Obserwuj w Google News

Ponad 600 tys. zł na ogrzanie szkoły. "Na 99 proc. nauka zdalna będzie"

5 min. czytania
21.09.2022 09:04
Zareaguj Reakcja

- Lekcje zdalne to najgorsze rozwiązanie, jakie może spotkać dzieci, rodziców i nauczycieli. Nawet siedzenie w rękawiczkach i czapce będzie lepsze - mówi dyrektorka jednej z warszawskich podstawówek. Ale szkoły mogą nie mieć wyboru. Już wszystkie pieniądze jakie mają, rezerwują na ogrzanie budynków, a niektóry opał zdrożał nawet o 300 proc. - Najgorzej będzie po Nowym Roku - przewidują dyrektorzy.

Pusta klasa w szkole
fot. PIOTR KAMIONKA/REPORTER

- Będzie zdalne czy nie? – zastanawia się codziennie Aleksandra, nauczycielka w klasach I-III w podwarszawskiej podstawówce. To samo pytanie zadają sobie pozostali nauczyciele z jej szkoły. Uczą w zabytkowym budynku. Konserwator nie pozwolił na ocieplenie gmachu ani na zmianę instalacji. Budynek ogrzewany jest gazem.

- Już siedzę w grubym swetrze na zajęciach, bo chłodno. Rodziców też proszę o zostawianie bluz dzieciom. To co dopiero będzie? - mówi Aleksandra. - Wystarczy zima, nieszczelne okna i niezależnie od sposobu ogrzewania każdy będzie miał kłopot - dodaje Aneta Tołoczko-Hordyj, dyrektorka SP nr 28 w Warszawie.

MEiN: zapowiedzi nauki zdalnej bezzasadne

Rok 2022 i w zasadzie każdy kolejny miesiąc przynosi nie tylko znaczne podwyżki cen jedzenia, ale także prądu, gazu i opału. Rachunki za energię elektryczną w porównaniu z poprzednim rokiem wzrosły o ponad 20 proc. Jeśli chodzi o gaz, dla niektórych odbiorców płatności są nawet o 50 proc.  większe. Dlatego chociaż sezon grzewczy dopiero przed nami, to szkoły już zastanawiają się, jak zepną budżety.

„Zapowiedzi wprowadzenia zdalnego nauczania z powodu wzrostu cen energii, braku opału - są bezzasadne" - odpowiada jednoznacznie na wszystkie wątpliwości Ministerstwo Edukacji i Nauki. Na swojej stronie przedstawia szereg rozwiązań osłonowych, które przygotował rząd. To m.in. rekompensaty, dodatki, zamrożenie cen gazu dla szkół i przedszkoli, a także miliony dla samorządów na pokrycie wzrostu cen energii, czy zakupu opału.

Jednocześnie jeszcze w wakacje rządzący przyjęli przepisy, według których dyrektor przedszkola lub szkoły będzie zobowiązany do zorganizowania zajęć zdalnych w sytuacji „zagrożenia bezpieczeństwa uczniów”. Jednym z wymienionych powodów jest nieodpowiednia temperatura zewnętrzna lub w pomieszczeniach, w których są zajęcia.

Redakcja poleca

MEiN tłumaczy jednak, że przepisy te nie stanowią „podstaw do rezygnacji z realizacji zadań własnych gminy, w szczególności z organizacji zaopatrzenia w ciepło jakiejkolwiek placówki edukacyjnej”. Regulują one tylko sytuacje nieprzewidziane, o charakterze losowym. Resort przypomina także, że możliwość zawieszenia zajęć na określony czas funkcjonuje od 2003 r.

Nauka zdalna na 99 proc.

Teraz praktyka. Rzeczywiście podobny przepis już obowiązywał, ale teraz dyrektor nie zawiesi zajęć, tym samym zostawiając dzieci bez lekcji i z koniecznością nadrobienia materiału. MEiN wprowadziło możliwość organizowania w takie dni nauki zdalnej. To jest ta główna różnica i stąd pytania o ewentualne lekcje online.

- Na razie płacimy tak jak do tej pory. W szkole kaloryfery lekko grzeją, na pewno jest cieplej niż w domu – opowiada Bogusław Olejniczak, dyrektor XI LO w Łodzi. Sezon grzewczy dopiero jednak się rozkręca, dlatego bardziej dyrektor zastanawia się, co będzie w nowym roku. Bo od stycznia przewidywane są kolejne podwyżki, nawet o kilkadziesiąt procent. - Z reguły na media nam wystarczyło i jeszcze trochę zostawało. Wtedy przesuwało się te pieniądze i można było wykonać, np. drobne remonty w toaletach, czy kupić papier do ksero, który też zdrożał trzykrotnie, bo na to nigdy nie starczało – mówi Olejniczak.

Przewiduje, że teraz trzeba będzie robić to w drugą stronę, czyli przesuwać pieniądze na ogrzewanie z innych puli. Tylko pytanie, czy będzie z czego. - Od pandemii mamy szczególny przykaz, żeby oglądać złotówkę z każdej strony. Patrząc więc na nacisk samorządów, żeby oszczędzać, gdzie się da, to na 99 proc. zdalne wejdzie, kiedy mocno spadnie temperatura – uważa dyrektor XI LO. Spodziewa się tego w okolicy stycznia.

Redakcja poleca

A wcześniej? Mocniej przykręcone kaloryfery, pilnowanie zamykania okien i sweter zamiast bluzki z krótkim rękawem. - Dzieci, zwłaszcza te młodsze, zaczną chorować i wtedy być może wcześniej ogłosi się lekcje zdalne. Oczywiście oficjalnym powodem będzie nieobecność większości uczniów, a nie brak pieniędzy na ogrzewanie - taki scenariusz przewiduje z kolei Aleksandra.

Za ogrzewanie zapłacą rodzice

Mirosław Cebula, wicedyrektor ds. technicznych w Zespole Szkół nr 1 w Kłobucku opowiada, że już wszystkie środki, jakie ma szkoła, rezerwowane są na ogrzewanie budynków. - Mamy nowoczesną kotłownię na pellet. Niestety, w porównaniu z poprzednim rokiem szkolnym zdrożał o 300 proc. i w zasadzie wszystko, co mamy w budżecie szkolnym, jest zabezpieczane na zakup tego opału – mówi w rozmowie z „Głosem Nauczycielskim” i dodaje: - W zasadzie od tego roku szkolnego nie ma rzeczy, która by nie zdrożała, a jednak subwencja oświatowa pozostała na takim samym poziomie na jakim była wcześniej.

Szkoła jest w wyjątkowo trudnej sytuacji, bo w związku z odbiorem nowej hali sportowej, trzeba było rozbudować kotłownię. Nie było więc technicznej możliwości zgromadzenia opału wcześniej. - Zbiorniki na pellet są puściuteńkie. Sytuacja jest poważna, organ prowadzący ogłasza w tej chwili przetarg na dostawę opału, ale ceny jakie są, każdy widzi. Także w przetargach są wyższe. Oscylują w granicach ok. 3,5 tys. zł za tonę. My potrzebujemy na sezon 180 ton – wylicza w „Głosie Nauczycielskim”. To oznacza, że szkoła potrzebuje ok. 630 tys. zł na ogrzanie budynków.

MEiN tu przypomina o dodatku dla jednostek systemu oświaty. Jest on jednak jednorazowy i pokrywa 40 proc. wzrostu kosztów ogrzewania za zakupiony materiał, np. pellet. Poza tym wniosek o dodatek będzie można złożyć do 30 listopada 2022 r. Gmina na rozpatrzenie i wypłatę będzie miała maksymalnie miesiąc. Czyli ewentualnych wypłat można spodziewać się w grudniu.

Do tego momentu szkoła musi sobie radzić sama, stąd myśli o nauce zdalnej. - Tylko w ten sposób przerzuca się koszty ogrzewania na rodziców uczniów, których dzieci nie powinny w trakcie zdalnych lekcji marznąć we własnych domach. Do tego dojdą jeszcze koszty energii elektrycznej – przypomina Mirosław Cebula.

Zdalne jak ogrzewanie całkiem wyłączone

W Warszawie szkoły na początku roku kalendarzowego przygotowują plan finansowy i samorząd przekazuje im pieniądze. Jeśli tych na coś zabraknie, bo pojawią się jakieś niespodziewane wydatki, można zwrócić się do organu prowadzącego o dodatkowe pieniądze. - Dlatego spodziewam się odgórnego zarządzenia, że mamy przejść na zdalne, ale pewnie to w razie, gdyby ogrzewanie było w ogóle wyłączone – mówi dyrektorka SP nr 28 w Warszawie.

W ten sposób spełnione będzie zastrzeżenie MEiN, że lekcje online mają być tylko w sytuacjach nieprzewidzianych, o charakterze losowym. Dyrektorzy spodziewają się jeszcze usłyszeć od resortu, że ten nie ma przecież wpływu na samorządy i to ich zadanie. Tak już było nieraz.

- Takie jest podejście, że szkoła dźwignie wszystko. Powiedzieli, że będzie zdalne, to nauczyciele nauczyli się zdalnie pracować. Wrzucili uczniów z Ukrainy bez przygotowania w polski system edukacji, to nauczyciele w dwa miesiące zorganizowali większość rzeczy i część nawet zaczęła się uczyć ukraińskiego. Która grupa zawodowa jest w stanie się tak przystosować i zorganizować? - mówi Aneta Tołoczko-Hordyj. Przewiduje więc: - Pewnie i teraz nauczyciele coś wymyślą. Zdalne to najgorsze rozwiązanie, jakie może spotkać dzieci, rodziców i nauczycieli. Nawet siedzenie w rękawiczkach i czapce będzie lepsze niż nauka online.

Przypomnijmy, że na wysokie rachunki reagują już uczelnie. Szkoła Filmowa w Łodzi zdecydowała, że studenci będą mieli wolne w styczniu, ale przedłużony zostanie semestr letni. W ten sposób uczelnia chce ograniczyć wydatki za ogrzewanie i prąd, które przy produkcji filmów, są wyjątkowo wysokie. - Wolimy uprzedzić fakty i się przygotować – tłumaczył Krzysztof Brzezowski, rzecznik uczelni.

MEiN „w sytuacji problemów związanych z realizacją zadań własnych gminy” prosi dyrektorów, by kontaktowali się z kuratorami oświaty.

RadioZET.pl