Kobiety w Afganistanie u bram piekła. Nie wierzą w talibskich „dżentelmenów”
Świat z przerażeniem obserwuje przejęcie Afganistanu przez talibów. To najczarniejszy scenariusz zwłaszcza dla tamtejszych kobiet. Choć islamscy radykałowie powtarzają, że chcą dialogu, a kobiety będą szanowane, mało kto daje tym zapewnieniom wiarę. Afganki drżą o swoją przyszłość. Na ich sytuację próbują zwrócić uwagę kobiety na całym świecie. "Ekstremiści pokazali, że to, czego boją się najbardziej, to dziewczyna z książką" - głosił jeden z transparentów na demonstracji w Barcelonie.

-
-
- 7 Zobacz
Talibowie na oczach świata wzięli Kabul. Przekonują, że nie ma powodu, by przed nimi uciekać, a oni sami starają się pokazać jako siłę bardziej umiarkowaną niż w latach 90-tych, ale ich zapewnienia budzą co najmniej powątpiewanie. Afgańczycy w panice szturmują kabulskie lotnisko z nadzieją na ucieczkę przed gehenną, którą wielu z nich dobrze pamięta. Zdjęcia, które od niedzieli obiegają światowe media, zapiszą się w historii.
Obawy rosną zwłaszcza w kwestii praw kobiet. Gdy wyznający skrajny patriarchat talibowie przejęli władzę w 1996 roku i ogłosili w kraju utworzenie Islamskiego Emiratu Afganistanu, życie Afganek stało się piekłem. Młodym dziewczętom zabroniono chodzić do szkół i na uniwersytety. Kobiety zostały zmuszone do noszenia burek i zwolnione z pracy, z domu nie mogły wychodzić bez mahram (męża lub spokrewnionego mężczyzny). Publicznie nie mogły pokazywać nawet najmniejszego skrawka swojego ciała. Były dręczone psychicznie i fizycznie, a same nie mogły podejmować żadnych decyzji.
"Talibowie boją się dziewczyn z książką"
Afganki znów drżą. Są przerażone widmem rządów talibów. Prawie 19 milionów kobiet i dziewcząt w tym kraju traci właśnie nadzieję na utrzymanie tej odrobiny wolności, które dały im poprzednie lata. Niektóre z nich, narażając się, wychodzą na ulice, by protestować. Demonstracje odbywają się też w innych częściach świata.
"Ekstremiści pokazali, że to, czego boją się najbardziej, to dziewczyna z książką", "Nie będę wolna, dopóki inna kobieta jest zniewolona" - m.in. takie hasła pojawiły się na demonstracji w Barcelonie. Podobne manifestacje odbyły się w Atenach czy w Brukseli.
Na kilkanaście godzin przed wejściem talibów do Kabulu media na całym świecie obiegł wymowny obrazek z centrum stolicy. Mężczyzna zamalowywał kobiece wizerunki na witrynie sklepu z sukniami. To tylko jedno ze zdjęć, które stało się symbolem.
- Jeśli talibowie wrócą, nigdy nie będziemy miały tej wolności, którą mamy teraz. Oni nie chcą, żeby kobiety pracowały - mówiła w rozmowie z AFP miesiąc przed wkroczeniem talibów do Kabulu Farida, młoda właścicielka salonu urody w stolicy.
Suhail Szahin i Zabihullah Mudżahid, którzy w imieniu talibów rozmawiają z mediami, konsekwentnie zapewniają, że ci będą kobiety szanować i nie odbiorą Afgankom ich praw do pracy czy edukacji do poziomu uniwersyteckiego. Talibowie nie precyzują jednak tych deklaracji i nie wyjaśniają, jak miałoby wyglądać wcielanie ich w życie. Nie mówią też nic o tym, czy kobiety będą miały prawo głosu, czy będą mogły sprawować urzędy albo uprawiać sport.
Pamiętajmy, że od czasu upadku rządów talibów życie kobiet w Afganistanie gwałtownie się zmieniło. BBC podkreśla, że w 1999 roku do afgańskich szkół podstawowych uczęszczało 9 tys. dziewcząt (żadna nie uczyła się w szkole średniej), a obecnie w szkołach różnych szczebli uczy się 3,5 mln dziewczynek. Na uczelniach wyższych studentki stanowią około jednej trzeciej wszystkich słuchaczy. Co więcej, 22 proc. afgańskich kobiet pracuje zawodowo, ponad 1000 z nich prowadzi własne firmy, kobiety stanowią 20 proc. urzędników i 27 proc. członków parlamentu.
Kobiety w Afganistanie nie wierzą w odmienionych talibów
Kobiet nie widać już na afgańskich ulicach. Ze strachu przed ekstremistami nie wychodzą z domu. Wbrew deklaracjom talibów pojawiają się doniesienia o próbach odebrania kobietom prawa do pracy i uczenia się. Mówi się, że w północnych prowincjach kobiety nie mogą same opuszczać domów. Z medialnych informacji wynika też, że talibowie już w lipcu w przejętych wówczas prowincjach nakazali przedstawicielom lokalnej starszyzny przygotowanie listy niezamężnych dziewczynek w wieku od 12 roku życia i wdów bądź niezamężnych kobiet w wieku do 45 lat – żeby wydać je jako żony dla swoich bojowników. Ale to nie małżeństwo. To zniewolenie seksualne pod pozorem małżeństwa.
Afganki boją się, że hasła o braku dyskryminacji, które zaczęli wykrzykiwać talibowie, to nic innego jak pułapka, która ma wywabić kobiety z domów oraz że to tylko dobre PR-owe zagranie, bo teraz na Afganistan patrzy cały świat, a talibowie tylko czekają, aż obserwatorzy odwrócą wzrok. Wszystkie doniesienia o łamaniu deklaracji talibowie dementują. Jak mówią, to "toksyczna propaganda".
- Kobiety poważnie obawiają się o swoje bezpieczeństwo, o swoje prawa i możliwość edukacji - opowiadała BBC nagrodzona Pokojową Nagrodą Nobla pakistańska aktywistka na rzecz praw kobiet Malala Yousafzai, która w 2012 r. za swoją działalność została zaatakowana przez talibów.
Afganki: krzyczałyśmy, nikt nie słyszał
W mediach pojawiają się liczne wypowiedzi Afganek, które wyrażają swoje obawy dotyczące ich praw pod rządami talibów. Poniżej przytaczamy tylko kilka z nich.
Zarifa Ghafari, pierwsza afgańska burmistrzyni: "Siedzę tu i czekam, aż przyjdą. Nie ma nikogo, kto mógłby pomóc mi ani mojej rodzinie. Po prostu siedzę z nimi i moim mężem. Przyjdą po ludzi takich jak ja i zabiją mnie. Nie mogę zostawić mojej rodziny. Poza tym, gdzie mogłabym teraz pójść?” (za: inews.com.uk)
Malalai Habibi, afgańska działaczka: „Przewidziałyśmy to. Przewidziałyśmy zabijanie, mordowanie kobiet, zmuszanie do małżeństwa. Nikt nas nie słyszał” (za: BBC Persian)
Diana Saqueb Jamal, reżyserka: „Toniemy w bagnie, wszyscy razem, nie możemy nawet trzymać się za ręce. Noce są takie ciemne, a każda chwila boli" (Twitter)
Anonimowa studentka z Kabulu: Kiedy prowincje upadały jedna po drugiej, myślałam o moich pięknych, dziewczęcych marzeniach. Razem z moimi siostrami nie mogłyśmy spać całą noc, wspominając historie, które opowiadała nam mama o czasach talibów i o tym, jak traktowali kobiety. […] Jako kobieta czuję, że jestem ofiarą tej politycznej wojny, którą rozpoczęli mężczyźni. Czuję, że nie mogę już śmiać się głośno, nie mogę słuchać moich ulubionych piosenek, nie mogę spotykać się z przyjaciółmi w naszej ulubionej kawiarni, nie mogę już założyć mojej ulubionej żółtej sukienki ani użyć różowej szminki. I nie mogę już chodzić do swojej pracy ani skończyć studiów, na które pracowałam latami. […] Teraz wygląda na to, że muszę spalić wszystko, co udało mi się osiągnąć przez 24 lata mojego życia” (za: „The Guardian”)
Sahra Karimi, reżyserka: „Świat nie powinien się od nas teraz odwracać. Potrzebujemy waszego wsparcia i waszego głosu zabranego w imieniu afgańskich kobiet, dzieci, artystów i filmowców. To wsparcie będzie największą pomocą, jakiej teraz potrzebujemy” (Twitter)
Zapewnienia o poszanowaniu praw i braku przemocy? Afganki widzą w nich jedynie propagandowe slogany i podkreślają, że talibowie nie są frakcją, której można ufać. Pamiętają potworne kadry po majowym zamachu na szkołę dla dziewcząt w Kabulu. Zginęło wtedy 90 osób. Dramat wydarzył się zaledwie trzy miesiące przed głośnymi słowami talibów o „końcu wrogości”.
RadioZET.pl/AFP/BBC/CNN/The Guardian/inews.com.uk/BBC Persian
