"Mama chce nas pozabijać". Wnuczek wysłał SMS, doszło do tragedii. Nowe fakty
Wraca sprawa zbrodni na warszawskim Wilanowie. W środę w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się pierwsza rozprawa w procesie Magdaleny D.-M., która odpowiada za zabójstwo miesięcznej córeczki oraz usiłowanie zabójstwa dwóch synów (3 i 9 lat).

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ursynów w Warszawie skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko 33-letniej Magdalenie D.-M. na początku sierpnia. - Akt oskarżenia obejmuje trzy czyny - zabójstwa miesięcznej dziewczynki, dwa usiłowania zabójstwa chłopców wieku 3 oraz 9 lat oraz spowodowania u nich obrażeń na okres poniżej 7 dni - informował Polską Agencję Prasową rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Szymon Banna. Prokurator przypomniał, że w toku postępowania kobieta przyznała się do zarzucanych jej czynów oraz złożyła wyjaśnienia.
Magdalena D.-M. zabiła miesięczną córeczkę. Ruszył proces
- W toku śledztwa z uwagi na charakter sprawy oraz okoliczności zdarzenia, w tym osobę podejrzanej, na wniosek prokuratora, zarządzono obserwację sądowo-psychiatryczną Magdaleny D.-M. Biegli psychiatrzy oraz psycholog po przeprowadzeniu obserwacji stwierdzili, iż w tej sprawie nie wystąpiły okoliczności, o których mowa w art. 31 par. 1 lub 2 kodeksu karnego - oświadczył rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Oznacza to, że w chwili popełnienia czynu Magdalena D.-M. była poczytalna.
W środę w sądzie odbyła się pierwsza rozprawa w jej sprawie. Miała ona miejsce za zamkniętymi drzwiami, gdyż sędzia Joanna Grabowska wyłączyła jawność z uwagi, że postępowanie dotyczy przestępstw popełnionych na szkodę osób małoletnich. - Będą ujawnione wrażliwe dane osobowe, a znane sądowi publikacje w sieci Internet z pewnością wpływają na małoletnich pokrzywdzonych - podkreśliła sędzia.
Zabójstwo na warszawskim Wilanowie. Bracia zostali ranni
Do tragicznej śmierci noworodka doszło na początku września 2022 roku. Jak nieoficjalnie ustaliła PAP, wcześniej pomiędzy rodzicami - Magdaleną D.-M. i jej mężem - miało dojść do kłótni. W końcu mężczyzna wyszedł z mieszkania, a kobieta została sama z trójką dzieci. Wtedy doszło do tragedii.
Dziewczynka miała zginąć od ran kłutych w klatkę piersiową. Jej bracia zostali ranni. 3-latek miał uraz głowy, a 9-latek ranę ciętą szyi. Starszy z braci tragicznej nocy napisał do babci SMS, że "mama chce ich pozabijać". Rodzina wezwała na miejsce policję.
Nieoficjalnie udało się też ustalić, że dziadkowie i stryj przyjechali do mieszkania na warszawskim Wilanowie. Nie mogli się do niego dostać, bo drzwi były zamknięte. Jednak udało im się skontaktować z 9-latkiem, który zrzucił klucze przez balkon. Na miejsce w tym czasie przyjechała też policja, która razem z rodziną małżeństwa M. weszła do mieszkania. W środku były tylko dzieci.
Matka przed przyjazdem rodziny i policji uciekła z mieszkania. Jak ustaliła PAP, do czasu zatrzymania na cmentarzu w Starych Babicach kobieta błąkała się m.in. po Ożarowie Mazowieckim. Za zarzucane w akcie oskarżenia czyny może jej grozić dożywocie.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych, potrzebujesz porady lub wsparcia, tutaj znajdziesz numery telefonów zaufania do organizacji oferujących pomoc w kryzysie psychicznym. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na 112.
PAP - Aleksandra Kuźniar