Skruszony PiS-owiec o fałszowaniu wyborów: Zeznam wszystko prokuraturze, myślę o azylu politycznym
Marek Zagrobelny, były działacz PiS z Dolnego Śląska wywołał burzę swoim wywiadem, w którym oskarżał PiS o fałszowanie wyborów. Tygodnik Newsweek po publikacji znalazł się w ogniu krytyki, a teza o fałszerstwach stoi w sprzeczności z faktami. Zagrobelny przekonuje, że ma więcej przykładów manipulacji przy urnach oraz świadków, którzy mogą potwierdzić fałszerstwa. W rozmowie z autorami podcastu „Podejrzani Politycy Extra” Radosławem Grucą z RadioZET.pl oraz Michałem Piaseckim z aplikacji Upday Zagrobelny zapewnia, że nie wycofuje się ze swoich słów i jest skłonny powtórzyć wszystko przed prokuratorem. Jak ujawnił w podcaście, ze swoim adwokatem analizuje też możliwość wystąpienia o azyl polityczny w Norwegii. Czy to realne?

- To nie ja pierwszy, o tym mówię. W 2014 roku po raz pierwszy o metodzie krzyżyków na palcu mówił Joachim Brudziński – podkreślał w podcaście "Podejrzani Politycy". Przypominał konferencję wiceprezesa PiS, na której Brudziński przedstawiał taką metodę fałszowania pojedynczych głosów z krzyżykiem na palcu, którego odbicie na karcie powodowało, że głos automatycznie stawał się nieważny. Tak traktuje się karty, na których postawiono nie jeden, ale dwa krzyżyki. Michał Piasecki zwracał uwagę, że o ile Brudziński wspominał, że takie manipulacje są możliwe, sam Zagrobelny mówił o fałszerstwie jakby były one faktem. Były polityk PiS stwierdził, że skoro Brudziński pokazywał taki sposób fałszowania, to pewnie „wiedział, jak to robić i znał osoby, które to robiły”.
- Próbowałem na Twitterze wyciągnąć do odpowiedzi Brudzińskiego, ale cały PiS milczy – podkreślał rozmówca "Podejrzanych Polityków", a Gruca przypominał, że także wcześniejsze zarzuty Zagrobelnego w stosunku do marszałek sejmu Elżbiety Witek i jej rzekomego wsparcia dla zięcia politycy partii rządzącej starają się przemilczeć.
Z adwokatem o azylu
Autorzy podcastu dociekali, czy Zagrobelny nie żałuje swojego wystąpienia. Zagrobelnego oskarżano na początku tygodnia na Twitterze o działanie dla własnych korzyści, gołosłowne zarzuty i chęć zaistnienia, mimo że oficjalne sondaże i protokoły z ostatnich wyborów nie wskazywały na fałszerstwa. Autor książki "Pokochać PiS" mimo to, przekonuje, że opowiedział Grochal o swoich doświadczeniach, które według niego były powielane też w innych regionach kraju. Nie kryje, że spodziewa się reakcji ze strony polityków PiS i choć zapowiada, że nie chce angażować się w bieżącą politykę, będzie dalej ostrzegał przed działaniami zwolenników PiS.
Zagrobelny zapowiedział, że jest w stanie ujawnić nazwiska świadków potwierdzających jego zarzuty dotyczące fałszowania głosów, nie tylko za pomocą krzyżyka na palcu. Jego zdaniem działacze PiS są w stanie posunąć się do wszystkiego, żeby tylko utrzymać władzę. On sam na wszelki wypadek skontaktował się z lokalnym prawnikiem i według niego może mieć podstawy do skorzystania z azylu w Norwegii. - Z prawnikiem rozmawiam od dłuższego czasu. Nie mam jeszcze obywatelstwa, więc jestem w stanie w każdej chwili wystąpić o azyl - twierdzi były działacz PiS-u, ale przykład kontrowersyjnego youtubera Zbigniewa Stonogi pokazuje, że norweskie władze nie przyznają Polakom azylu z automatu.
Burza po wywiadzie i plotki na opozycji
Były działacz PiS związany z partią do czasu, gdy przejęła w Polsce władzę, od 9 lat mieszka w Norwegii. Tam napisał i wydał książkę "Pokochać PiS" o tym, jak od środka funkcjonowała partia, z którą był związany od czasu studiów. Za granicą jego poglądy zmieniły się diametralnie i zaczął krytykować autorytarne i ksenofobiczne zapędy polityków Zjednoczonej Prawicy. Jak zauważył jednak jeden z dziennikarzy, Zagrobelny nie stawiał w niej zarzutów fałszowania wyborów.
Teraz od wielu miesięcy wspiera opozycję i ostrzega przed działaniami byłych koleżanek i kolegów z partii. Jego wywiad, którego udzielił Renacie Grochal z "Newsweeka" wywołał wielką dyskusję w internecie i podzielił Polaków. Emocje rozpaliła okładka tygodnika, na której pod zdjęciem palca z wymalowanym krzyżykiem widnieje alarmujący tytuł "Sfałszowane wybory". Publikacja wpisała się w powtarzane przez opozycję obawy o manipulacje przy urnach, a nawet odłożenie wyborów po wprowadzeniu stanu wyjątkowego, o czym wspominał polityk Lewicy Krzysztof Gawkowski.
Czy Zagrobelny wypadł przekonująco? Dajcie znać w komentarzach i nie zapomnijcie u subskrypcji naszego kanału.