Rydzyk
Ojciec Tadeusz Rydzyk
fot. Karol Porwich/East News

Nie znaczy to jednak, że materiały gromadzone w śledztwach rozsianych po całym kraju nie będą mieć znaczenia, gdy zmieni się ekipa rządząca. Jak usłyszeliśmy od osób, które składały zeznania, sami prokuratorzy dają do zrozumienia, że choć dziś nie będą mogli postawić zarzutów wbrew woli Prokuratora Generalnego, w przyszłości zgromadzone dowody mogą pozwolić nie tylko na zarzuty, ale wręcz na posadzenie hierarchów na ławie oskarżonych. Powoduje to, że wielu członków Episkopatu wspiera PiS, bo tylko utrzymanie władzy daje im poczucie bezpieczeństwa.

Kaczyński zdaje sobie sprawę ze słabej pozycji Kościoła i dlatego oczekuje, że księża będą wspierać Zjednoczoną Prawicę jeszcze bardziej ostentacyjnie niż w przeszłości. Sygnał dla księży dają też metropolici z abp Markiem Jędraszewskim, arcybiskupem z Małopolski. To właśnie jego słynna wypowiedź o tęczowej zarazie stała się paliwem wyborczym prawicy budującej kapitał polityczny na atakowaniu osób LGBT. Jednak aktów wierności PiS było z jego strony więcej. Wśród księży z Krakowa głośnym echem odbiła się jedna z uroczystości, którą o niemal godzinę opóźnił arcybiskup, bo czekał na spóźniającego się Kaczyńskiego.

Ostatnio o LGBT abp Jędraszewski mówi mniej, ale właśnie w ślad za prezesem wzywa do obrony świętości zmarłego prezydenta. Według naszych informatorów nie jest to przypadkowe, a podobnych wypowiedzi do opinii Jędraszewskiego o bracie prezesa PiS Lechu Kaczyńskim, który według biskupa „był równy królom”, będzie w kampanii jeszcze więcej.

PiS przebił ZCHN

Po zapoznaniu się z pracami Gutowskiego nie sposób uwierzyć, że papież reagował na wysyp skandali pedofilskich, bo wyżej cenił dobro instytucji niż troskę o ofiary pedofilów. Emisja filmów nie wzbudziła aż takich kontrowersji i oburzenia, jak filmy Sekielskich, ale fakty i świadectwa rozmówców reportera TVN24 mogą przełożyć się na kampanię wyborczą.

Są już tego pierwsze oznaki. Od kilku tygodni nie ma wątpliwości, że PiS w ramach wzmacniania swojego najtwardszego prawicowego elektoratu będzie coraz częściej kreować się na obrońcę chrześcijaństwa przeciwko lewackim ideologiom, które mają płynąć z Zachodu. PiS pokazuje się jako partia, która walczy o suwerenność Polski z opozycją, która przedstawiana jest jako wroga religii, Kościołowi i wartościowym konserwatywnym. Prezes Jarosław Kaczyński ma już przeszło 70 lat, a z jego najbliższego otoczenia można usłyszeć, że wraz z wiekiem kwestie wiary robią się dla niego coraz istotniejsze. Przez lata trzymał się z daleka od awantur światopoglądowych, a tematy takie jak zmiana ustawy aborcyjnej były dla niego raczej komplikacją i utrudnieniem w realizacji politycznych celów.

Jarosław Kaczyński i Jan Olszewski
Jarosław Kaczyński i Jan Olszewski (w tle)
fot. STEFAN MASZEWSKI/REPORTER/East News

W tej kadencji jest inaczej. To właśnie Kaczyński po protestach Strajku Kobiet, gdy dziesiątki tysięcy Polek i Polaków protestowało przeciwko faktycznemu zakazowi aborcji wystąpił z wezwaniem do „obrony Kościołów”. Zaś pod wpływem jego słów Robert Bąkiewicz, jeden z liderów narodowców zaczął organizować grupki sterczące przed kościołami. Dzięki TVP do Polaków szedł przekaz, który na podstawie kilkunastu incydentów, m.in. przepychankach pod kościołem w Poznaniu, budował nastrój grozy, jakby protestujący próbowali wtargnąć do kościołów w celu ich plądrowania.

Kolejne lata pokazały, że były to jedynie drobne incydenty, więc kościołów nikt nie musi pilnować. Nie da się zaprzeczyć, że publikacje na temat ukrywania pedofilii i przełamanie tabu, jakim były dyskusje o finansach kleru zniechęciło Polaków do Kościoła i przyczyniło się do laicyzacji widocznej gołym okiem w pustoszejących świątyniach. Jednak winą za negatywnie ocenianą przez większość Polaków decyzję Trybunału Konstytucyjnego pod wodzą Julii Przyłębskiej ws. aborcji respondenci obciążyli Kościół i PiS.

Hierarcha Jędraszewski zdecydował, że w całej archidiecezji krakowskiej od początku grudnia do listopada przyszłego roku dwa razy w miesiącu katolicy mają gromadzić się w kościołach i modlić w intencji kraju. Fakt, że partia rządząca w celach politycznych próbuje, jak najmocniej postawić się w roli obrońcy Kościoła, zraża wielu katolików zgorszonych tak silnym uwikłaniem księży w politykę po stronie PiS.

Coraz częściej politycy opozycji przypominają stare słowa Jarosława Kaczyńskiego, który krytycznie wypowiadał się o jednej z najbardziej katolickich partii z początku lat 90., czyli Zjednoczeniu Chrześcijańsko – Narodowym. Radykalne opinie jej członków były pożywką dla krytyków Kościoła. Hitem wśród młodego pokolenia była piosenka Pawła Kukiza i zespołu Piersi „ZChN zbliża się”, w której rockman drwił z kleru zarzucając księżom pijaństwo i chciwość. Dziś PiS w swojej retoryce jest dużo mocniejszy niż katolicka partia z lat 90., a opozycja wypomina Kaczyńskiemu, jak wtedy oceniał ich działania.

- Kościół nie powinien być wciągany do polityki. Kiedyś sam Jarosław Kaczyński powiedział o ZCHN, że "najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski prowadzi przez ZCHN". Dzisiaj można powiedzieć, że najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski prowadzi przez PiS – mówił w 2019 Adam Jarubas z PSL. Dziś po ZCHN-ie nie ma śladu, choć kilku polityków związanych z tą partią, jak choćby Ryszard Czarnecki, jest dziś członkami PiS. Faktem jest jednak laicyzacja Polski, którą przyśpieszyły wprawdzie filmy braci Sekielskich, ale dla której paliwem jest m.in. działalność ojca Tadeusza Rydzyka, czy też kapłanów, którzy w swoich kazaniach nie próbują nawet ukrywać, że tylko w PiS widzą siłę polityczną realizacją nauczanie Kościoła.

Łabędzi śpiew kościelnych politykierów

Nie ma wątpliwości, że PiS razem z Solidarną Polską będzie reagował na kolejne publikacje o wątpliwościach co do postawy Jana Pawła II wobec pedofilów księży.

- Ten temat będzie podnoszony, ale nie ma już takiej mocy, jak kiedyś. Jest coraz więcej ludzi, szczególnie młodych, dla których Jan Paweł II jest obcy, a kojarzy się z Kościołem obarczonym skandalami – mówi RadioZET.pl Jarosław Makowski, teolog i publicysta, autor książki „Kościół w czasach dobrej zmiany”.

Kościół nie powinien być wciągany do polityki

Jego zdaniem wśród Polaków można wskazać trzy grupy, które różni podejście do tematów kościelnych. Pierwsi to twardzi katolicy, którzy będą bronić do upadłego mitu świętego Jana Pawła II i żadne fakty nie przekonają ich do zmiany zdania.

Drudzy to ci, którzy wciąż uznają się za członków Kościoła, a wiara jest ważna w ich życiu, ale dopuszczają do siebie coraz więcej pytań i wątpliwości. Takimi osobami są poza wspomnianą już Anną Karoń katoliccy publicyści: Zbigniew Nosowski, redaktor kwartalnika „Więź”, a nawet Tomasz Terlikowski, były naczelny „Frondy”. Jest jednak też trzecia grupa, najbardziej radykalnych krytyków, którzy uznają, że wynoszenie na pomniki osoby, która broniła pedofilów jest absolutnym skandalem.

Kaczyński wzywa, arcybiskup ordynuje

Dzień po Marszu Niepodległości, 12 listopada w Wadowicach, na spotkaniu ze zwolennikami temat krytycznych publikacji o papieżu porusza sam prezes PiS. - Jan Paweł II jest dzisiaj w naszym kraju, w jego ojczyźnie, bardzo ostro i konsekwentnie atakowany - atakowany brutalnie, atakowany skrajnie niesprawiedliwie, atakowany za różne grzechy, które jednak nie były jego grzechami - dodał. Jak podkreślił, Jan Paweł II jest "niszczony jako wielki autorytet".

- Jest niszczony w wielkiej mierze dlatego, że jego postać wpisała się do polskiej historii, jak może żadna inna, ale także dlatego, że stała się częścią tej historii, częścią polskiej tożsamości i o to właśnie chodzi, żeby ten element polskiej tożsamości, fundament tożsamości związanej z chrześcijaństwem podważyć, by w ten sposób zmienić nasz kraj, zmienić Polskę, by odrzucić wartości, na których opieraliśmy się, dzięki którym po prostu jesteśmy – mówił Kaczyński.

Hierarchowie kościelni podczas mszy świętej
Hierarchowie kościelni podczas mszy świętej
fot. Karol Porwich/East News

28 października w sukurs Kaczyńskiemu przyszedł sam arcybiskup Jędraszewski. Nie tylko wzywał wszystkich do obrony Jana Pawła II, ale także zaordynował, że dwie niedziele w miesiącu wierni w diecezji mają się modlić na mszach za Ojczyznę.

- Arcybiskup Jędraszewski ma bardzo słabe oceny w Watykanie i wbrew tradycji nie może się doczekać najwyższego zaszczytu, jakim jest zostanie kardynałem. Brak uznania papieża rekompensuje sobie uznaniem i uwielbieniem prezesa PiS – mówi nam z przekąsem jeden z byłych pracowników kurii w Krakowie.

Ostatni akord Kościoła w polityce?

Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, że partia rządząca będzie narzucać tematy związane z Kościołem i zaprzęgnąć proboszczów tysięcy parafii w kraju, by ich wsparli, rozwiał je w tym tygodniu Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu w rozmowie z braćmi Karnowskimi z tygodnika „w Sieci”.

Redaktorzy od lat wspierający PiS byli wyraźnie zatroskani o to, że Kościół nie jest już tak silnym wsparciem z ideologiczną wojną, którą według części zwolenników PiS prowadzi bliżej nieokreślona lewica, Unia Europejska czy Zachód. Pytali o to, jak może pomóc w utrzymaniu władzy przez PiS, który według nich jest jedyną siłą, która laicyzację Polski może zatrzymać.

- Niestety, Kościół wydaje się dziś niezdolny do podjęcia walki. Jest bierny, sparaliżowany, nękany licznymi problemami. Czy to musiało się tak potoczyć? Z jednej strony Kościół jest na pierwszej linii frontu, atak jest potężny i u nas, i na całym świecie. Szeroko rozumiana lewica, od liberałów po komunistów, uważa katolicyzm za swojego głównego przeciwnika. Sądzi, że jeśli osłabia Kościół, to osłabia również nas – mówił Terlecki. Dodawał, że „opozycja liczy, że na jej rzecz działa m.in. smutny proces szybko postępującej laicyzacji polskiego społeczeństwa”.

Kościół wydaje się dziś niezdolny do podjęcia walki. Jest bierny, sparaliżowany, nękany licznymi problemami

- Doszliśmy do punktu, kiedy tematy światopoglądowe takie jak aborcja czy rozdział Kościoła od państwa bardziej szkodzą niż pomagają prawicy. Z kolei konsekwentne wikłanie Kościoła do polityki szkodzi samemu Kościołowi i dokładnie tak samo jest z pamięcią o papieżu Polaku – komentuje Makowski. Zdaniem teologa, ta sytuacja będzie w perspektywie czasu powodować, że Polacy na tematy kościelne, a jednocześnie dyskusje o papieżu Janie Pawle II, będą tylko obojętnieć. Nie znaczy to jednak, że przyszłoroczna kampania będzie od nich wolna.

- Nadchodzące wybory będą pewnie ostatnimi, w których czynnik wsparcia, jakie daje kler i hierarchowie politykom, będzie miał znaczenie – ocenia Anna Materska Sosnowska, politolożka z UW i Fundacji Batorego. Ale nie wyklucza, że właśnie dlatego PiS zrobi wszystko, by jak najwięcej wycisnąć politycznie z kościelnych kwestii. O tym, czy taka taktyka przyniesie Zjednoczonej Prawicy więcej szkody niż korzyści przekonamy się jednak dopiero w przyszłym roku.

Radosław Gruca
Radosław Gruca

Dziennikarz RadioZET.pl. Podejmuję tematy polityczne i kryminalne. Śledzę patologie w życiu publicznym i układy na styku biznesu i polityki. Wcześniej dziennikarz OKO.press, Dziennika i Faktu. Autor książki "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje". Masz temat? Napisz:  radoslaw.gruca@radiozet.pl.  

Twitter:  https://twitter.com/gruca_radoslaw

logo Tu się dzieje