"Rozpłakał się pod koniec przesłuchania". Ujawniono szczegóły morderstwa w Puszczykowie
Zabójstwo matki oraz jej dwóch córek w wieku 1,5 roku i 4,5 lat w Puszczykowie pod Poznaniem. Prokuratura przesłuchała 42-letniego sprawcę zabójstwa. Mężczyzna przyznał się do winy i przekazał śledczym szczegóły tej makabrycznej zbrodni. - Zacisnął na szyi wszystkich trzech ofiar swoje ręce - powiedział prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

W poniedziałek 20 listopada w poznańskiej prokuraturze przesłuchano 42-letniego mężczyznę, podejrzanego o zabicie swojej żony oraz dwóch córek w domu jednorodzinnym w Puszczykowie pod Poznaniem. Prokurator postawił Serhiemu T. trzy zarzuty zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. - Mężczyzna przyznał się do popełnienia wszystkich trzech czynów i złożył obszerne wyjaśnienia - powiedział podczas konferencji prasowej prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Sekcja zwłok zabitych osób potwierdziła, że do śmierci doszło z powodu uduszenia poprzez trzymanie szyi rękoma. Prokurator zawnioskował już do sądu o trzymiesięczny areszt dla sprawcy. Posiedzenie w tej sprawie odbędzie się wkrótce.
Morderstwo w Puszczykowie. Mężczyzna chciał pozbyć się problemu
- Przekazał, że kłócił się z żoną o to, że on nadużywa alkoholu, ma długi i nie pracuje. Po jednej z kłótni postanowił zabić żonę, kiedy spała na pietrze z córkami - opisał prokurator Wawrzyniak. 42-latek najpierw udusił swoją 29-letnią żonę, a następnie jedną z dziewczynek, która obudziła się w trakcie zabójstwa. Później Serhii udusił także drugą córkę. Do zabójstwa doszło w nocy z 13 na 14 listopada.
W trakcie przesłuchania mężczyzna zachowywał się spokojnie, bez emocji. Na koniec się rozpłakał
42-latek wielokrotnie powtarzał, że ma problemy z alkoholem i przed zabójstwem oraz po zbrodni spożywał go w znacznych ilościach. Śledczy ustalili, że nie był wcześniej notowany i karany. Wszystkie ofiary pochodziły z Ukrainy. Mężczyzna przyjechał do Polski w 2018 roku, a rok później przyjechała do niego jego żona.
W domu był też 11-latek
W trakcie zabójstwa w domu był też 11-letni chłopiec, który był synem zamordowanej kobiety. Mężczyzna przez kilka dni nie pozwalał chłopcu wchodzić na piętro domu i oszukiwał go, że jego mama i siostry są w szpitalu. - Tłumaczył, że mama i dziewczynki są w szpitalu, bo jest covid - opisał Wawrzyniak. Śledczy potwierdzili, że nastolatek nie miał wiedzy o tragicznym zajściu.
W sobotę 18 listopada 42-latek zabrał chłopca do Poznania, wówczas powiedział mu, że jego mama i siostry zmarły w szpitalu. Mężczyzna zostawił 11-latka w restauracji McDonald's i poszedł do galerii handlowej przy dworcu PKP. - Chłopiec trafił pod opiekę matki zamordowanej kobiety - dodał Wawrzyniak.
Sam przyznał się do morderstwa
Serhii T. nie wytrzymał poczucia winy i sam przyznał się do morderstwa ochroniarzowi na parkingu. Mężczyzna powiedział, co zrobił, a ochroniarz wezwał policję. - Rodzina też była zaniepokojona tym, że nie ma kontaktu z żoną podejrzanego, to pewnie go skłoniło do tego, żeby się przyznać - ocenił Wawrzyniak.
Źródło: Radio ZET/Prokuratura
Nowe informacje ws. zabójstwa w Puszczykowie. "Zwłoki trzech osób przykryte kołdrą"
