Obserwuj w Google News

Fala radioaktywna zmierza do Polski? Państwowa Agencja Atomistyki wydała komunikat

2 min. czytania
17.05.2023 18:07
Zareaguj Reakcja

W mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia o fali radioaktywnej, która "idzie prosto na Polskę". Informacje o zagrożeniu radiacyjnym w Polsce to kłamstwo mające wywołać niepokój - oświadczył pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn. Na stronie Państwowej Agencji Atomistyki poinformowano, że sytuacja radiacyjna Polski jest w normie.

ćwiczenia ratownicze w Zaporożu
fot. DIMITAR DILKOFF/AFP/East News (zdj. ilustracyjne)

"Potwierdziły się informacje, że w zniszczonych wczoraj magazynach w Chmielnicku ukry przetrzymywali brytyjskie pociski ze zubożonego uranu. W Chmielnicku radioaktywność znacznie wzrosła. Podaję link do kierunku wiatru w Europie. Idzie prosto na Polskę" (pisownia oryginalna). Taki post opublikowany 15 maja na Twitterze wzbudził niepokój internautów. Dołączono do niego wykres promieniowania gamma odnotowanego w mieście Chmielnicki w Ukrainie.

"Wciąż obserwowane są próby infekowania opinii publicznej nieprawdziwymi informacjami o rzekomym zagrożeniu radiacyjnym w Polsce. To kłamstwo mające wywołać niepokój. Wiarygodne informacje na stronie Państwowej Agencji Atomistyki!" - napisał w środę na Twitterze sekretarz stanu w kancelarii premiera Stanisław Żaryn.

Zagrożenie radiacyjne w Polsce? "To standardowa sytuacja"

PPA w komunikacie na stronie internetowej poinformowała w środę, że sytuacja radiacyjna w kraju jest w normie. Wydała go "w związku z coraz liczniej powielanymi w mediach nieprawdziwymi informacjami na temat zagrożenia radiacyjnego w Polsce". "Mamy dostęp do międzynarodowego systemu wczesnego powiadamiania o zdarzeniach radiacyjnych (USIE). Nie otrzymaliśmy żadnego powiadomienia o jakimkolwiek zdarzeniu radiacyjnym" - zapewniła PAA w komunikacie.

Agencja wyjaśniła, że w ostatnich dniach na wykresach z wynikami pomiarów promieniowania jonizującego nie tylko w Polsce, ale i w Europie "mogliśmy obserwować, tzw. »piki«, czyli wzrosty wartości odnotowywanych przez stacje wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych".

Redakcja poleca

"To standardowa sytuacja i w żaden sposób niezagrażająca zdrowiu czy życiu ludzi oraz środowisku. Regularne podwyższenia mocy dawki są zjawiskiem naturalnym i występują np. w przypadku opadów atmosferycznych. Przez kontynent, w tym przez Polskę przechodzi front atmosferyczny, który przynosi niekiedy znaczne opady deszczu. To one właśnie powodują  »skoki« na wykresach" - napisała PAA.

"W mediach udostępniane są również wykresy ze stacji Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie monitorującej radioaktywność w Lublinie. Na tych wykresach obserwujemy podwyższone wartości bizmutu-214. To także efekt opadów atmosferycznych" - zapewnia Agencja.

"Bizmut-214 jest jednym z radionuklidów z szeregu uranowo-radowego (w tym pochodnym naturalnego, promieniotwórczego gazu Radonu-222). Naturalnie występuje on na powierzchni ziemi oraz w atmosferze w postaci aerozoli. Podczas deszczu aerozole zawierające Bi-214 są wzbijane z powierzchni ziemi, a także wymywane z atmosfery. Docierając do detektora, możliwe jest zmierzenie promieniowania gamma, emitowanego przez ten izotop. Powoduje to wzrost tła promieniotwórczego" - sprecyzowała PAA w materiale.

"Ważne! Wartości te są niskie i nie stwarzają zagrożenia dla życia lub zdrowia. Warto zaznaczyć, że izotop ten nie jest wykorzystywany w jakimkolwiek przemyśle, w tym zbrojeniowym" - zaznaczyła państwowa instytucja.

RadioZET.pl/PAP/Twitter